"Tak" dla życia i rodziny w Gdańsku
Treść
Pod hasłem: "Błogosławiony Jan Paweł II - promotor godności życia i rodziny, ulicami Gdańska przeszedł wczoraj marsz w obronie życia i rodziny. Wzięły w nim udział tysiące osób, w tym wiele rodzin. Poprzez modlitwę i wzajemne świadectwo uczestnicy marszu manifestowali swoją radość z niedawnej beatyfikacji Papieża Polaka, wzywali do obrony rodziny, życia poczętego oraz poszanowania ludzkiej godności. - Trzeba nam nieustannie przypominać społeczne nauczanie Jana Pawła II, który zawsze stawał w obronie życia ludzkiego. Miejmy odwagę odpowiedzieć na to podstawowe powołanie do świętości, które głosił nam umiłowany Ojciec Święty - wzywał metropolita gdański ks. abp Sławoj Leszek Głódź.
- Ludzie angażujący się w obronę życia ludzkiego nie są "anty", ale przede wszystkim "za": za życiem, za miłością, za prawdziwą rodziną - zaznacza Ewa Kowalewska z Human Life International.
Marsz dla Życia i Rodziny odbył się w Gdańsku w ramach dziękczynienia za dar błogosławionego Jana Pawła II, który większość swoich encyklik, listów i przemówień wygłaszanych podczas wizyt apostolskich poświęcił godności każdego człowieka, a przede wszystkim godności dziecka poczętego, kobiety oraz ludzkiej pracy.
Jacek Kłeczek, nauczyciel naturalnego planowania rodziny i doradca życia rodzinnego, podkreśla wielką rolę Jana Pawła II w rozwoju poradnictwa rodzinnego. - W przygotowaniu młodych ludzi do sakramentu małżeństwa staramy się przekonywać ich, że nauczanie Kościoła w dziedzinie ludzkiej seksualności ma bardzo głęboki sens - zaznacza. W swoim życiu i pracy powołuje się na nauczanie Ojca Świętego, zwłaszcza na cykl katechez, które wygłosił na temat małżeństwa na początku swojego pontyfikatu. Opowiada też, w jaki sposób słowa Papieża odmieniły jego życie. - Nie zawsze byłem wierny nauczaniu Kościoła. I choć zostałem ochrzczony, to przez kilkanaście lat byłem nie tyle obojętny, co wręcz wrogo nastawiony do Kościoła - opowiada. Był to czas poszukiwań. I jak twierdzi, Jan Paweł II był dla niego pierwszym, wyraźnym znakiem. - Słuchając jego słów o szacunku dla życia ludzkiego od momentu poczęcia, zdałem sobie sprawę, że świat ma je za nic. Kościół katolicki w osobie Jana Pawła II bardzo jednoznacznie i wyraźnie mówił, że nie wolno zabijać. Właściwie nikt inny tak tego nie przedstawiał - mówi Kłeczek. Bolały go reakcje świata, kiedy wyśmiewano i szydzono z Ojca Świętego, pytając: "Co ten stary człowiek może wiedzieć na ten temat?". - Był w tym jakiś paradoks, że ja, będąc jeszcze wtedy wrogo nastawiony do Kościoła, przekonywałem katolików do nauczania Jana Pawła II - wspomina. Potem zaczął zagłębiać się w to, co mówił Papież na temat małżeństwa, czystości małżeńskiej oraz seksualności, i to był moment, który go zachwycił. - Oboje z żoną żyliśmy wówczas w związku cywilnym, ale mieliśmy przeczucie, że w stosowaniu antykoncepcji jest coś złego, coś niszczącego naszą miłość - wyznaje. Dlatego jeszcze przed zawarciem małżeństwa sakramentalnego wiedzieli, że chcą stosować metodę rozpoznawania płodności. Jednak bardzo mocne uzasadnienie takiego postępowania znaleźli dopiero w nauczaniu Jana Pawła II.
Potrzeba działania
- Ludzie angażujący się w obronę życia ludzkiego nie są "anty", ale przede wszystkim "za": za życiem, za miłością, za prawdziwą rodziną - zaznacza Ewa Kowalewska z Human Life International. Według niej, negowanie zła to za mało. Potrzebne jest działanie. Trzeba bronić każdego życia i każdego dziecka. Jej zdaniem, marsze życia pokazują prawdziwą chrześcijańską radość i afirmację życia. - W czasie tego marszu Jan Paweł II był z nami. Czuliśmy jego obecność. On jest największym obrońcą życia i wskazuje nam drogę - podsumowuje.
