Przejdź do treści
Przejdź do stopki

T. Szatkowski o rosyjskich dronach nad Polską: Reakcja powinna być czytelna i mniej więcej równoważna

Treść

Reakcja powinna być czytelna i mniej więcej równoważna. Symetryczna? Niekoniecznie, bo ona może się rozegrać w jakiejś innej sferze. Czasami lepiej nawet wybrać coś innego, ale coś, co adwersarz będzie mógł odczuć jako pewną odpowiedź – mówił w środowym „Polskim punkcie widzenia” na antenie TV Trwam Tomasz Szatkowski, były ambasador Polski przy NATO, odnosząc się do wymierzonego w Polskę rosyjskiego aktu agresji z użyciem dronów.

W nocy z wtorku na środę 19 rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. Jak zaznaczył Tomasz Szatkowski, mamy do czynienia ze „świadomym aktem agresji, z rodzajem eskalacji, podwyższaniem poziomu ryzyka przez stronę rosyjską”.

– Kilkanaście dronów, które zaleciały tak daleko, jeden z nich przynajmniej wylądował na obiekcie Wojsk Obrony Terytorialnej, to chyba naprawdę wymagałoby jakiegoś niesamowitego zbiegu okoliczności. Oczywiście zbiegi się zdarzają – na przykład to, że rakieta ukraińska w Przewodowie zabiła dwie osoby. To był bardzo pechowy zbieg okoliczności w tym sensie, że wymagało to dużego pecha, żeby te dwie osoby zginęły. Ale kilkanaście dronów (prawie dwadzieścia) i w sytuacji, w której się zdarzają tego typu rzeczy coraz częściej? Rosjanie na pewno wiedzą więcej, jak wyglądają tego typu trasy przelotu. To jest prawie niemożliwe, żeby to był przypadek – zwrócił uwagę były ambasador Polski przy NATO.

Tego rodzaju działania domagają się zdecydowanej reakcji ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego.

– [Reakcja – radiomaryja.pl] powinna być (…) czytelna i mniej więcej równoważna. Symetryczna? Niekoniecznie, bo ona może się rozegrać w jakiejś innej sferze. Czasami lepiej nawet wybrać coś innego, ale coś, co adwersarz będzie mógł odczuć jako pewną odpowiedź – powiedział gość „Polskiego punktu widzenia”.

Tomasz Szatkowski przypomniał, że kiedy kilka lat temu rosyjskie pociski balistyczne wylądowały w wodach terytorialnych jednego z europejskich państw NATO, w odpowiedzi amerykańskie bombowce strategiczne zdolne do przenoszenia broni jądrowej zaczęły latać bliżej baz morskich Federacji Rosyjskiej.

–  Rosjanie od razu odebrali ten sygnał i już tego typu próby z bronią rakietową nie skończyły się w przestrzeni tego państwa. Można więc użyć innego rodzaju środka, nie trzeba wystrzeliwać rakiety, żeby odpowiedzieć na rakietę – po to także, żeby zostawić pewną przestrzeń, powiedziałbym nawet, dla opinii publicznej. Nie musimy tego komunikować, specjaliści to może zauważą, opinia publiczna może tego nie zauważy. Ale Rosjanie muszą dostać odpowiedź i to nie jest tylko tak, że będziemy robić to samo, co robiliśmy do tej pory. Mimo że dużo się dzieje na wschodniej flance, są różni komentatorzy, którzy starają się pokazywać, że NATO zupełnie nie istnieje, ono nie jest idealne, ale nie jest prawdą, że nie ma reakcji, co pokazała choćby dzisiejsza noc. Jednak nie możemy poprzestać na tym, co było, bo jeśli tak będzie, to Rosjanie uznają to, że mogą się posuwać dalej – tłumaczył rozmówca TV Trwam.

Chodzi o to, że nie wystarczy sam fakt, iż Polska (z pomocą sojuszników) profesjonalnie zareagowała na obecność dronów nad naszym terytorium. Gość „Polskiego punktu widzenia” dodał, że mieliśmy w tym również trochę szczęścia, dlatego że obyło się bez ofiar.

Zdaniem byłego ambasadora Polski przy NATO odpowiedź powinna być wspólna, sojusznicza, ale też taka, w której Polska uczestniczy jako podmiot. Jest szereg opcji, które można rozważyć.

Ekspert zaznaczył, że aby zwiększyć nasze zdolności obrony przed podobnymi zagrożeniami, powinniśmy dalej inwestować w systemy antydronowe, w tym takie oparte na prostych i tanich rozwiązaniach. Zaawansowane i kosztowne środki ochronne (a do takich należy strącanie dronów za pomocą myśliwców) na niewiele się zdadzą w przypadku masowych ataków, z jakimi do czynienia mamy od lat na Ukrainie.

radiomaryja.pl


źródło: radiomaryja.pl, 11 września 2025

Autor: dj