Szkodliwa rezolucja
Treść
Kółka rolnicze organizują wyjazd do Brukseli, gdzie rolnicy będą  protestować przeciwko rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie  nowego kształtu Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku. Niektóre z  zapisów projektu rezolucji są bardzo niekorzystne dla polskich rolników.
Parlament  Europejski będzie debatował nad rezolucją i głosował 22 czerwca. I tego  dnia delegacja polskich rolników wręczy eurodeputowanym petycję z  żądaniem wyrównania dopłat unijnych i równego traktowania rolników ze  wszystkich krajów UE. Według rolników, ministerstwa rolnictwa, a także  polskich posłów do PE, projekt rezolucji jest dla nas rzeczywiście  niekorzystny. Podstawą powstania tego dokumentu był raport Dessa  (przygotowany przez niemieckiego europosła Alberta Dessa) dotyczący  przyszłej Wspólnej Polityki Rolnej. Został on już przyjęty przez Komisję  Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego, ale polscy  eurodeputowani zasiadający w komisji w większości wstrzymali się od  głosu - przeciw był tylko Janusz Wojciechowski (Europejscy Konserwatyści  i Reformatorzy). Wojciechowski wyjaśniał, że nie podoba mu się w  raporcie przede wszystkim brak mechanizmu, który doprowadziłby do  wyrównania dopłat bezpośrednich między 15 starymi i 12 nowymi członkami  Unii.
Ponadto delegacja kółek rolniczych chce pokazać swój sprzeciw  wobec likwidacji kwot mlecznych, co ma nastąpić po zakończeniu roku  kwotowego 2013/2014. Choć w pierwszych latach członkostwa w UE system  limitów produkcyjnych był krytykowany, bo część rolników zapłaciła kary  za przekroczenie indywidualnej kwoty mlecznej, to jednak nastawienie  hodowców bydła zmieniło się po 2007 roku, gdy kryzys spowodował spadek  cen surowców rolnych, w tym także mleka. Bo limity sprawiły, że ceny po  tym najgłębszym dołku dość szybko się ustabilizowały, a obserwowany od  ubiegłego roku ponowny wzrost cen skupu jest w dużym stopniu możliwy  także dzięki kwotom. I dlatego nasi producenci mleka w większości chcą  zachowania obecnego systemu. Jednak większość państw UE chce likwidacji  limitów mlecznych, choć są otwarte też na dyskusję o innych sposobach,  które zapewniłyby stabilizację na tym rynku.
Także minister rolnictwa  Marek Sawicki uważa, że raport Alberta Dessa jest niezgodny z polskimi  interesami i zagraża naszemu rolnictwu. Zresztą ta sprawa wywołała nowy  spór między ministrem Sawickim a posłem Wojciechowskim. Sawicki wysłał w  maju list do polskich eurodeputowanych, aby podczas prac nad rezolucją  starali się o jej odrzucenie. W odpowiedzi Wojciechowski napisał list  otwarty do premiera, w którym winą za kształt raportu obarczył ministra  Sawickiego.
Tak czy inaczej rezolucja stwarza poważne problemy natury  politycznej. Co prawda PE nie ma prawnych możliwości narzucenia swojej  woli Komisji Europejskiej i krajom członkowskim w sprawie zmian w WPR po  2013 roku, ale stanowisko eurodeputowanych będzie poważnym argumentem  dla wielu państw w forsowaniu swoich postulatów. Bogatsze państwa  chciałyby utrzymać choćby korzystniejszy dla nich system dopłat. I  dlatego kółka rolnicze organizują wyjazd do Brukseli, żeby podjąć próbę  wpłynięcia na PE. Czy to coś da? Raczej nie, bo często spotykaną  praktyką w Parlamencie Europejskim jest przyjęcie uchwały, którą  wcześniej pozytywnie zaopiniowała odpowiednia komisja. Prawda jest taka,  że na sprawach rolnych zna się mniejszość deputowanych, a więc  stanowisko kolegów z komisji rolnictwa będzie dla nich w tym przypadku  niejako wiążące.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2011-06-16
Autor: jc