Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tak dobrze, a tak źle

Treść

Istnieje powszechna opinia, że obecnie stosunki polsko-litewskie są wzorowe i zdecydowanie najlepsze bodaj od zawarcia Unii Lubelskiej w 1569 roku. Potwierdzać to ma wybór Wilna na pierwszą stolicę, którą odwiedza z oficjalną wizytą premier Rzeczypospolitej Polskiej Donald Tusk. Czy ta opinia jest jednak zgodna z rzeczywistym stanem stosunków polsko-litewskich? Czy to aby nie bardziej myślenie życzeniowe?

Z pewnością należy zauważyć, że intensywność kontaktów na różnych płaszczyznach jest ostatnimi czasy niezwykła - zakup przez PKN Orlen rafinerii w Możejkach, wspólne ambitne projekty energetyczne, próba uregulowania kwestii mniejszości w obu krajach. Problem w tym, że każda z wymienionych wyżej spraw jest w jakiejś mierze nieudana. PKN Orlen kupił Możejki, ale chwilę później Rosjanie stwierdzili "awarię" w rurociągu "Przyjaźń" i ropa nim do litewskiej rafinerii nie płynie. W litewskich mediach co rusz pojawiały się wątpliwości, czy Polski Koncern Naftowy jest wystarczająco dobrym partnerem. Polska i Litwa mają także w planach szeroką współpracę energetyczną, jednak kluczowa część tego partnerstwa, czyli projekt tzw. mostu energetycznego, jest poważnie zagrożona. Jak się okazało po sprawdzeniu przez Unię Europejską, litewska firma, która uczestniczy w negocjacjach, czyli Lietuvos Energija, ze względu na swój status operatora przesyłowego nie może handlować energią elektryczną. Rozmowy w sprawie mostu energetycznego stanęły więc w miejscu i nie wiadomo, jak sytuacja się dalej rozwinie. Problemem okazał się również polski postulat otrzymywania z nowej siłowni atomowej w Ignalinie 1200 megawatów, co stronie litewskiej wydaje się ilością zbyt dużą. W kontaktach między oboma krajami pojawiło się ostatnio sporo emocji, odwołanych wizyt ministerialnych, co nie sprzyja dobrej współpracy. Litwini za wszelką cenę chcą być dla Polski równoważnym partnerem, z kolei strona polska, jak się zdaje, próbowała nieco wykorzystać złą sytuację energetyczną Litwy do lepszej pozycji negocjacyjnej. Pozostaje również sprawa polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie i odzyskiwania przez nią zagrabionego przez komunistów mienia i ziemi. Polacy próbujący odzyskać swoją ojcowiznę na każdym kroku napotykają urzędniczą niekompetencję, złą wolę i niechęć. I są to, jak się wydaje, działania celowe. Miejmy nadzieję, że wybór Donalda Tuska, aby z pierwszą oficjalną zagraniczną wizytą pojechać do Wilna, będzie czymś więcej niż tylko symbolicznym, ale pustym, jeśli chodzi o konkrety, gestem.
Grzegorz Jarosiński
"Nasz Dziennik" 2007-12-01

Autor: wa