Teatr odświętny
Treść
Rozmowa z księdzem Zygmuntem Wnukowskim, dyrektorem Teatru Sakralno-Dramatycznego im. Jana Pawła II w Sandomierzu
Swój teatr prowadzi Ksiądz Dyrektor od 27 lat. Wcześniej w Klimontowie, Glinianach, Chwałowicach, a od niedawna w Sandomierzu. Dzieło to zostało pobłogosławione przez ks. kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w 1980 r., a w roku bieżącym przez ks. bp. ordynariusza Andrzeja Dzięgę. Jakie są założenia tego teatru?
- Pragnę, aby teatr ten służył ewangelizacji jako pomoc duszpasterska, by zbliżał ludzi do Boga, ukazywał piękno ukryte w poezji, dramacie. Dlatego spektakle teatralne wystawiane są w kościołach podczas liturgii Mszy św., w czasie rekolekcji, organizowanych przeze mnie w parafii tygodni teatralnych, a także w szkołach, domach kultury, na festiwalach teatralnych, prezentacjach w Krakowie, Warszawie, Szczecinie, Lęborku, Lublinie. Kazaniami i przedstawieniami chciałbym przyciągnąć do Boga wszystkich, nawet tych najbardziej opieszałych.
Z zadowoleniem stwierdzam, że teatr niejednokrotnie sprowadza ludzi do konfesjonału. Zdarzało się nieraz, że pod wpływem przeżyć związanych np. z moim spektaklem autorskim "Źródło", dotyczącym obrony życia dzieci nienarodzonych, kobiety zdecydowane już na usunięcie dziecka, postanawiały je urodzić. W obranym kierunku działalności teatralnej utwierdziła mnie opinia pani prof. Ireny Sławińskiej, jurora Studenckiej Lubelskiej Wiosny Teatralnej w roku 1990, która stwierdziła: "Teatr Plastyczny Leszka Mądzika ewangelizacji raczej nie służy, natomiast teatr ks. Wnukowskiego jak najbardziej służy ewangelizacji".
Jak powstała myśl o utworzeniu teatru, który cechuje wzajemne przenikanie się duchowości kapłańskiej i misji artystycznej?
- Przede wszystkim inspirowała mnie twórczość poetycka i dramatyczna Karola Wojtyły, a następnie Papieża Jana Pawła II. Szczególnym przeżyciem dla mnie było celebrowanie Eucharystii w ornacie, w którym Ojciec Święty odprawił Mszę św. w Lublinie w 1992 roku. Teatr zrodził się również jako przejaw wewnętrznego buntu przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Potrzeba reagowania na bieżące wydarzenia, a zarazem zagrożenia w sferze duchowej, moralnej, zwłaszcza dla młodzieży, spowodowała, że sam zacząłem pisać scenariusze przedstawień, w których czynnie uczestniczę jako reżyser, aktor i komentator zarazem, napisałem też kilka monodramów, z którymi występuję.
W książce "Bogu i ludziom" napisał Ksiądz Dyrektor o swoim teatrze: "Jakie piękne i niebywałe. Tyle ludzi zaangażowanych w Bożą sprawę". Przez prowadzony przez Księdza teatr przewinęło się wiele osób, które zdobyły tu swoistą formację duchową...
- Za nami tysiące prób i sto pięćdziesiąt premier teatralnych. Zestawiłem je w swojej książce "Mój Kościół, teatr mój, życie moje". Sezony w naszym teatrze są niezwykle długie, pracowite, owocujące przemianą serc, sposobu myślenia i postępowania, nawróceniem widzów i występujących. Jednak dobro zasiane w duszach ludzkich najpełniej zna Pan Bóg. Jemu niech będzie chwała za wszystkich twórców naszych przedstawień (zasługują na to miano), za ich zaangażowanie ewangelizacyjne poprzez przekaz inscenizacyjny. Aby teatr służył ludziom, sprowadzał ich do Boga, gra aktorów musi być naturalna, świeża, bez rutyny czy okazywania znużenia, zmęczenia, dlatego - ze względu na wagę przesłania każdego spektaklu - przekonuję ich, że każde przedstawienie jest czasem odświętnym.
Na przestrzeni minionych sezonów w naszym teatrze wystąpiło 285 aktorów, ofiarując Bogu i widzom swój czas, zapał i talent. Bez nich nie byłoby teatru. Modlę się, aby nasz Papież Jan Paweł II był orędownikiem w Niebie dla wszystkich tworzących teatr jego imienia. Aktorów występujących dawniej i obecnie zachowuję głęboko w sercu, a ci, którzy już odeszli, niech grają na chwałę Pana za niebieską kurtyną.
Zainteresowanie Księdza Dyrektora działalnością teatralną sięga jeszcze czasów dzieciństwa?
- Tak. W parafii św. Jana w Radomiu był wówczas proboszczem śp. ks. Roman Kotlarz, dla wszystkich wielki autorytet. Wybrał mnie do jasełek, do roli pastuszka. Potem dawał mi inne role zarówno w szkole podstawowej, jak i średniej. Następnie w Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu uczestniczyłem w teatrze stworzonym przez ks. prof. Wiesława Wilka, autora wielu spektakli, który obecnie pragnąłby swoje dzieło przekazać mnie, swojemu uczniowi. Po odbyciu studiów filozoficzno-teologicznych studiowałem też dodatkowo retorykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Miałem też propozycję prowadzenia zajęć ze studentami wydziału wokalno-aktorskiego w Poznaniu, a dyrektor i reżyser teatru w Tarnowie Ryszard Smożewski zaproponował mi rolę ks. Piotra Skargi. Mam nadzieję kiedyś ją zagrać.
W nowym sezonie teatr zaprezentował spektakl "Fatima", z zawsze aktualnymi orędziami Matki Bożej, oraz "Antygonę" Sofoklesa. Nad czym aktualnie pracuje zespół?
- Od września, w każdą niedzielę występujemy w poszczególnych parafiach diecezji, a także poza nią. Z alumnami WSD pracuję nad "Pokutnikiem" według Romana Brandstaettera oraz "Antygoną" według własnej transkrypcji, scenografii i muzyki. Od ćwierćwiecza występujemy w każde niemal Święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Chcę w tych dniach świątecznych m.in. oderwać ludzi od długiego zasiadania przy stole i nierzadko pijaństwa. Na czas Bożego Narodzenia mamy w repertuarze "Wigilię", "Pastorałkę na nowy wiek", "Będą piękne święta". To błogosławiony czas, gdy Bóg rodzi się i na świecie, i w czynach, i w sercach, i w myślach wszystkich. Życzymy wszystkim prawdziwego nastawienia na piękno, dobro i prawdę, które zawsze prowadzą do Boga.
Dziękuję bardzo za rozmowę, życzę dalszej owocnej działalności.
Alicja Trześniowska
"Nasz Dziennik" 2007-12-29
Autor: wa