Sztuka czy blaga?
Treść
Ktoś, kto myśli, że ma pomysł, będzie próbował ten pomysł wyjaśnić. Ale szarlatan, który żadnego pomysłu nie ma, powie, że jego idee są zbyt subtelne i nie da się ich oddać w żaden sposób. (...) Uczciwy człowiek podejmie próbę, by ująć w słowa to, co niewysłowione i opisać to, co nieopisane. Oszust będzie żerował na tajemnicy, ciągnąc profity nie z faktu, że zanurza się w świat tajemny, lecz z faktu, że nie chce się z tego świata wyłonić.
To rozróżnienie jest bardzo istotne w wypadku czegoś, co nazywa się dziś Sztuką, oraz ludzi, zwanych krytykami sztuki. Jest oczywiste, że piękny krajobraz lub pełna życia ludzka twarz są w stanie tylko w połowie oddać Boską sztukę, która uczyniła je tym, czym są. Jest równie oczywiste, że malarz pejzażysta jest w stanie tylko w połowie oddać piękno krajobrazu, a malarz portrecista tylko w połowie oddać piękno twarzy; ba, i tak mają szczęście, jeśli uda im się aż tyle. I jest jeszcze bardziej oczywiste, że jakikolwiek literacki opis obrazu może oddać go tylko w połowie, i to w dodatku tej mniej ważnej. A jednak w pewien sposób go oddaje. Nie ulega zerwaniu ta nić, która łączy Boga z przyrodą, przyrodę z ludźmi, a ludzi z krytykami sztuki. (...)
Dawni krytycy mieli o dziełach coś konkretnego do powiedzenia. (...) Dzisiejsi chwalcy artystycznych wariactw (takich jak kubizm, postimpresjonizm czy twórczość pana Picasso) są tylko i wyłącznie chwalcami. (...) Nie próbują przetłumaczyć artystycznego piękna na zrozumiały język. Twierdzą, że to nieprzetłumaczalne - bo nieokreślone, niewerbalne, niepoddające się definicjom i tak dalej. (...) Z głęboką rewerencją pokazują wszem i wobec kawałek papieru, na który pan Picasso pechowo rozlał atrament i próbował wytrzeć go butem. Usiłują zastraszyć normalnych ludzi wiecznie tym samym elitarnym bełkotem, twierdząc, że publiczność nie zna się na tych sprawach, i sugerując, że my, nędzne pospólstwo, powinniśmy z pokorą przyjąć dekrety osób światlejszych i mądrzejszych.
A ja sugeruję, że powinniśmy raczej wykpić takie brednie. Gdyby w tej sztuce było coś sensownego, w ten czy inny sposób przeniknęłoby to do literatury. (...) Skoro krytycy sztuki nie potrafią powiedzieć o artystach żadnych konkretów i zapewniają tylko, że artyści są świetni, to dzieje się tak dlatego, że artyści są marni. Krytycy nie umieją nic wyjaśnić, bo nic w tych dziełach nie znaleźli; a nic nie znaleźli, bo nic tam nie ma.
tłumaczenie - Jaga Rydzewska
Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju "The Mystagogue" z książki "A Miscellany of Men", 1910.
"Nasz Dziennik" 2006-12-29
Autor: wa