Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szlakiem Linii Mołotowa

Treść

Nowa atrakcja dla miłośników historii powstaje na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego. Szlak Turystyczny Linii Mołotowa będzie przebiegać od Leska po Iskań na Pogórzu Dynowskim. Na przygotowywanej trasie znajduje się blisko 60 bunkrów. 80 proc. uległo zniszczeniu podczas inwazji niemieckiej na ZSRS.

Wśród istniejących są pasy umocnień i bunkrów w okolicach Sielnicy oraz pomiędzy Uluczem a Dobrą. Zdaniem historyka dr. Andrzeja Olejki z Uniwersytetu Rzeszowskiego, 20 proc. spośród niewysadzonych obiektów wchodzących w skład Linii Mołotowa zachowało się w doskonałym stanie i nadal można je zwiedzać. O potrzebie utworzenia Szlaku Turystycznego Linii Mołotowa przekonani są także członkowie Stowarzyszenia Gmin Turystycznych Doliny Sanu. W opinii Jerzego Bylickiego, szlak powinien cieszyć się uznaniem zarówno turystów z kraju, jak i gości zagranicznych odwiedzających ten region Polski, których obok walorów przyrodniczych interesują fortyfikacje i historia II wojny światowej, zwłaszcza związana z tym regionem.
Warto przypomnieć, że po napaści ZSRS na Polskę 17 września 1939 r. i zajęciu przez Armię Czerwoną wschodnich terenów kraju Rosjanie przystąpili do budowy umocnień obronnych nad Sanem, które miały zabezpieczać przed ewentualną napaścią ze strony Niemiec. Linia Mołotowa ciągnęła się w Bieszczadach na odcinku: Bóbrka - Myczkowce - Lesko - Załuż - Olchowce - Sanok - Dobra - Dynów. Kolejny jej odcinek wiódł wzdłuż granicznej w tym czasie rzeki San - z Dynowa do Przemyśla, a lądowy łączył Przemyśl z Lubaczowem. W opinii historyków, Linia Mołotowa wybudowana w tym właśnie miejscu była inwestycją bezsensowną pod względem strategicznym i nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Powstała zbyt blisko granicy, a słowaccy żołnierze 27 czerwca 1941 r. bez większych problemów ominęli pas umocnień, po czym zablokowali je lub zniszczyli. Z historią umocnień, a także ich obecnym stanem będzie można zapoznać się na Szlaku Turystycznym Linii Mołotowa.
Mariusz Kamieniecki

"Nasz Dziennik" 2004-11-29

Autor: kl