Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szkoła wolna od ideologii

Treść

W ostrą dyskusję o polityce oświatowej rządu przerodziła się wczorajsza debata sejmowa o Narodowym Instytucie Wychowania. Ministra edukacji narodowej Romana Giertycha atakowali przede wszystkim posłowie PO, SLD i PSL, twierdząc, że pieniądze przeznaczone na powołanie Instytutu mogłyby być przeznaczone np. na pensje dla nauczycieli. Partie wchodzące w skład koalicji rządowej wyraziły swoje poparcie dla rządowego projektu ustawy.

Według rządowego projektu Narodowy Instytut Wychowania byłby "państwową jednostką organizacyjną, prowadzącą działalność promocyjną, badawczą i opiniodawczą w dziedzinie wychowania dzieci i młodzieży". Jego działalność ma kosztować 11 mln 200 tys. zł rocznie. Kluby parlamentarne PiS, Samoobrony i LPR popierają projekt, argumentując, że jest on receptą na pogłębiający się kryzys wychowania w polskich szkołach i takie patologie, jak alkoholizm, narkomania czy stosowanie przemocy przez uczniów.
PO, SLD i PSL zadeklarowały głosowanie przeciw powołaniu Instytutu. Opozycja uważa bowiem, że dzieci i młodzieży nie da się wychowywać za pomocą państwowej instytucji. Chociaż wszyscy przyznawali, że istnieje problem z wychowawczą misją szkoły, jednak, ich zdaniem, pieniądze przeznaczone na Instytut lepiej byłoby przekazać samorządom, np. na zatrudnienie dodatkowych psychologów w szkołach czy na podniesienie pensji nauczycielom. Zdaniem wiceministra edukacji Mirosława Orzechowskiego, te pieniądze są zbyt skromne, aby można było wykorzystać je w ten sposób. - Gdybyśmy podzielili tę sumę przez liczbę uczniów w Polsce, każdy z nich mógłby dostać 1,70 zł dotacji. Natomiast gdyby podzielić ją między nauczycieli, każdy z nich mógłby liczyć na kilkanaście złotych miesięcznie - tłumaczył.
Odpowiadając na wątpliwości posłów, minister Giertych przedstawił relację ze swoich dotychczasowych działań na tym stanowisku. Uzasadniał m.in., dlaczego odwołał Mirosława Sielatyckiego ze stanowiska szefa Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli. Tłumaczył, że ta decyzja ma związek z zachęcaniem do kontaktów z organizacjami homoseksualistów. Na potwierdzenie minister zacytował fragment poradnika dla nauczycieli "Kompas", wydanego przez CODN. Giertych podkreślał, że publikacja zachęcała do spotkań z organizacjami homoseksualistów. Szef resortu edukacji stanowczo podkreślił, że w ministerstwie nie będzie zgody na takie sprawy. Zapewnił, że "polska szkoła nie pójdzie w tym kierunku".
Giertych wymienił też najważniejsze założenia reform w oświacie. Zaliczył do nich przede wszystkim konieczność zabezpieczenia w szkołach internetu przed treściami niepożądanymi, m.in. pornograficznymi i pedofilskimi, oraz zamontowanie w szkołach systemu kamer zgodnie z zaleceniami prezydenta, że szkoła ma być wolna od przemocy i narkotyków.
Minister zaznaczył także, iż podejmie wszelkie działania prowadzące do poszerzenia kompetencji rady rodziców. Poinformował, że w polskich szkołach tylko od 10 do 15 proc. rodziców zaangażowanych jest w pracę rad rodziców. - To jest bardzo istotne działanie, ponieważ dopiero współpraca rodziców z nauczycielami daje najlepsze efekty wychowawcze - argumentował Giertych.
Szef resortu edukacji podkreślił także konieczność podniesienia płac dla nauczycieli oraz prestiżu tego zawodu. Z tej racji należy podnieść status zawodu nauczyciela do rangi funkcjonariusza publicznego.
Giertych zapowiedział również, że w najbliższym czasie przedmiot historia Polski zostanie rozszerzony o ścieżkę wychowania patriotycznego. W ramach tego programu młodzież ma wyjeżdżać do miejsc, w których będzie uczyć się patriotyzmu.
Magdalena M. Stawarska

"Nasz Dziennik" 2006-06-22

Autor: ab