Szlakami karawan
Treść
Marek Markowski i Marek Romanowicz nie są zawodowymi podróżnikami, ale zainspirowani pionierskimi wyprawami przez pustynię z sukcesem zakończyli już dwa tego rodzaju przedsięwzięcia. Fotografie z ekspedycji prezentują na wystawie "Szlakami karawan" w puławskim "Domu Chemika".
Oprócz zdjęć odnajdziemy również autorski komentarz podróżników zmagających się z pustynną rzeczywistością w duecie bądź w grupie.
Miejscem pierwszej ekspedycji w 2000 r. był półwysep Synaj, a w ubiegłym roku Jordania. O ile pierwsza wyprawa odbywała się pod okiem beduińskich przewodników, podczas kolejnej podróży uczestnicy byli zdani sami na siebie. Ekwipunek, żywność i wodę nieśli na plecach. Przemierzali m.in. dawne szlaki karawan przewożących kadzidło i mirrę, wspinali się na szczyty, sycili oczy pustynnymi krajobrazami.
- Jest to świat niezwykły, tajemniczy, surowy a zarazem bardzo prosty. Świat piasku, żwiru i skał przybierających niesamowite wręcz formy, gdzieniegdzie przyozdobiony zielenią kwitnącego krzewu, roślinką wyrastającą z piasku. (...) W świecie tym spotykamy również ludzi, koczowników żyjących na pustyni tak jak ich przodkowie - podsumowują w komentarzu.
Ogromne wrażenie wywarła na podróżnikach Petra. To ukryte wśród kanionów, pamiętające starożytność miasto zostało wykute w skale. Szwajcarski badacz Johann Ludwig Burckhardt był pierwszym Europejczykiem, który w czasach współczesnych odkrył Petrę. Aby osiągnąć cel, musiał tam wędrować w przebraniu Araba, a wcześniej przez kilka lat poznawać język i kulturę arabską. "Używałem płaszcza jako kołdry, jadłem z poganiaczami wielbłądów (...), ale widziałem i słyszałem rzeczy, które pozostaną nieznane dla tych, którzy podróżują w komforcie" - pisał. Dziś Petra jest miastem tłumnie odwiedzanym przez turystów i inaczej postrzegani są tu przybysze. Jednak sposób na poznawanie świata, owocny dla innych i jednocześnie niosący posmak przygody, zdaje się łączyć naszych podróżników i dawnego badacza. Już przed pierwszą wyprawą w 2000 r. założyli, że jak najmniej będą korzystać z udogodnień cywilizacji. Ekwipunek znajdował się na ich plecach; zapasy wody, prowiant, sprzęt niosły wielbłądy. Spali na ziemi, jedli to, co ich beduińscy przewodnicy. Efektem obydwu wypraw są barwne, świetnie oddające pustynny krajobraz fotografie, niosące również spory ładunek informacji.
Elżbieta Skrzypek, Puławy
Wystawa fotografii M. Markowskiego i M. Romanowicza czynna jest do 30 marca br. w holu Puławskiego Ośrodka Kultury "Dom Chemika".
Nasz Dziennik 12-03-2003
Autor: DW