Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szmal jest bezcenny!

Treść

We wtorek pokonali Niemców, wczoraj wygrali ze Szwedami - polscy piłkarze ręczni zapewnili sobie awans do kolejnej rundy rozgrywanych w Austrii mistrzostw Europy. Jutro podopieczni Bogdana Wenty zmierzą się ze Słowenią, stawką będzie pierwsze miejsce w tabeli grupy C. Wygrywając, uczynią ogromny krok w stronę podium.
We wtorek, na początek mistrzostw, Polacy wygrali z Niemcami, a Szwedzi przegrali ze Słoweńcami. To była niespodzianka, może nawet sensacja, bo szczypiorniści z Bałkanów byli uważani za outsiderów grupy C. Tymczasem potwierdzili, że w ostatnim czasie wykonali ogromną pracę i co najmniej dwa kroki do przodu. Skandynawowie znaleźli się tym samym pod ścianą. Wiedzieli, że nie mogą sobie już pozwolić na porażkę, bo mogła mieć dla nich katastrofalne skutki. Polacy mieli świadomość, że wygrywając, zapewnią sobie awans do kolejnej rundy i przybliżą się do wymarzonego medalu. Pierwszego w historii ich występów w mistrzostwach Europy.
Gdy obie drużyny wychodziły na boisko, znały rezultat wcześniejszej potyczki Słoweńców z Niemcami. Ci pierwsi znów sprawili niespodziankę, zremisowali 34:34. Niewiele zresztą brakowało, by odnieśli drugie zwycięstwo. Do przerwy prowadzili bowiem 16:11, mieli ogromną przewagę. Doświadczeni Niemcy skórę uratowali w samej końcówce. Szwedzi przed meczem starali się postraszyć naszych. Zapowiadali grę twardą i bezwzględną. Polacy byli na to przygotowani, rywali się nie bali. Mierzyli wysoko, w zwycięstwo. Trener Bogdan Wenta często powtarzał, że na tym turnieju każde spotkanie jest jak finał, każde przybliża do celu. Rozpoczęli Szwedzi, po chwili pierwszą okazję do zaprezentowania swoich umiejętności miał Sławomir Szmal. Nasz bramkarz spisał się jak zwykle - wybitnie. Początek był wyrównany, na tablicy wyników najczęściej pojawiał się remis. Przy stanie 4:4 nasi na kilka minut zatracili impet w akcjach ofensywnych, nie potrafili ich skutecznie wykończyć, na domiar złego tracili piłki. Efekt - cztery gole dla przeciwników. Szczęśliwie niemoc szybko się skończyła, Biało-Czerwoni ruszyli do odrabiania strat. Grę ożywił debiutant Tomasz Rosiński, po jego trafieniu przegrywaliśmy już tylko 6:8. Po chwili strata była już mniejsza, gola zdobył Patryk Kuchczyński. Przy wyniku 8:9 pierwszy rzut karny na mistrzostwach obronił Szmal, po szybkiej kontrze wyrównał Marcin Lijewski, Polacy łapali wiatr w żagle, podobnie jak w starciu z Niemcami nie podcinały im skrzydła nawet kary. Ba, w osłabieniu potrafili zdobywać gole. Mimo to cały czas, minimalnie, jedną, dwoma bramkami prowadzili Szwedzi. Nasi dopiero tuż przed przerwą przechylili szalę na swoją stronę. Najpierw trafił niesamowity Rosiński, po chwili Karol Bielecki, a na 25 sekund przed końcową syreną rzut karny wykorzystał Tomasz Tłuczyński. I tak ze stanu 12:14 doprowadziliśmy do wyniku 15:14!
Tuż po wznowieniu gry bramkarza rywali pokonał Bielecki, a w odpowiedzi Szmal obronił w sytuacji sam na sam. Kapitan naszego zespołu rozpoczął swój koncert, chwilami doprowadzając Szwedów do rozpaczy. Po golu Rosińskiego wygrywaliśmy już 17:14, końcowy sukces się przybliżał. W 41. minucie, po efektownym rzucie Bartłomieja Jaszki, na tablicy wyników pojawiły się cyfry 21 i 17. Było dobrze, świetnie. Rywale wiary jednak nie stracili, walczyli. Za chwilę zrobiło się nerwowo: Tomasz Tłuczyński nie wykorzystał karnego, a sami straciliśmy gola, grając w przewadze. W grze Polaków coś się zacięło, przez długie minuty nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Szwedzi to wykorzystali, w 49. min wyrównali na 22:22. Niemoc przełamał Krzysztof Lijewski, obronił Szmal, trafił Michał Jurecki. Po kolejnych golach Jureckiego odskoczyliśmy na cztery trafienia i znów odetchnęliśmy. W tym momencie Szwedzi stracili wiarę, że mogą jeszcze coś zdziałać.
Polacy wygrali, bo zagrali świetnie, zespołowo, z zaufaniem, bo mieli wielkiego Szmala w bramce, niesamowitych Rosińskiego i Jureckiego, którzy w decydujących fragmentach brali na siebie ciężar gry i odbierali nadzieję przeciwnikom. Nasi są już w drugiej rundzie turnieju, ale oni mierzą wyżej. W medal.
Piotr Skrobisz
Polska - Szwecja 27:24 (15:14)
Szmal - Michał Jurecki 6, Rosiński 6, Bielecki 3, Bartosz Jurecki 3, Jachlewski 2, Kuchczyński 2, Tłuczyński 2, Krzysztof Lijewski 1, Marcin Lijewski 1, Jaszka 1, Siódmiak, Żółtak.
Nasz Dziennik 2010-01-21 nr 17

Autor: jc