Tajwańczycy nie chcą inkorporacji do Chin
Treść
Prawie 600 tysięcy Tajwańczyków przemaszerowało w sobotę ulicami Tajpej w proteście przeciwko polityce rządu. - Polityka rządu i prezydenta Ma Ying-jiu zmierza ku zjednoczeniu z Chinami, więc Tajwańczycy wychodzą na ulice, aby rząd, a także chiński minister do spraw Tajwanu Chen Yun-lin, który ma niedługo odwiedzić Tajwan, usłyszeli nasz głos - powiedziała przewodnicząca opozycyjnej partii DPP Cai Ying-wen.
Demonstrujący zarzucali władzom, że nie są w stanie bronić suwerenności wyspy, a w momentach krytycznych, np. gdy we wrześniu zatrute chińskie produkty pojawiły się na tamtejszym rynku, są nieefetywne. Tajwańczycy domagają się przeprosin ze strony rządu w Pekinie w związku ze skandalem z zatrutą żywnością.
Wielu uczestników demonstracji krytykowało rządzącą partię Kuomnintang za to, że nie potrafi stawić czoła Pekinowi i bronić Tajwanu. Wśród demonstrantów byli też ci, którzy w marcu br. głosowali w wyborach prezydenckich na Ma Ying-jiu, a także dużo młodych ludzi sprzeciwiających się rządowym planom otwarcia tajwańskich uniwersytetów dla studentów z Chin i uznawania dyplomów chińskich uczelni na wyspie.
"Brońmy suwerenności", "Tajwan jest niepodległy", "Precz z chińską trucizną", "Prezydent chce sprzedać Tajwan" - to główne hasła, jakie można było zobaczyć na transparentach niesionych przez uczestników manifestacji.
Protest zorganizowany wspólnie przez opozycyjne partie DPP (Demokratyczna Partia Postępu) i TSU (Związek Solidarności Tajwanu) zakończyła wspólna modlitwa za ojczyznę.
Hanna Shen, Tajwan
"Nasz Dziennik" 2008-10-27
Autor: wa