Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szkoła bogatego człowieczeństwa

Treść

Z księdzem Markiem Dziewieckim, krajowym duszpasterzem powołań i psychologiem, rozmawia Sławomir Jagodziński Stajemy u progu nowego roku szkolnego. Przepisy mówią o obowiązku szkolnym ucznia oraz o tym, że szkoła ma uczyć i wychowywać... Jak w najprostszy sposób ukazać młodemu człowiekowi sens chodzenia do szkoły? - Jeśli szkoła naprawdę wprowadza swoich uczniów w świat prawdy, dobra i piękna, to normalnie rozwijających się młodych ludzi nie trzeba specjalnie przekonywać o tym, że do takiej szkoły warto chodzić. Uczniowie tego typu szkół sami codziennie przekonują się o tym, że pobyt w szkole okazuje się dla nich miejscem rozwoju i stawania się coraz piękniejszą wersją samego siebie. Głównym zadaniem nauczycieli nie jest więc przekonywanie uczniów do tego, by chętnie przychodzili do szkoły, ale zatroszczenie się - wraz z rodzicami tychże uczniów - o to, by stworzyć szkołę, która jest godna tej nazwy. Każda szkoła ma przypisane prawem dwa podstawowe zadania: wychowanie i nauczanie. Obydwa te zadania są równie ważne, co trudne. Gdy chodzi o wychowanie, to typowym obecnie zagrożeniem w polskich szkołach jest ograniczanie się do interwencji kryzysowej wtedy, gdy dany uczeń lub cała grupa uczniów sprawia poważne problemy czy wręcz narusza prawo karne, na przykład dopuszczając się kradzieży, stosując przemoc czy sięgając po alkohol lub narkotyk. Czasami dana szkoła "przypomina" sobie o swych wychowawczych zadaniach dopiero wtedy, gdy do szkoły wkracza policja. Mam nadzieję, że w nowym roku szkolnym wszystkie szkoły zaczną poważnie traktować i respektować przyjęty program wychowawczy oraz własny regulamin. Gdy chodzi o dydaktykę, to podstawowym zadaniem szkoły jest nie tylko przekazywanie solidnej wiedzy, ale też uczenie sztuki logicznego myślenia. Chodzi tu nie tylko o promowanie myślenia na temat otaczającego nas świata, ale jeszcze bardziej o promowanie u każdego ucznia logicznego myślenia na temat samego siebie oraz na temat skutków własnego postępowania. Nic nie da wychowankowi to, że rozumie świat wokół siebie, jeśli nie rozumie on samego siebie. Uczenie się realistycznego myślenia, w tym myślenia w kategoriach dobra i zła, praw i obowiązków, wolności i odpowiedzialności, to chyba jedna z najcenniejszych zdolności, jakie są konieczne w dorosłym życiu? Czy nie uważa Ksiądz, że największą porażką szkoły jest kształtowanie bezmyślnych uczniów? - Zdecydowanie tak właśnie uważam! Dojrzałość zaczyna się bowiem zawsze od racjonalnego myślenia, a początkiem każdego kryzysu młodych ludzi jest jakaś forma bezmyślności czy intelektualnej naiwności. Wprawdzie ten, kto mądrze myśli, nie zawsze ma siłę potrzebną do tego, by mądrze postępować, ale ten, kto niemądrze myśli, skazuje samego siebie na niemądre postępowanie, a w konsekwencji na cierpienie. Racjonalne myślenie na temat człowieka nie jest chyba obecnie "poprawne" politycznie?... - Niestety, "poprawna" politycznie jest jedynie ucieczka od realistycznego myślenia w świat miłych iluzji. Zdominowane modnymi ideologiami teorie pedagogiczne głoszą wyższość subiektywnych przekonań nad obiektywnymi faktami, tolerancji nad miłością, demokracji nad prawdą, chwilowej przyjemności nad trwałą radością, związków na próbę nad małżeństwem i rodziną. Współczesna szkoła jest bombardowana sloganami o tym, że każdy ma własną prawdę, że uczeń ma prawa bez obowiązków, że wolność może istnieć bez odpowiedzialności, tolerancja bez miłości, demokracja bez wartości, że prezerwatywa daje bezpieczny seks, że istnieje wychowanie bezstresowe itp. W obliczu tego typu ideologicznych presji współczesna szkoła nie tylko nie ułatwia, ale często wręcz utrudnia wychowankom realistyczne rozumienie samych siebie oraz zajęcie odpowiedzialnej postawy w domu, szkole czy w środowisku rówieśników. W konsekwencji szkoła nie tylko bywa bezradna wobec trudności wychowawczych swoich uczniów, ale coraz częściej sama tego typu trudności prowokuje. Z jednej strony szkoła nadal wymaga od uczniów realistycznego i precyzyjnego