Szef Dumy z KGB
Treść
Rosyjska Duma Państwowa szóstej kadencji rozpoczęła prace. Na jej czele stanął 57-letni Siergiej Naryszkin, dotychczasowy szef administracji prezydenta. Ten jeden z najbliższych współpracowników premiera Władimira Putina również wywodzi się z KGB.
Obaj w latach 1978-1982 kształcili się w szkole Pierwszego Zarządu Głównego KGB. Następnie pracowali razem w merostwie Petersburga. Gdy Putin został po raz drugi prezydentem, ściągnął Naryszkina do Moskwy, gdzie pełnił rozmaite funkcje rządowe, kierował m.in. kancelarią premiera. W lutym 2007 r. został mianowany wicepremierem. Od maja 2008 r. kieruje administracją prezydenta.
Naryszkin otrzymał 238 głosów na 226 potrzebnych. Poparli go wyłącznie członkowie własnej frakcji, w tym on sam, gdyż klub Jednej Rosji liczy dokładnie tylu deputowanych. - Będzie tylko wzmacniał swoją partię - zarzucają Naryszkinowi deputowani pozostałych grup, którzy pięć lat temu jednomyślnie poparli Gryzłowa. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Jedinorossy nie mają już większości konstytucyjnej, a opozycja znacznie powiększyła swój dorobek głosów. Brak porozumienia i wyraźny rozłam Dumy komentatorzy już teraz oceniają jako oznakę słabości partii rządzącej, która nie jest w stanie podjąć dialogu z opozycją, koniecznego w niektórych działaniach Dumy. Kandydowali też przedstawiciele innych ugrupowań, ale chociaż w kolejnych głosowaniach prawie cała opozycja głosowała razem, żadnemu nie udało się osiągnąć wymaganej połowy. O urząd speakera ubiegali się Władimir Żyrinowski (204 głosy), komunista Iwan Mielnikow (208) i przewodniczący Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow (203). Naryszkin jeszcze przed wyborem zapowiadał, że będzie tak kierował izbą, aby była "bardziej otwarta". Stara się też wyraźnie dystansować od poprzednika. Borys Gryzłow, który kierował Dumą przez dwie kadencje, zrzekł się mandatu i zapowiedział, że skoncentruje się na pracy w partii Jedna Rosja - zajmuje w jej strukturach stanowisko przewodniczącego Wyższej Rady.
Na pierwszym posiedzeniu Duma wybrała swojego przewodniczącego, jego ośmiu zastępców i szefów 29 komitetów (komisji) parlamentarnych. Posiedzenie inauguracyjne otworzył najstarszy deputowany - Władimir Dołgich z Jednej Rosji, były zastępca członka Biura Politycznego i sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, reprezentant ruchu neostalinistów. Wybrany jako działacz środowiska weteranów wojennych 88-letni Dołgich był oficjalnie kandydatem Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego - utworzonej z inicjatywy Putina federacji organizacji społecznych i związkowych. Front działa w ścisłym porozumieniu z Jedną Rosją, podobnie do znanego z PRL Frontu Jedności Narodu lub PRON. Przed zeszłorocznymi uroczystościami z okazji rocznicy zwycięstwa nad Niemcami Dołgich domagał się od władz Moskwy ustawienia na ulicach stolicy billboardów wysławiających rolę Stalina w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej - czyli części II wojny światowej, gdy ZSRS walczył przeciwko Niemcom po 21 czerwca 1941 roku.
Rano przed gmachem Dumy siły specjalne policji OMON zatrzymały około 20 aktywistów radykalnej niezarejestrowanej partii Inna Rosja Eduarda Limonowa, którzy próbowali zorganizować (nielegalną) manifestację pod hasłem: "Nie wpuścimy samozwańców do parlamentu!".
Według oficjalnych wyników wybory parlamentarne 4 czerwca zakończyły się zwycięstwem Jednej Rosji Putina i Miedwiediewa, która uzyskała 49,32 proc. głosów i 238 mandatów. W izbie znalazły się jeszcze trzy partie: komuniści z KPFR (19,19 proc., 92 mandaty), socjalna Sprawiedliwa Rosja (13,24 proc., 64 mandaty) i nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (11,67 proc., 56 mandatów).
Opozycja - tak parlamentarna, jak i pozaparlamentarna - kwestionuje wyniki podane przez Centralną Komisję Wyborczą i żąda unieważnienia wyborów oraz odwołania przewodniczącego komisji Władimira Czurowa. W mediach pojawiły się informacje o setkach naruszeń przepisów wyborczych, w tym bezpośrednich fałszerstw. Także misje międzynarodowych obserwatorów UE i OBWE zakwestionowały uczciwość wyborów. W Moskwie, Sankt Petersburgu i innych miastach od poniedziałku po głosowaniu trwają masowe protesty, w których uczestniczą tysiące Rosjan. Największy wiec domagających się uczciwych wyborów odbył się 10 grudnia na moskiewskim placu Bołotnym z udziałem co najmniej 30 tys. osób. Większość sił opozycyjnych bierze udział we wspólnej organizacji kolejnego wielkiego zgromadzenia, 24 grudnia na prospekcie Sacharowa.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Czwartek, 22 grudnia 2011, Nr 297 (4228)
Autor: jc