Marsz miał zwrócić również uwagę na problemy polskich rodzin, szczególnie tych wielodzietnych, oraz na zbyt małą liczbę rodzących się dzieci. - W tej chwili wskaźnik urodzeń w Polsce jest niższy niż na Wschodzie i nie wymieramy tylko dlatego, że ludzie żyją dłużej- zauważa Ewa Kowalewska. - Ale w tej sytuacji powstaje pytanie, kto będzie zajmował się emerytami? - pyta. Podkreśla, że rodziny powinny mieć co najmniej troje dzieci. - Jednak m.in. olbrzymie trudności natury materialnej powodują, że tak nie jest - zaznacza. Dlatego jej zdaniem konieczna jest pomoc dla rodzin, zwłaszcza wielodzietnych. Problem jest jednak bardziej złożony. Mała liczba narodzin to także wynik zmian mentalnych, które się utrwaliły. - Młodzi ludzie muszą otworzyć się na życie - apeluje Kowalewska.
Marsz został zorganizowany przez Stowarzyszenie "Civitas Christiana", Poradnictwo Rodzinne, Ruch Światło-Życie oraz przez inne ruchy i stowarzyszenia archidiecezji gdańskiej zajmujące się obroną życia i rodziny. Honorowy patronat nad marszem objął ks. abp Sławoj Leszek Głódź, zaś patronem medialnym wydarzenia był "Nasz Dziennik".
Bogusław Rąpała, Gdańsk
Adriana Bartnicka:
Wraz z mężem Wojciechem wychowujemy siedmioro dzieci. Biorę udział w marszu, aby zamanifestować swój stosunek do życia, powiedzieć, że życie jest świętością i że trzeba je chronić. Nasza gromadka dzieci jest ogromnym darem od Pana Boga, ale i wyzwaniem. Nie jest łatwo wychowywać taką grupę w dzisiejszym świecie, ponieważ wiąże się to z wieloma zagrożeniami, z wieloma trudnościami, ale i z wieloma radościami. To wielka odpowiedzialność, ponieważ najważniejszą rzeczą, jaką musimy robić, to nie tylko je wychować, ale również przekazać im wiarę i wartości chrześcijańskie. A to nie jest dzisiaj popularne i wymaga od nas tego, żeby iść pod prąd. Ten marsz jest okazją do tego, żeby nasze dzieci zobaczyły, iż nie jesteśmy wyjątkiem, ale jest wielu innych ludzi, wiele rodzin, które myślą podobnie. Chcemy przez to dodać im odwagi. W nasze życie wkroczył Pan Bóg, spotkaliśmy Go i zaufaliśmy Mu z nadzieją, że jest możliwe mieć więcej dzieci, mimo że nie jest to łatwe. Rodziny wielodzietne muszą się borykać z wieloma trudnościami materialnymi. To wsparcie, które otrzymujemy od państwa, jest znikome. Ale my dajemy jakoś sobie radę. Mamy wielu znajomych i wielu ludzi dobrej woli, którzy nam pomagają.
Adam i Bożena Łazowie:
Mamy pięcioro dzieci. Jesteśmy otwarci na życie, popieramy życie i je bronimy. Wzorem dla nas jest Jan Paweł II, który przypominał nam przykazania. On był głową Kościoła, a my jesteśmy jego członkami. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, w której Bóg jest na pierwszym miejscu. Kościół jest przy nas, a my w Kościele. Ale sytuacja rodziny w świecie jest teraz dramatyczna. Żeby to zmienić, trzeba przyjąć i głosić Chrystusa. On jest najlepszym strażnikiem rodziny. Nie ma innego Zbawiciela człowieka i nas też nikt inny nie wybawi niż Jezus Chrystus. Ani nasza pracowitość, ani polityka, ani nic innego. Tylko Jezus Chrystus. Ale my nie jesteśmy politykami. Przychodzimy tutaj, żeby pokazać, że to ma sens.
not. BR
Nasz Dziennik 2011-05-23
Autor: jc