myślenia o otaczającym nas świecie, ale z drugiej strony sugeruje uczniom, że w ich własnym życiu nie obowiązują żadne obiektywne prawdy, zasady moralne czy normy społeczne i że w odniesieniu do sposobów postępowania racjonalny jest argument typu "a ja uważam, że...". Największym zagrożeniem jest "poprawność" polityczna w odniesieniu do nauk humanistycznych. Typowym przykładem w tym względzie jest lęk nauczycieli przed przekazywaniem wiedzy na temat ochrony przed AIDS i innymi chorobami wenerycznymi. Wielu nauczycieli wręcz boi się poinformować uczniów o tym, że w zakresie zachowań seksualnych jedynym pewnym sposobem uniknięcia AIDS jest wstrzemięźliwość przedmałżeńska i wzajemna wierność małżonków. Uleganie "poprawności" politycznej to chyba znak, że polska szkoła nie jest wolna od nacisków ze strony polityków? - Każdy kolejny rząd próbuje ingerować w cele i metody wychowania, a także w treści programowe. Wyjątkowo agresywne w tym względzie okazują się partie lewicowe i liberalne. Przedstawiciele tych partii starają się narzucić taki styl wychowania, który umożliwia reprodukcję określonego typu obywatela. Chodzi tu o obywatela, którym łatwo rządzić, który jest naiwny i bezkrytyczny, który pozbawiony jest wsparcia rodziny i wspólnoty religijnej, który nie radzi sobie ze sobą i z własnym życiem, a w konsekwencji zdany jest na "łaskawość" i "pomoc" ze strony polityków. Po drugie, motywem nacisków politycznych wywieranych na szkołę jest populizm, czyli dążenie niektórych polityków do uzyskania łatwej popularności i poparcia ze strony tych grup społecznych, które są najmniej krytyczne. Dla przykładu, postulaty zastępowania wychowania prorodzinnego edukacją seksualną czy sugerowanie - wbrew empirycznym faktom - że środki antykoncepcyjne to najlepsze sposoby radzenia sobie z seksualnością i odpowiedzialnym rodzicielstwem - to typowe przykłady populizmu w sferze wychowania. Równie populistyczne są naciski tych polityków, którzy usiłują wmówić rodzicom i uczniom, że szkoła może być neutralna światopoglądowo czy że wychowanie nie powinno się wiązać z żadnym systemem wartości. Po trzecie, motywem nacisków politycznych na polską szkołę są powiązania korupcyjne niektórych polityków z lobby finansowym. Dla przykładu producenci piwa, pornografii, antykoncepcji czy antywychowawczych czasopism szukają tych, którzy ułatwią im sprzedaż toksycznych towarów wśród dzieci i młodzieży. W tym celu finansują działania nie tylko pewnych pedagogów, psychologów czy seksuologów, ale także niektórych polityków. Ci właśnie politycy drogą administracyjną próbują zapewnić swoim zleceniodawcom dostęp do szkół i łatwy zysk. Jedynie szkoła dysponująca kompetentną kadrą pedagogów oraz niezależna od nacisków ideologicznych i politycznych jest w stanie stać się miejscem odpowiedzialnego wychowania, czyli formowania wychowanków, którzy potrafią realistycznie myśleć, odpowiedzialnie kochać i solidnie pracować. W Kościele powszechnym trwa Rok Świętego Pawła Apostoła. Czy ukazanie postaci tego Apostoła, który przeżył głębokie nawrócenie i wielką przemianę, może pomóc tym, którzy chcieliby zerwać ze starymi błędami i rozpocząć kolejną klasę inaczej, lepiej? - Z pewnością tak! W Polsce mamy coraz więcej nastolatków, którzy przeżywają poważny kryzys, na przykład weszli już w konflikt z prawem, są uzależnieni od alkoholu, nikotyny czy narkotyków, nagminnie wagarują i łamią regulamin szkoły. Postać świętego Pawła to dla takich uczniów znak nadziei na to, że dzięki osobistemu spotkaniu z Chrystusem człowiek jest w stanie w radykalny sposób zmienić swoje życie. Kto zaprzyjaźnia się z Chrystusem, ten może zachować nadzieję nawet wbrew nadziei. Święty Paweł jest też przykładem tego, że warto krytycznie weryfikować własne przekonania. Prześladując chrześcijan, on sam był przecież szczerze przekonany o tym, że służy Bogu. Wielu nastolatków uważa obecnie, że jeśli są pewni jakichś swoich przekonań, to znaczy, że te ich przekonania są prawdziwe. Ponadto święty Paweł może być dla wszystkich uczniów wzorem kogoś, kto ze wszystkich sił stara się uczestniczyć w dobrych