Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Takie córki to radość

Treść

Tata Radwański może być dumny ze swych córek. Agnieszka jest już w światowej czołówce, wygrywa z największymi gwiazdami, Urszula nie ma sobie równych wśród juniorek. Miniony rok był najlepszy w ich karierach, przyniósł mnóstwo historycznych wydarzeń, ale to dopiero początek.

- Ten sezon był bardzo udany, mogę mówić o córkach w samych superlatywach - przyznaje Robert Radwański - tata i zarazem trener najlepszych polskich tenisistek. - Agnieszka skończyła rok na 25. miejscu w świecie, czego ja sam się nawet nie spodziewałem. Ula mogła być troszeczkę wyżej w rankingu, ale nie chcę narzekać. Obie dziewczyny dostarczyły nam wiele radości - dodaje. Czy można się dziwić? Agnieszka w ciągu ostatnich 11 miesięcy wygrała pierwszy w karierze turniej WTA (w Sztokholmie), dotarła do czwartej rundy US Open (i była w nim rozstawiona), pokonała Marię Szarapową, Martinę Hingis oraz Danielę Hantuchovą i zakończyła rok na 25. miejscu w świecie. - Szczególnie sukces w meczu z Szarapową odbił się głośnym echem w całym świecie, zagościł na pierwszych stronach największych gazet. To było niesamowite - mówi Radwański. Urszula zdominowała rywalizację juniorek. Wygrała (i to zarówno w grze pojedynczej, jak i deblu) Wimbledon oraz (w deblu) US Open, w październiku osiągnęła ćwierćfinał turnieju WTA w Bangkoku, pokonując po drodze słynną Francuzkę Virginie Razzano. - Ula zaimponowała mi na Wimbledonie, gdzie musiała rozegrać aż dziewięć meczów w trzy dni. Trzeba być naprawdę mocnym, by to wytrzymać i do tego wygrać - nie ukrywa tata. Trener Radwański nie jest zaskoczony, iż jego podopieczne potrafią bez kompleksów rywalizować z zawodniczkami teoretycznie dużo od siebie mocniejszymi. - Tak były uczone, by grać z piłką, a nie przeciwnikiem czy nazwiskiem, radzić sobie ze stresem i presją. Trzeba mieć dystans do wszystkiego, co wokół i dobrze się sprzedać. Agnieszka i Ula to robią. Nie obawiają się wielkich sław, kamer, całego blichtru, VIP-ów na trybunach - kontynuuje, dodając: - Agnieszka ma wszystko to, co powinien posiadać dobry tenisista: zimną krew, konsekwencję, odporność psychiczną. Potrafi pozytywnie myśleć, nie roztkliwia się nad przegraną piłką, tylko walczy o kolejną. Parę meczów wygrała głową, a nie rękami i nogami. Ula idzie w jej ślady. Jest niezwykle waleczna, zacięta, nie poddaje się w trudnych sytuacjach.
Agnieszka ma dopiero 18 lat, Urszula 16. Obie jeszcze w tym roku mogły grać wśród juniorek, przyszłość przed nimi. - Pamiętajmy o tym, że to nastolatki, dopiero dorośleją. Strona fizyczna to zatem ich największa rezerwa. Kiedy zakończą biologiczne dojrzewanie, nabiorą większej siły i masy, będą mogły trenować z pełnym obciążeniem. To przełoży się na wyniki - mówi ich tata.
Radwański nie obawia się, że sukcesy córek mogą przewrócić im w głowach. Przeciwnie, jest pewien, że największe nawet wygrane ich nie zmienią. - To kwestia wychowania, kindersztuby, tego, co wynosi się z domu. Poza tym sport uczy pokory. Dziwię się zawodnikom, którym wydaje się, że są pępkiem świata. Przecież i na nich przyjdzie kiedyś czas, piękno sportu polega na tym, że nie daje żadnych gwarancji. Moje córki są normalnymi dziewczynami i wierzę, że pozostaną takie zawsze - kończy.
Pisk
Rozmowa z Agnieszką Radwańską
wkrótce na łamach "Naszego Dziennika"
"Nasz Dziennik" 2007-11-28

Autor: wa