Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szturm na Darę

Treść

Do ofensywy doszło dzień po deklaracjach prezydenta kraju Baszara al-Asada, w których stwierdził, że jest gotów przeprowadzić referendum konstytucyjne i rozpisać wybory parlamentarne. Ostrzelanie Dary poprzedziły równie brutalne ataki na największe miasta kraju: Hamę i Hims. Ostatnie nasilenie działań militarnych ze strony armii ma na celu zduszenie trwającej już jedenaście miesięcy antyprezydenckiej rebelii.

W leżącej przy granicy z Jordanią Darze eksplozje i strzały z karabinów maszynowych nie ustają od wczorajszego ranka i niosą się echem przez wszystkie dzielnice, twierdzą jej mieszkańcy. - Ostrzał artyleryjski rządowa armia przeprowadziła tuż przed świtem, a zaraz potem rozpoczęła się wymiana ognia - informuje syryjska organizacja humanitarna Sawasiah. - Demonstracje jednak nie ustały, a Wolna Armia Syryjska zapewnia bezpieczeństwo manifestującym w niektórych częściach miasta - dodają jej przedstawiciele.
W przeddzień ataku na Darę Asad zapowiedział rozpisanie referendum na temat nowej ustawy zasadniczej już w ciągu dwóch najbliższych tygodni oraz przeprowadzenie wolnych wyborów do parlamentu najpóźniej za 90 dni. Opozycja oraz komentatorzy przyjęli prezydenckie obietnice z lekceważeniem, jednogłośnie stwierdzając, że nie widzą najmniejszych szans na realizację tych postulatów. Także opinia międzynarodowa z dużą rezerwą odniosła się do podobnych zapowiedzi. Przedstawiciele władz francuskich poinformowali, iż wobec takiej postawy Asada starają się wynegocjować z Rosją nowy kształt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, w którym zgodziłaby się ona na utworzenie specjalnych korytarzy dla pomocy humanitarnej dla cywilów uwikłanych w przemoc pomiędzy reżimem a rebeliantami. Francuski minister spraw zagranicznych Alain Juppe poinformował, że idea korytarzy humanitarnych musi być koniecznie przedyskutowana podczas następnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa. Jego rosyjski odpowiednik Siergiej Ławrow oświadczył, iż w jego ocenie nie istnieją żadne narzędzia prawa międzynarodowego, które pozwalałyby na przyspieszenie ustąpienia Asada. Podobnie nieprzejednane wydają się w tej kwestii Chiny. Rządowa gazeta "Dziennik Ludu", odpowiadając na krytykę pod adresem Moskwy i Pekinu za zawetowanie oenzetowskiej rezolucji wzywającej Asada do ustąpienia, napisała, że obecnie próby wtrącania się w sytuację na Bliskim Wschodzie są równie ryzykowne jak wkładanie ręki do gniazda szerszeni i doprowadzą jedynie do destabilizacji w regionie. Komentarze takie jak ten, publikowane przez "Dziennik Ludu", tubę rządzącej Partii Komunistycznej, są wykorzystywane, aby przedstawić oficjalne stanowisko chińskiej dyplomacji. Dziennik stwierdza, że światowe potęgi muszą zrozumieć, iż ewentualne rozprzestrzenienie się konfliktu zagrozi dostawom ropy naftowej do większości krajów świata, wywinduje niebotycznie ceny paliw, co doprowadzi do szoku na rynkach finansowych oraz potężnych wahnięć w globalnej gospodarce.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Piątek, 17 lutego 2012, Nr 40 (4275)

Autor: au