Szybki rozwój, ale z rozsądkiem
Treść
W trakcie dyskusji na temat funduszy unijnych i ich wykorzystywania przez Polskę jedną z najczęściej powtarzanych tez jest konieczność kierowania większego strumienia dotacji do najbiedniejszych województw, aby zaczęły one nadrabiać dystans dzielący je od bogatszych regionów.
Od lat pod względem gospodarczym nasz kraj dzieli się umownie na Polskę A (środkowa i zachodnia część) oraz Polskę B (wschodnia). Do kategorii Polski B zalicza się województwa: warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie. Te regiony są uważane za tereny, do których powinno się kierować dodatkowe fundusze unijne, aby zapewnić im rozwój i możliwość dogonienia bogatszych województw.
Jednak w trakcie debaty nad różnymi aspektami polityki regionalnej zapomina się czasami o pewnych atutach, które te województwa mają i które trzeba pielęgnować. Jeśli bowiem zabraknie mądrej polityki regionalnej, to rozwój zamiast przynieść korzyści, oznaczać będzie dla wschodniej Polski ogromne i niepowetowane straty.
Po pierwsze: rolnictwo
Województwa Polski B mają bardzo duży potencjał demograficzny. W pięciu regionach mieszka ogółem ponad 8 mln naszych rodaków (woj. lubelskie - 2,2 mln mieszkańców, podkarpackie - 2,1 mln, podlaskie - 1,2 mln, świętokrzyskie - 1,3 mln, warmińsko-mazurskie - 1,4 mln). To więcej niż jedna piąta ludności kraju. Są to także regiony o dominującym udziale ludności wiejskiej, bo tylko na Podlasiu oraz na Warmii i Mazurach udział mieszkańców miast przekracza nieznacznie 50 proc. ludności. To skutek słabego uprzemysłowienia naszych wschodnich terenów.
Obok rolnictwa, w dużym stopniu tradycyjnego, zachowało się tam wiele bardzo ciekawych rejonów o dziewiczej niemal przyrodzie. Tutaj główną gałęzią gospodarki pozostało rolnictwo i przetwórstwo artykułów rolnych, w tym mleczarnie, cukrownie, browary, zakłady tytoniowe, sektora skórzanego. Tylko w największych miastach, jak Lublin, Białystok, Rzeszów, wybudowano zakłady metalowe, lotnicze i motoryzacyjne. Jednak i te branże przemysłowe z powodu negatywnych skutków polityki gospodarczej lat 90. straciły sporo ze swojej dawnej pozycji.
To wszystko sprawia, że poziom dochodów ludności w tych regionach jest kilkakrotnie niższy niż w bogatszych województwach. Ponadto ta część Polski ma gorszą sieć dróg, kanalizacji, wodociągów, magistrali gazowych od reszty kraju. To skutek tego, że w ostatnich kilkudziesięciu latach największe inwestycje omijały te tereny, bo nie miały one charakteru przemysłowego, a właśnie przemysł ciężki, tak hołubiony za PRL, wymagał największych pieniędzy, za które budowano nie tylko zakłady, ale także mieszkania dla robotników, oraz drogi, wodociągi, sieć telefoniczną. Na wschodzie dominowało rolnictwo, a uważano wtedy, że wieś można zaniedbywać, bo i tak jest zacofana.
Żeby być jednak w pełni sprawiedliwym, trzeba podkreślić, że podział na "dwie Polski" był widoczny już od kilku wieków. Tereny na zachód od Wisły, jak również leżące w okolicach rzeki, szybciej się rozwijały, choćby dzięki szlakowi handlowemu północ - południe. Tam też szybko odkryto różne surowce naturalne, które były potrzebne przemysłowi. Pamiętajmy też, że po II wojnie światowej Polska odzyskała Śląsk czy Pomorze, które miały wielowiekowe tradycje przemysłowe i handlowe, więc dysproporcje między nimi a Podlasiem czy Lubelszczyzną stały się bardzo widoczne. W epoce Polski międzywojennej nasze obecne województwa wschodnie leżały w centrum kraju, one w porównaniu z Polesiem czy innymi rejonami wschodnimi stały na wyższym poziomie rozwoju. Przesunięcie granic wyraźnie to zmieniło.
Dlatego od lat podnoszony jest postulat, aby rząd bardziej przyjrzał się sytuacji województw ściany wschodniej i skierował tam większe fundusze na ich rozwój. Jednym z priorytetów polityki regionalnej ma być niwelowanie różnic między Polską A i B. Głównym źródłem finansowania rozwoju tych województw mają być fundusze unijne.
