Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tania popularność żyje krótko

Treść

Z ks. abp. Wacławem Depo, przewodniczącym Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Sławomir Jagodziński

Tegoroczne Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu Benedykt XVI poświęcił sieciom społecznościowym. Ekscelencjo, jakie warunki muszą być spełnione, aby stawały się one „bramami prawdy i wiary”, jak to napisał Ojciec Święty?

– Chciałbym zauważyć, że Ojciec Święty napisał w Orędziu, iż sfera cyfrowa nie jest światem paralelnym czy czysto wirtualnym, ale częścią codziennej rzeczywistości wielu osób. Znaczy to tyle, że aby sieci społecznościowe stawały się „bramami prawdy i wiary”, muszą być zachowane te same warunki, co w świecie rzeczywistym. Stąd konieczne jest poznanie i odkrycie własnej tożsamości, która jest prawdą o sobie samym, a więc kim jestem, jak wierzę, jak żyję. Ważne jest też dostrzeżenie, kto jest użytkownikiem sieci społecznościowych. Na pewno pomimo powszechnej dostępności do internetu i mediów cyfrowych nie wszyscy korzystają z tej formy komunikacji.

Wydaje się, że papieskie przesłanie kierowane jest w tym wypadku przede wszystkim jednak do młodego pokolenia?

– Chodzi mi o podkreślenie różnicy pokoleniowej. Benedykt XVI w jakiś sposób kieruje szczególną atencję do pokolenia wychowanego, a raczej dorastającego już w epoce internetu, dla którego taka forma komunikacji ze światem, z bliskimi, czy nawiązywanie nowych relacji międzyludzkich jest czymś, powiedziałbym, naturalnym. Jednak nie możemy nie zauważyć, że jednocześnie istnieje pokolenie, dla którego świat komputerów, internetu, portali społecznościowych czy mediów cyfrowych jest światem odległym, i to wcale nie ze względu na podeszłość w latach. Konieczne jest zatem wychowanie do odpowiedzialnego korzystania z tej formy komunikacji wszystkich. Trzeba zaakcentować słowa Papieża: „Wymiana informacji może stać się prawdziwą komunikacją”. Tyle tylko, że w tzw. cyberprzestrzeni „nie tylko dzielimy się poglądami i informacjami, ale w ostateczności przekazujemy samych siebie”. I tu widziałbym rolę zarówno duszpasterzy, jak i samych już ludzi „sfery cyfrowej”, aby zechcieli uczynić sieci społecznościowe „bramami prawdy i wiary” przez osobiste doświadczenie wiary i doprowadzenie do spotkania Tego, który jest Prawdą – Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Jedynego Odkupiciela człowieka. Nie możemy zapomnieć, że te same „sieci” równie skutecznie mogą doprowadzić do rozminięcia się z Prawdą, a w konsekwencji do utraty wiary.


Papież zwraca uwagę, że popularność określonych osób czy środowisk związana z udziałem w sieciach społecznościowych często nie wiąże się z logiką argumentacji, ale sławą i strategią przekonywania. To chyba wielkie zagrożenie dla wiarygodności tych sieci?

– Święty Paweł napisał w Pierwszym Liście do Koryntian: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12). Myślę, że te słowa Apostoła dają prawdziwe światło do właściwego odczytania swojego miejsca w nowej rzeczywistości współczesnego świata, który zaskakuje szybkością rozwoju techniki, elektroniki, mediów czy kultury masowej, w tym także „kultury sieci społecznościowych”. Rodzi to poważne wyzwanie dla tych, którzy chcą mówić o prawdzie i wartościach. W Orędziu Ojciec Święty szuka odpowiedzi na zagadnienie dotyczące znaczenia i skuteczności różnych form wypowiedzi. Zwraca jednocześnie uwagę na niebezpieczeństwo wynikające z faktu, że często ich rzeczywistą doniosłość określa nie wiarygodność, ale popularność, nie logika argumentacji, głos rozsądku, ale strategie i siła przekonywania. I tu Papież zdecydowanie wskazuje na konieczność rozsądnej debaty, logicznej argumentacji mediów społecznościowych, tak aby „dialog i debata mogły rozkwitać i wzrastać także wtedy, gdy się rozmawia i traktuje na serio tych, którzy mają poglądy odmienne od naszych”. Skoro tak jest w życiu realnym, to czy tak też się stanie w szeroko rozumianym życiu wirtualnym? Zapamiętajmy: to logika argumentacji daje wiarygodność, a nie sława i strategia przekonywania. To może być dobre tylko na krótką chwilę. Ale za Ojcem Świętym przestrzegam przed tanią popularnością, która żyje dość krótko.

Tym bardziej trzeba zwrócić uwagę na apel Ojca Świętego o autentyczność ludzi wierzących w sieciach społecznościowych. Ważna jest tu chyba umiejętność obrony katolickich poglądów, prawd wiary także w internecie?

