Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ta niewiarygodna Chelsea

Treść

- Zasłużyliśmy na awans. Na Camp Nou przeżywaliśmy niezwykle trudne chwile, a do tego graliśmy przeciw najlepszej drużynie świata. A jednak przeszliśmy dalej, to niewiarygodne - powiedział Roberto Di Matteo, trener Chelsea Londyn, po zwycięskiej batalii z Barceloną o finał Ligi Mistrzów.

Na pozór "The Blues" nie mieli prawa odprawić Katalończyków z kwitkiem. W rewanżu (u siebie wygrali 1:0) przegrywali już 0:2, do tego grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Johna Terry´ego ("zawiodłem kolegów" - przyznał, a upomnienie otrzymał za bezsensowne kopnięcie Alexisa Sancheza). Potem co prawda zdobyli kontaktowego gola, ale przy stanie 1:2 Barcelona wykonywała rzut karny. Lionel Messi trafił jednak w poprzeczkę, w odpowiedzi wyrównał Fernando Torres i do finału awansowała Chelsea. To, pamiętając nawet o jej klasie, sensacja. - Wiele osób nas skreślało, a sam mecz był cięższy, niż ktokolwiek zakładał. Moi piłkarze znaleźli jednak w sobie jakieś ukryte rezerwy, pokazali coś niesamowitego, swoje DNA - powiedział Di Matteo. Wtórowali mu podopieczni. - Z Barceloną bronisz się, grając w jedenastu, a co dopiero w dziesięciu. Do tego brakowało nam w defensywie kilku ważnych ogniw, a jednak osiągnęliśmy swój cel. Wszyscy, ramię w ramię - przyznał Petr Cech, jeden z bohaterów rywalizacji. Chelsea zatem triumfowała, a w Katalonii zapanowały minorowe nastroje. "Barca" już wcześniej straciła szansę na mistrzostwo Hiszpanii, przegrała prestiżowy pojedynek z Realem Madryt, teraz odpadła z Champions League. - Zrobiliśmy wszystko, by wygrać, nie tylko dziś, ale i w Londynie. Mieliśmy sporo sytuacji, rzut karny, ale nie udało się. Messi mocno przeżył niewykorzystaną jedenastkę, jednak w tym też tkwi urok sportu, że dramaty przeżywają najwięksi. Mój podziw dla niego się nie zmniejszył - podkreślił Josep Guardiola, dodając: - Co się oszukiwać, to nie jest nasz rok.
Jeszcze żaden zespół nie wygrał Ligi Mistrzów dwa razy z rzędu. Barcelona mogła być pierwsza.

Pisk

Nasz Dziennik Czwartek, 26 kwietnia 2012, Nr 98 (4333)

Autor: au