Miliardy na inwestycje
W latach 2007-2013 pięć najbiedniejszych województw ma otrzymać z budżetu unijnego około 9-10 mld euro (czyli niemal 40 mld zł). Jest to mniej więcej jedna siódma wszystkich pieniędzy, które trafią do Polski. Część pieniędzy - ponad 2 mld euro, zostało przeznaczone na rządowy program Rozwoju Polski Wschodniej. Ponad 880 mln euro przyznała regionom Rada Europejska, która przydziela pieniądze najbiedniejszym regionom w UE. Z tej puli województwo lubelskie otrzyma około 235 mln euro, podkarpackie - 225 mln, podlaskie - 129 mln, świętokrzyskie - 138 mln, a warmińsko-mazurskie - 153 mln. Pozostała kwota, czyli 1,3 mld euro, to pieniądze wyasygnowane przez rząd z puli funduszy strukturalnych przyznanych Polsce. Będą one podzielone nieco później.
Większość środków w ramach wsparcia wschodniej Polski będzie jednak pochodzić z ogólnokrajowych programów budowy dróg, linii kolejowych, inwestycji środowiskowych i innych.
Priorytety to nie tylko budowa dróg i całej infrastruktury technicznej, ważny ma być także rozwój szkolnictwa wyższego, obiektów sportowych, otoczenia biznesu, sieci telekomunikacyjnej i informatycznej, komunikacji zbiorowej.
Trzeba przyznać, że plany przedstawione przez rząd i władze regionalne są bardzo ambitne. Do 2013 roku mają być zrealizowane potężne inwestycje transportowe, w tym ważna dla Podlasia droga Via Baltica i kolejowa Rail Baltica. Poza tym będą budowane drogi ekspresowe: nr 19 (Rzeszów - Lublin - Białystok), nr 17 (Warszawa - Lublin - Zamość - Lwów), nr 8/12 (Wrocław - Radom - Lublin - Kijów), S 74 (Piotrków Tryb. - Rzeszów - granica wschodnia) oraz nr 7 (Gdańsk - Warszawa - Kraków) na odcinku przebiegającym przez województwo warmińsko-mazurskie. W założeniu wszystkie te inwestycje mają poprawić komunikację tych województw z innymi regionami kraju oraz Europą Wschodnią i Południową, przyczyniając się do napływu inwestycji i ich szybszego rozwoju.
Z innych ważnych projektów można wymienić budowę kolei miejskiej w Białymstoku - jej koszt wraz z zakupem taboru jest szacowany na 130 mln zł. Jeszcze więcej, bo 800 mln zł, ma natomiast być wydane na budowę nowoczesnego campusu uniwersyteckiego w Białymstoku. Podobne projekty, choć może nie aż tak drogie, mają również uczelnie w innych miastach. Ponadto będą budowane nowoczesne szerokopasmowe sieci informatyczne. Co ważne, akurat te inwestycje mają mieć charakter ponadregionalny i będą prowadzone wspólnie dla wszystkich pięciu regionów.
Sporą uwagę rząd będzie także przywiązywał do rozbudowy infrastruktury wokół przejść granicznych (drogi, parkingi itd.). Będzie to usprawniać handel międzynarodowy, przecież nasza wschodnia granica jest także granicą UE i można to dobrze wykorzystać.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które koordynuje unijne programy, ma świadomość, że mimo sporych nakładów w latach 2007-2013 nie uda się szybko zasypać rowu oddzielającego Polskę A od Polski B. Władysław Ortyl, wiceminister rozwoju regionalnego, powiedział podczas jednej z konferencji w Białymstoku, że na wyrównanie szans województw wschodnich potrzeba 20 mld euro. Nie możemy jednak wykluczyć, że i to nie wystarczy, przecież zachodnie i centralne województwa też będą się rozwijać, nie staną w miejscu. Z drugiej jednak strony, czy ta pogoń jest naprawdę potrzebna?
Nic na siłę
Wschodnie regiony powinny otrzymywać spore dotacje na ważne inwestycje, które podniosą poziom życia ludzi. Jednak musimy mieć świadomość, że różnice między województwami będą zawsze istniały, nie da się z różnych względów wyrównać poziomu gospodarczego między biednymi i bogatymi. Nie dotyczy to tylko Polski. W każdym kraju na świecie, obojętnie, czy w Europie, czy na innym kontynencie, istnieją bogatsze i biedniejsze regiony. Klasyczny przykład to Włochy, gdzie mimo wieloletnich ogromnych nakładów z funduszy publicznych Południe nadal jest o wiele biedniejsze od Północy. Niemcy wpompowali kilka bilionów euro do landów wschodnich, a i tak nie osiągnęły one poziomu zachodniej części kraju.
