Szukają ocalonych
Treść
24 godziny na dobę trwa akcja ratunkowa po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Turcję, w którym zginęły co najmniej 272 osoby, a ponad 1300 odniosło obrażenia. W wyniku kataklizmu setki osób uznano za zaginione. Ziemia w południowo-wschodniej części kraju zatrzęsła się z siłą 7,2 stopnia w skali Richtera.
Jak poinformowała minister spraw wewnętrznych Turcji Idris Naim Sahin, wczoraj potwierdzono śmierć 117 osób w miejscowości Ercis i 100 w mieście Wan. Tereny dotknięte kataklizmem odwiedził premier kraju Recep Tayyip Erdogan. Centrum kryzysowe w prowincji Wan informowało wcześniej, że rannych jest ok. 500-600 osób, a ok. 400 uznaje się za zaginione. Bilans ofiar niewątpliwie jeszcze wzrośnie, bo z różnych obszarów dotkniętych wstrząsami wciąż napływają nowe doniesienia - zastrzegają media. Erdogan zaznaczył, że Turcja sama poradzi sobie ze skutkami katastrofy, i jednocześnie podziękował wszystkim krajom, które oferowały wsparcie. Chęć pomocy zadeklarowało kilkanaście krajów, m.in.: USA, Polska, Rosja, Niemcy czy Armenia i Izrael, z którymi Turcja ma ostatnio napięte stosunki. Premier dodał, że akcja ratunkowa będzie trwała całą noc. Jej postępy utrudniają jednak częste wstrząsy wtórne. Amerykańska Służba Geologiczna (USGS) naliczyła ich ponad 100 w ciągu 10 godzin od trzęsienia ziemi. Jeden z nich miał siłę 6 stopni w skali Richtera.
Do dotkniętego kataklizmem regionu kierowanych jest ponad 1200 ekip ratunkowych z 38 prowincji, do pomocy zaangażowano również wojsko. Nie ma jeszcze wiadomości na temat odległych wsi w regionie, jednak władze rozsyłają tam drogą powietrzną namioty, kuchnie polowe i koce. W Wan zapadło się ok. 10 budynków, a w Ercis - 80, w tym akademik. Władze wydały zakaz zbliżania się do zniszczonych obiektów, które mogą ostatecznie zawalić się pod wpływem licznych wstrząsów wtórnych.
Większość mieszkańców obu miast zaczęła rozpalać ogniska na ulicach, podczas gdy Czerwony Półksiężyc rozpoczął stawianie namiotów na terenie miejscowych stadionów. Nie ma prądu, światła, ogrzewania. Niektórzy udali się do rodzin w pobliskich wioskach. Lokalna telewizja ostrzegła ponadto, iż z zakładu karnego w Wan uciekło ok. 150 więźniów. Przedstawiciel władz więziennych powiedział jednak, że uciekinierów było znacznie mniej, a część z nich wróciła dobrowolnie.
Ziemia zatrzęsła się również w sąsiednich Armenii i Iranie. W stolicy Armenii, Erewanie, nie stwierdzono ofiar ani większych strat materialnych, podobnie w kilku przygranicznych irańskich miejscowościach.
ŁUKASZ SIANOżęCKI, REUTERS, PAP
Nasz Dziennik Wtorek, 25 października 2011, Nr 249 (4180)
Autor: au