Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ta ulga ma same plusy

Treść

Dziwić może nacisk rządu na senatorów z PiS, aby w Senacie przegłosowali zmniejszenie ulgi na dzieci. To, co ustalili posłowie, może bowiem, wedle rządu, rozsadzić finanse publiczne. Dziwny to argument w sytuacji, gdy finanse państwa są w znakomitej kondycji. Jeszcze wczoraj Ministerstwo Finansów informowało z zadowoleniem, że po ośmiu miesiącach budżet zanotował nadwyżkę w wysokości około 275 mln zł, podczas gdy wedle ustawy budżetowej mieliśmy w tym czasie mieć deficyt na poziomie prawie 18 miliardów złotych. Mamy więc wierzyć, że 2-3 mld złotych, bo tyle wyniesie zwiększenie ulgi z 572 zł na 1145 zł, a nie 6-7 mld, jak twierdzi rząd, spowodują krach finansów państwa?! Tym bardziej że przecież perspektywy naszej gospodarki są dobre, w 2008 r. i następnych latach tempo wzrostu PKB ma być wciąż wysokie, przynajmniej na poziomie 5-6 procent. Dochody budżetowe będą więc rosły. Kuriozalne jest to, że stać nas było na zmniejszenie składki rentowej o 20 mld złotych, a okazuje się, że ogromnym problemem dla państwa jest dziesięć razy mniejsza ulga rodzinna.
Senatorowie powinni wziąć pod uwagę nie tylko to, że nie ma lepszej metody na wsparcie rodzin niż zwiększenie ich dochodów, czemu wydatnie służy właśnie obniżanie podatków. Powinni też zdać sobie sprawę i z tego, że ulga na dzieci wcale nie spowoduje zmniejszenia dochodów budżetowych. Przecież rodzice wydadzą te pieniądze na ubrania, jedzenie, zakup książek, zabawek. Wszystkie te towary są obłożone podatkami, zwłaszcza VAT, które przedsiębiorstwa odprowadzają do budżetu. Zwiększenie konsumpcji poprawi też sytuację finansową wielu zakładów, sklepów, które odnotują wzrost sprzedaży. Wielu osobom będzie się też opłacało ujawnić dochody, które osiągają np. dzięki pracy na czarno, skoro będą one objęte ulgą. Ma ona więc same plusy, nie tylko w sferze idei (państwo ma okazję pokazać, że dba o rodziny, ich rozwój), ale także z punktu widzenia ekonomicznego. Warto więc, aby Senat poparł sejmową ustawę, nie ulegając presji Ministerstwa Finansów czy resortu pracy.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-09-14

Autor: wa