zawodach i kto kieruje się ewangeliczną mentalnością zwycięzcy. Taka mentalność oznacza odwagę proponowania samemu sobie i innym ludziom wyłącznie optymalnej drogi życia, czyli drogi świętości. A święty to ktoś, kto odkrywa, że rozwój i radość nie mają granic. "Początek nowego roku szkolnego jest okazją do refleksji nad wychowaniem młodego pokolenia przez rodziny, wspartym przez szkoły i parafie. Współpraca tych środowisk jest niezbędnym warunkiem integralnego wychowania dzieci i młodzieży". Zwrócili na to uwagę polscy biskupi, którzy 25 sierpnia br. obradowali na Jasnej Górze. Jak Ksiądz ocenia spełnianie tego warunku w polskiej rzeczywistości? - Jest kilka zjawisk niepokojących w tym względzie. Podstawowym problemem jest fakt, że obecnie wielu wychowawców - rodziców, nauczycieli, księży - przeżywa poważny kryzys. Najbardziej niepokoi kryzys rodziców, gdyż ani szkoła, ani parafia nie są w stanie skutecznie zastąpić ich w trosce o rozwój ich własnych dzieci. Niestety, wielu rodziców uwierzyło chyba w sprzeczny z oczywistymi faktami mit o wychowaniu przez... brak wychowania albo w podobnie naiwny mit o spontanicznej samorealizacji. Coraz mniej rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że pierwszym znakiem miłości rodziców do dzieci jest dar solidnego wychowywania potomstwa i to już od wczesnego dzieciństwa. Niepokoi mnie ponadto fakt, że coraz więcej jest takich rodziców, którzy nie interesują się tym, co dzieje się w szkole, do której posyłają swoje dzieci. Również wiele szkół przeżywa poważny kryzys. Wynika to nie tylko ze wspomnianych już negatywnych uwarunkowań, ale także z faktu, że współczesna, tak zwana liberalna demokracja to system, w którym coraz mniej osób i środowisk ma odwagę ukazywania młodym ludziom szlachetnych ideałów. Ponadto coraz mniej dzieci i młodzieży ma regularny kontakt z parafią. W tej sytuacji wyjątkowo odpowiedzialne zadanie spoczywa na katechetach - duchownych i świeckich - gdyż oni mają szansę być mediatorami między rodzicami a szkołą, a także między uczniami a parafią. Rozpoczynający się rok szkolny będzie przebiegał w łączności z hasłem duszpasterskim Kościoła w Polsce na rok 2008/2009: "Otoczmy troską życie". To chyba szczególna szansa na to, by uwrażliwić młodych na szacunek dla ludzkiego życia i dla autentycznej miłości, która życia nie zabija? - Jedynie ten, kto kocha, może troszczyć się o człowieka i chronić życie każdego, począwszy od dzieci w fazie rozwoju prenatalnego. Naprawdę chronić życie pomaga jedynie ten wychowawca, który pomaga swoich wychowankom dojrzale kochać, a przez to ułatwia im dorastanie do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Pierwszym zadaniem dorosłych w tym względzie jest demaskowanie groźnych mitów na temat miłości. Otóż warto tłumaczyć nastolatkom, że miłość to nie popęd czy współżycie seksualne. Miłość to także coś znacznie więcej niż uczucie, zakochanie, tolerancja czy akceptacja. Miłość to troska o rozwój danej osoby. To odwaga stawiania wymagań, gdyż najbardziej kocha ten, kto najbardziej uczy kochać. Mądra troska o ochronę ludzkiego życia wymaga ponadto dostarczenia nastolatkom solidnej i precyzyjnej wiedzy na ten temat. Trzeba zatem wyjaśniać, że każdy z nas staje się człowiekiem od chwili poczęcia, gdyż nie ma innego momentu, w którym ktoś, kto nie był człowiekiem od poczęcia, mógłby się nim stać w jakiejś późniejszej fazie istnienia. Warto też wyjaśniać nastolatkom, że radosne pragnienie posiadania dzieci to najlepszy sprawdzian wzajemnej miłości narzeczonych i małżonków. Konieczne jest też przypominanie nastolatkom o tym, że za życie dziecka w równym stopniu odpowiedzialni są obydwoje rodzice, a nie tylko matka dziecka. W nowym roku szkolnym życzę wszystkim wychowawcom, by odnosili najpierw wielkie sukcesy w wychowywaniu samych siebie. A dziewczętom i chłopcom, którzy wracają po wakacjach do szkoły, życzę entuzjazmu w poznawaniu siebie i świata oraz w dorastaniu do miłości, która sprawia, że codzienne życie zamienia się w niecodzienną radość. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-08-30

Autor: wa