Tarcza antyrakietowa - szansa czy zagrożenie
Treść
Dyskusja, jaka się toczy w Polsce na temat tarczy antyrakietowej, ma niezwykle ważne znaczenie dla opisania relacji polsko-amerykańskich. Od czasu wejścia Polski do NATO w elitach naszego kraju mówi się o dużym stopniu poczucia bezpieczeństwa, jednakże należy pamiętać, że niektóre wydarzenia świadczą o czymś zupełnie innym.
Na razie nie amerykańscy żołnierze walczą o polskie sprawy, lecz nasi żołnierze w imię interesów i bezpieczeństwa amerykańskiego. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Afganistanie (wojska inwazyjne wysłane po ataku na World Trade Center) i w Iraku. Obecność naszych wojsk w tych dwóch państwach daje nam poczucie bezpieczeństwa w sposób czysto wirtualny. Trudno sobie wszak wyobrazić w dającej się przewidzieć przyszłości realne zagrożenia dla Polski płynące z tych krajów. Wynika to z faktu, że nie mamy realnych spraw konfliktowych z państwami bliskowschodnimi. Jedyny zysk w sferze bezpieczeństwa to przekonanie, że jeśli teraz pomagamy Amerykanom, to w przyszłości oni pomogą nam.
Tymczasem trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie są dziś zagrożenia dla Polski i czy Amerykanie odwzajemniają się nam pomocą? Nasz główny obecny problem z sąsiadami nie dotyczy kwestii militarnych, lecz energetycznych. Różnorakie szantaże paliwowe ze Wschodu, a także embargo na eksport polskiej żywności do Rosji nie spotkały się z dostateczną reakcją amerykańską. Kiedy prezydent Polski był poniżany na moskiewskich obchodach 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, amerykańska dyplomacja milczała. Jeśli w sprawach naszych konfliktów ze wschodnim sąsiadem Waszyngton zajmuje jakieś stanowisko, to przeważnie werbalnie, nie posuwając się do realnych działań politycznych. Przestrzenią wspólnego działania Polski i USA w Europie Środkowej było wspólne popieranie "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie, ale - przypomnijmy - rewolucja ta dziś kończy się fiaskiem, gdyż do władzy w Kijowie doszedł promoskiewski premier Wiktor Janukowycz.
Na pytanie, dlaczego Amerykanie tak mało angażują się w obronę polskich interesów w relacjach z Moskwą, odpowiedź jest jedna: bo im się to nie opłaca. Rosja w optyce amerykańskiej postrzegana jest jako partner ważny w Eurazji w kontekście zagrożenia islamskiego czy konfliktów USA z Chinami. Ze względu na bezwzględne popieranie polityki Izraela Waszyngton ma na Bliskim Wschodzie coraz więcej wrogów. Chiny wyrastają na główną konkurencyjną potęgę gospodarczą świata. Amerykanie nie chcą więc rezygnować ze współpracy z Rosją.
Jeśli Amerykanom nie opłaca się popierać Polski w konfliktach z Moskwą, należy się zastanowić, czy Polsce opłaca się wchodzić w konflikt z siłami bliskowschodnimi w imię interesów amerykańskich. Oprócz dotychczasowego zaangażowania militarnego powstała propozycja włączenia naszego kraju w tarczę antyrakietową. Zbudowanie wyrzutni rakiet na terytorium Polski miałoby być wymierzone w ewentualne zagrożenie płynące z Iranu. Iran jest na progu zbudowania broni jądrowej, ale z pewnością jego celem nie jest w pierwszym rzędzie uderzenie w Polskę. Natomiast Polska może stać się celem dla Iranu, a na pewno dla islamskich terrorystów, jeśli na jej terytorium rozmieszczone zostaną antyrakiety. Zagrożenie się zwiększy, jeśli Rosjanie zrealizują groźby wymierzenia swoich rakiet w Polskę w sytuacji włączenia naszego kraju w projekt tarczy. Widzimy zatem, że godząc się na budowę amerykańskich wyrzutni, wchodzimy w cały szereg konfliktów, nie zyskując praktycznie nic. Dlatego cena ewentualnej zgody Polski na rozmieszczenie amerykańskich rakiet powinna być niesłychanie wysoka. Tymczasem na razie żądania polskich władz dotyczące rozmieszczenia dodatkowo rakiet typu Patriot chroniących nas od uderzenia rosyjskiego nie znajdują zrozumienia w Waszyngtonie. Ewentualne amerykańskie koncesje gospodarcze w żaden sposób nie zrekompensują nam utraty kolejnej przestrzeni bezpieczeństwa. Oczywiście niektórzy mówią, że samo rozlokowanie u nas tarczy spowoduje, iż Waszyngton będzie się bezwzględnie starał o nasze militarne bezpieczeństwo, gdyż zechce bronić swoich wyrzutni. Być może tak, ale nie obroni nas przed kolejnymi konfliktami ekonomiczno-politycznymi z Rosją, nie będzie też w stanie wyeliminować ewentualnego zagrożenia terrorystycznego w naszym kraju.
Tymczasem Polska powinna utrzymywać sojusz z Waszyngtonem. Bycie bliskim sojusznikiem Ameryki daje nam pewne atuty w grze międzynarodowej. Ale utrzymując więzi z USA, nie możemy sobie pozwolić na utratę alternatywnych możliwości działania na kontynencie europejskim. Polska musi mieć perspektywiczną możliwość dogadania się tak z Rosją, jak i krajami zachodnimi. Zbyt głębokie związanie się z globalnymi celami polityki amerykańskiej może nam zamknąć cały szereg możliwości geostrategicznej gry politycznej.
Podsumowując, należy stwierdzić, że Polska podejmując decyzję w sprawie tarczy antyrakietowej, nie powinna się kierować mitycznymi zapowiedziami światowego bezpieczeństwa, ale konkretnym rachunkiem geopolitycznych strat i zysków dla naszego kraju. Odpowiedzialność polskiego rządu dotyczy nade wszystko bezpieczeństwa naszego państwa, a nie choćby najbardziej szczytnych haseł i programów wychodzących zza oceanu. Rząd PiS w dużym stopniu związał się w sensie międzynarodowym ze środowiskiem neokonserwatystów amerykańskich. Ma to swoje znaczenie w kontaktach dyplomatycznych naszego kraju z krajami Unii Europejskiej. W UE obecny rząd nie ma zbyt wielu przyjaciół, wsparcie Waszyngtonu daje mu więc pewien kapitał bezpieczeństwa i możliwość manewru na arenie międzynarodowej. Trzeba jednak pamiętać, że cena za ową współpracę nie może być zbyt wysoka. Ameryka leży daleko, a Polska to kraj środkowoeuropejski, mający nade wszystko europejskie problemy i interesy.
Mieczysław Ryba
"Nasz Dziennik" 2007-02-05
Autor: wa