Na świecie coraz większą rolę odgrywają metropolie, wokół nich koncentrują się duże inwestycje gospodarcze, do nich sprowadzają się ludzie z innych miejscowości. Dlatego obserwujemy nie tylko ogromny rozwój Warszawy, ale także Krakowa, Gdańska, Poznania czy Wrocławia. Na wschodzie ten sam proces coraz bardziej dotyczy Lublina czy Białegostoku. Z kolei peryferie wokół wszystkich metropolii tracą dystans i ten proces będzie postępował. To samo zresztą widać w Czechach, na Słowacji czy też w krajach starej UE (w Hiszpanii wyludniają się i biednieją tereny rolnicze, gdy tymczasem Madryt, Barcelona czy Sewilla stają się coraz bardziej zaludnione i bogatsze).
Wyzwaniem dla nas nie powinno być więc na siłę uprzemysłowianie i dokonywanie głębokich zmian ściany wschodniej, ale wykorzystanie naturalnych atutów tamtych województw. Po pierwsze, należy rozwijać tradycyjne sektory rolnicze. Podlasie czy region mazurski mają znakomite warunki do intensywnej produkcji mleczarskiej. To one najbardziej cierpią na skutek niskiej kwoty mlecznej, która ogranicza możliwości rozwoju gospodarstw i samych mleczarni. Dlatego konieczne jest dążenie do zmiany tego elementu unijnej Wspólnej Polityki Rolnej. Zresztą rozwijać można wiele innych sektorów rolniczych (np. sadownictwo, ogrodnictwo). Przecież na świecie nie brakuje przykładów rejonów o przewadze gospodarki rolnej, które też znakomicie się rozwijają. Wieś nie musi być zacofana cywilizacyjnie, aby zachowała swój charakter. Budowa dróg, uruchamianie wodociągów, oczyszczalni ścieków, sieci gazowych na wsi też jest potrzebne, rolnictwo potrzebuje równie dobrej infrastruktury jak przemysł. Przecież produkty rolne też trzeba szybko dostarczyć do zakładów przetwórczych, a potem do klientów. Po drugie, regiony wschodnie mają wiele ciekawych miejsc przyrodniczych. Roztocze, Puszcza Białowieska, Lasy Augustowskie, Bieszczady i inne tereny są naszym ogromnym atutem. Już przyciągają tysiące turystów, a może być ich jeszcze więcej. Turystyka, dzięki choćby budowie hoteli i rozszerzaniu sieci gospodarstw agroturystycznych, może być źródłem sporych dochodów i przyczynić się do ograniczenia bezrobocia, które jest tu wyższe niż w zamożniejszych województwach.
W Europie Zachodniej takich miejsc, w których przyroda jest niemal nienaruszona, już prawie nie ma. W związku z tym nie tylko wielu Polaków, ale i Europejczyków apeluje o ochronę lasów, jezior i gór. Dodajmy, że przyroda może być również znakomitym elementem promocji naszego kraju. Dlatego tak ważne jest umiejętne godzenie potrzeb gospodarczych z koniecznością zachowania piękna natury.
Polityka regionalna w pięciu województwach wymaga wiele roztropności i rozwagi. Decydujące zdanie powinno w tej sprawie należeć do lokalnych władz, które najlepiej znają problemy swoich gmin, powiatów i województw.
Nie tylko na wschodzie
Przy okazji nie możemy zapominać o tym, że również wiele powiatów z teoretycznie bogatszych województw jest na poziomie rozwoju powiatów ściany wschodniej. W Małopolsce nie brakuje biednych powiatów, bo bogactwo koncentruje się w Krakowie i okolicach. Na Dolnym Śląsku problemem jest dawne węglowe zagłębie wałbrzyskie, a na Mazowszu regiony radomski, siedlecki czy płocki bardziej przypominają pod względem bezrobocia i poziomu życia Polskę B niż rejon stołeczny wokół Warszawy. Dlatego bardzo istotne jest także wspieranie ich rozwoju, bo inaczej dystans między stolicami województw a prowincją będzie się powiększał. To pokazuje, jak ważna jest spójna polityka regionalna, za którą odpowiada i rząd centralny, i samorządy wojewódzkie.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2006-12-11
Autor: wa