Tak zdeterminowani
Treść
Tylko w ubiegłym roku Straż Graniczna zatrzymała w Polsce około półtora tysiąca osób, które nielegalnie przekroczyły granicę. Tragedia Czeczenki Kamisy D., która w zeszłym tygodniu straciła troje dzieci podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy w Bieszczadach, nie jest niestety wyjątkiem.
Już wcześniej pogranicznicy odnajdywali ciała obcokrajowców, którzy usiłowali przekroczyć zieloną granicę. Na przykład w 2004 r. po stronie słowackiej w pobliżu polskiej granicy służby graniczne natrafiły na zamarznięte zwłoki trzech osób, prawdopodobnie obywateli Pakistanu. Dla wielu nielegalnych imigrantów Polska jest najczęściej krajem tranzytowym, przez który w poszukiwaniu pracy i nowych, lepszych warunków życia usiłują przedostać się na zachód Europy. Tylko w ubiegłym roku Straż Graniczna zatrzymała w Polsce około 1,5 tysiąca osób, które nielegalnie przekroczyły granicę, z czego na obszarze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej aż 423 osoby, a od stycznia do czerwca br. już 115. Wśród imigrantów są obywatele: Mołdowy, Wietnamu, Chin, Kazachstanu, Pakistanu i Gruzji. W tym gronie stosunkowo niewielką grupę stanowią Czeczeni. W ubiegłym roku zatrzymano tylko czterech obywateli tego kraju. Tymczasem Czeczence, której trzy córeczki w ubiegły piątek podczas nielegalnego przekraczania granicy zmarły z zimna i wycieńczenia, prokuratura nie postawiła żadnych zarzutów. Pełnomocnik ds. uchodźców czyni starania o przekazanie ciał zmarłych dziewczynek do rodzinnego kraju, gdzie zgodnie z wolą matki zostaną pochowane. Jak powiedziała nam kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, na razie kobieta wraz z dwuletnim synkiem przebywa w szpitalu w Ustrzykach Dolnych i czeka na kontakt z mężem. - Złożyła też wniosek o nadanie jej i dziecku statusu uchodźców. W tej sytuacji, zgodnie z procedurą, Straż Graniczna przekaże sprawę w ręce Urzędu ds. Cudzoziemców w Warszawie. Kamisa D. prawdopodobnie trafi do Centralnego Ośrodka Recepcyjnego dla Uchodźców w Podkowie Leśnej - Dębaku - wyjaśnia kpt. Elżbieta Pikor.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-09-19
Autor: wa