Tarcza - tak, ale z rozsądkiem
Treść
Z prof. Romanem Kuźniarem, doradcą ministra obrony i kierownikiem Zakładu Studiów Strategicznych Uniwersytetu Warszawskiego, który uczestniczył w Międzynarodowej Konferencji Pokojowej w Monachium, rozmawia Waldemar Maszewski Panie Profesorze, czy stwierdzenie ministra Radosława Sikorskiego, że Rosję należy zaprosić do rozmów na temat tarczy antyrakietowej, mogą oznaczać zmianę polskiego kursu w tej sprawie? - To jest oczywiście zmiana kursu, ale powiedziałbym raczej, że tylko co do formy, a nie co do istoty. Faktem jest, że musimy zacząć rozmawiać z tymi, których ten projekt dotyczy, a w tym wypadku na pewno dotyczy on Rosji i ma wpływ na sytuację w niej i dlatego należy o tym z nią rozmawiać. Nie możemy przecież udawać, że nasi rosyjscy sąsiedzi nie mają nawet możliwości rozmowy z nami na tematy, które i dla nich są istotne. Czy Moskwa powinna czuć się zagrożona tarczą? - Moim zdaniem, projekt tarczy antyrakietowej może budzić w Moskwie zaniepokojenie. Czy jest to słuszny niepokój, to należy ustalić właśnie we wspólnych rozmowach, poprzez nasze wyjaśnienia i poprzez wysłuchiwanie ich argumentów. Czy powinniśmy z Rosją prowadzić rozmowy na ten temat? - Przyjmowanie do tej pory jako zasady, że z Rosjanami nie rozmawiamy, gdyż negocjujemy tylko z Ameryką, było nonsensem i stanowiło nieustanne pokazywanie Moskwie "gestu Kozakiewicza". To była błędna polityka. Tak się nie postępuje w polityce zagranicznej, takie postępowanie jest kontrproduktywne i prowadzi donikąd. Teraz to się zmieniło. Czy tarcza antyrakietowa powinna pozostać amerykańsko-polsko-czeskim przedsięwzięciem, czy też, za czym optują Niemcy, lepiej by było, gdyby stała się wspólnym natowskim projektem? - Uważam, że powinna zostać projektem NATO. Zawsze byłem zdania, że jeżeli w ogóle należy budować system antyrakietowy, to wyłącznie północnoatlantycki, ponieważ ten, który proponują Amerykanie, według mnie jest absurdalny. Jego działanie jest zupełnie niezrozumiałe nawet dla sekretarza generalnego NATO. Dla mnie również jest niezrozumiałe, jakim sposobem kraj [Iran - przyp. red.], który nie ma i nie będzie miał w przewidywalnej przyszłości rakiet międzykontynentalnych, ma być odstraszany przy użyciu rakiet z bazy pod Słupskiem. Przecież wiadomo, że rakiety tego typu posiadają tylko trzy mocarstwa: USA, Rosja i Chiny, i nikt więcej w najbliższej przyszłości ich nie będzie miał. A przecież ta baza ma służyć do przechwytywania rakiet interkontynentalnych, więc to jest po prostu absurd nie do pojęcia. Żaden poważny analityk nie może tego tłumaczenia poważnie potraktować. Takie tłumaczenie to jest zwykła ideologia i propaganda. Gdyby powstał system atlantycki, miałby cały szereg zalet - ja jestem za. Jestem przeciwko takiej bazie w Słupsku, która miałaby być częścią amerykańskiego systemu, ponieważ właśnie ten projekt zablokuje możliwości budowy w przyszłości systemu atlantyckiego. A więc absurd zablokuje to, co mogłoby być racjonalne, i to oczywiście budzi mój niepokój. Z mojej analizy wynika, że lepiej by było, gdyby Polska i Ameryka od razu zaangażowały się w budowę systemu atlantyckiego, zamiast tracić czas na to, co jest całkowicie irracjonalne ze strategicznego punktu widzenia. Projekt nabrałby racjonalności tylko w przypadku, gdyby stał się systemem atlantyckim. Czy nowe wybory prezydenckie w USA mogą przynieść jakieś istotne zmiany w tej kwestii? - Trudno powiedzieć, ale jestem pewien, że Demokraci - jeżeli oczywiście wygrają wybory - będą podchodzili do tego w sposób bardziej racjonalny i w tym sensie może się zmienić na przykład tempo i konfiguracja całego systemu. Być może wtedy tarcza antyrakietowa stawałaby się systemem atlantyckim. Przeciwko komu jest budowana tarcza antyrakietowa w Polsce i Czechach? - Jeżeli Amerykanie chcą odstraszać Rosjan przy pomocy tej bazy, to niech nam o tym wprost powiedzą i niech nie czarują, że tu chodzi o Iran. Jeszcze raz przypominam, kto dzisiaj ma rakiety interkontynentalne, Rosja i Chiny, a ta baza przecież ma służyć do niszczenia takich właśnie rakiet. No to trzeba najpierw wyjaśnić, po co tak naprawdę ta baza. Jeżeli nam się próbuje wmówić - i niektórzy to akceptują, ponieważ nie potrafią myśleć samodzielnie - że to ma być skierowane przeciwko Iranowi, to ja bardzo przepraszam, ale niestety nie akceptuję takiego nonsensu. Czy systemy antyrakietowe są zbędne? - Nie ma nic złego w procesie budowania systemów antyrakietowych, ale trzeba to konfigurować realnie w stosunku do istniejących zagrożeń, a nie do jakichś ideologicznych wizji porządku międzynarodowego. A baza i ten system, o którym mówimy, oparta jest jedynie na przesłankach ideologicznych, a nie strategicznych. Chyba, że przyznamy wprost, iż chodzi o Rosję, a wtedy można by to zrozumieć, gdyż wtedy byłyby to przesłanki typowo strategiczne, ale taką rolę tarczy należałoby nam, Polakom, jasno uświadomić. Jeżeli takie jest założenie tarczy, to dla Polski wynikałyby z tego potężne i wielkie implikacje strategiczne. Jeżeli tak ma być, to powinniśmy się zastanowić, czy w ogólne wchodzić w taką tarczę i ewentualnie na jakich zasadach. Nie powinniśmy dawać wiary, że w tym wypadku chodzi o Iran, gdyż to jest absurd. Musimy mówić prawdę, ponieważ społeczeństwo nam nie wybaczy, jeżeli z powodu chęci przypodobania się jakiejś administracji i w myśl unikania problemów z wielkim, amerykańskim sojusznikiem zafundujemy sobie coś, co pogorszy nasze bezpieczeństwo i strukturalnie utrudni nasze stosunki z Rosją. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-16
Autor: wa