Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szpitale przyjazne kombatantom czy też nadal nie?

Treść

Program "Szpitale przyjazne kombatantom" - będzie kontynuowany i rozwijany, nie spoczniemy na laurach - zapowiada marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik na spotkaniu z okazji Dnia Weterana. Uczestnicy walk o niepodległość wskazują, że niewiele w tym względzie się zmieniło. Ponadto potrzebne jest szybkie rozwiązanie problemu opieki nad schorowanymi kombatantami.

- Problem opieki lekarskiej kombatantów jest sprawą kluczową - podkreśla Janusz Krupski, szef Urzędu ds. Kombatantów. Dodaje, że zgodnie z zapisami ustawowymi, osoby o statusie kombatantów mają prawo do wizyt u lekarzy poza kolejnością. - Zapisy w ustawie są, ale faktycznie nie było to realizowane - przyznaje.
Dlatego dwa lata temu powstał na Śląsku program "Szpitale przyjazne kombatantom", który został podjęty przez kolejne 8 województw. W lutym br. z inicjatywy wojewody mazowieckiego, marszałka i prezydent stolicy przystąpiły do niego szpitale z województwa mazowieckiego. - Zainicjowałem ten program wspólnie z marszałkiem i prezydent stolicy - chwali się wojewoda Jacek Kozłowski. - Zapoczątkowało go 9 szpitali, potem doszły kolejne szpitale powiatowe i łącznie jest ich obecnie 20 - dodaje.
Dyrektor szpitala w Ostrołęce Wojciech Miazga, który już w lutym zaczął realizować program, relacjonuje, że na wstępie cały personel szpitalny został uwrażliwiony co do ustawowych przepisów. Powołano także osobę ds. obsługi kombatantów, która m.in. pomaga im się zarejestrować. W czerwcu szpital przeprowadził bezpłatne badania laboratoryjne, m.in. określające poziom cholesterolu. - Jesienią chcemy powtórzyć tę akcję - mówi Miazga. Kozłowski podkreśla, że chce, aby ta akcja nie była tylko deklaratywna i niosła realną pomoc w rozwiązywaniu problemów zdrowotnych kombatantów. Wojewoda zapowiedział, że jesienią ruszy program działań kontrolnych. - Zalecenie kontrolne już wystosowałem - dodaje.
Optymizmu urzędników nie podzielają sami kombatanci. - Nie jest tak dobrze. Do szpitala dostać się bez znajomości jest bardzo ciężko i aby dostać się do lekarza, 90-letni weterani godzinami czekają w poczekalniach - zauważa gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich.
- Trzeba czekać nadal - potwierdzają inni kombatanci. - Przyjazne kombatantom to jest tylko hasło. Ja jako kombatant inne starsze osoby, które czekają, mam omijać? - dodaje inny.
Halina Jędrzejewska, wiceprezes Związku Powstańców Warszawy, cieszy się, że został podjęty program przyjaznych szpitali. - Jeśli to się rozwinie, to wspaniale - mówi, dodając, że ma nadzieję, iż nie będzie to deklaratywne działanie. Wskazuje jednak, że istnieje problem pomocy opiekuńczej dla kombatantów. - Zapewnienie takiej opieki jest bardzo trudne - mówi. - Chodzi o to, żeby mieli poczucie zabezpieczenia, że nie zostaną skazani na pomoc zupełnie przypadkową - podkreśla.
- Wielu starszych umiera w samotności, jest to wielki problem, musimy jakoś to rozwiązać - dodaje Ścibor-Rylski. - Myślę, że pan marszałek rozwiąże tę sprawę, aby domy kombatanckie mogły przyjmować weteranów, którzy chyba zasłużyli na to - wyraził przekonanie.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-09-22

Autor: wa