– Niewątpliwie ważna, ale na pewno też konieczna. Odważyłbym się powiedzieć, że bierność i zaniechanie jest winą i grzechem na podobieństwo ataku i wrogości. Jeśli to drugie upatruje swój cel w zniszczeniu, to brak zdecydowanej postawy, odważnej i autentycznej, może być na początku niby niewinnym przyzwoleniem czy – używając modnego dziś słowa – przejawem tolerancji, a w ostateczności zgodą na samozniszczenie. Dlatego świadectwo, umiejętna obrona katolickich poglądów, prawd wiary nie jest kwestią luksusu, ale wierności łasce chrztu i wierności Bogu. Ojciec Święty wzywa wszystkich, którzy aktywnie korzystają z nowych form przekazu, aby nie utracili „autentyczności”. Z wdzięcznością przyjmuję słowa Ojca Świętego, który zwraca uwagę, że jeśli Dobrej Nowiny nie będzie można poznać także w świecie cyfrowym, to może być ona nieobecna w doświadczeniu wielu osób, dla których ta przestrzeń jest ważna. Wracamy do początku naszej rozmowy, czyli do przekonania, iż dla wielu osób sfera cyfrowa nie jest czymś tylko wirtualnym, w jakiś sposób nierzeczywistym, ale wręcz przeciwnie – jest bądź staje się codzienną rzeczywistością. Ważną zatem formą dawania świadectwa będzie gotowość cierpliwego i naznaczonego szacunkiem angażowania się w ich pytania i wątpliwości. Chodzi o wejście na drogę poszukiwania miłości, prawdy i sensu ludzkiego istnienia. Dla tych, którzy sercem przyjęli dar wiary, odpowiedź na pytania o te wartości kryje się w osobie Jezusa Chrystusa.

W obliczu ataków na obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej ważne jest też wezwanie Benedykta XVI o prezentowanie chrześcijańskiej symboliki czy ikonografii w sieci?

– Znaczenie i wagę religii w debacie publicznej i społecznej – jak zauważa sam Papież – potwierdza pojawienie się w sieciach społecznościowych dialogu na temat wiary i wierzenia. Benedykt XVI konsekwentnie dostrzega, że sieci te muszą zmierzyć się z wyzwaniem, by „być naprawdę pojemnymi”, tak aby możliwy był w nich „pełny udział wierzących”. Od chrześcijan, katolików wymaga się umiejętności posługiwania się nowymi środkami przekazu. I to nie dlatego jedynie, aby iść z biegiem czasów, lecz by „pozwolić nieskończonemu bogactwu Ewangelii znaleźć nowe formy wyrazu, które będą w stanie dotrzeć do umysłów i serc wszystkich”. W Orędziu znajdujemy wskazówkę uwrażliwiającą nas na „uważne rozeznanie”, które byłoby połączone z jednej strony z otwartością na dialog, a z drugiej z gotowością do dawania świadectwa, także po to, aby ukazać i podkreślić „znaczenie i doniosłość religii w debacie publicznej i społecznej”. To każe nam dostrzec katolików prześladowanych bądź żyjących w takich środowiskach, gdzie czują się wyizolowani.

Wracając do istoty pytania, chciałbym odwołać się do słów Ojca Świętego, który zwraca uwagę, że w środowisku cyfrowym słowu pisanemu często towarzyszą obrazy i dźwięki, a skuteczna komunikacja, jak przypowieści Jezusa, wymaga zaangażowania wyobraźni i wrażliwości uczuciowej. Benedykt XVI przypomina, że tradycja chrześcijańska zawsze była pełna znaków i symboli, i wymienia w tym kontekście: krzyż, ikony, obrazy Matki Bożej, szopki, witraże i malowidła w kościołach. W obliczu ataków na obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej ten apel o obecność symboliki chrześcijańskiej w sieci ma szczególne znaczenie.

Jednocześnie trzeba i tu być roztropnym, bo niestety nie wszystko w sieci opatrzone np. symbolem chrześcijańskim jest naprawdę chrześcijańskie?

– Skoro jesteśmy przy temacie sieci społecznościowych, to ze smutkiem przypominam niechlubną rolę, jaką one odegrały, przy zwołaniu na Facebooku kilku tysięcy, głównie młodych ludzi, w akcji przeciwko krzyżowi na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. I to się stało, jak pamiętamy, w bardzo krótkim czasie. Stąd też chciałbym stanowczo powiedzieć. Zanim zaczniemy się zastanawiać nad umieszczaniem symboli religijnych na stronach internetowych – myślę oczywiście o wszystkich korzystających z nowych form przekazu – to przed ich prezentacją, publikacją, konieczna jest identyfikacja, utożsamienie się z określonym znakiem czy symbolem religijnym. One muszą mówić o nas prawdę, przemawiać do nas, a potem także do innych. Potrzebna jest więc przestrzeń wolności dla symboli religijnych i konieczna jest ich obrona. Jednocześnie też związana jest z nimi osobista odpowiedzialność za niewłaściwe czy wręcz instrumentalne ich wykorzystywanie.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik Środa, 30 stycznia 2013

Autor: jc