Szczyt ważny jak wybory
Treść
Do jutra przywódcy państw UE zebrani na szczycie w Lizbonie mają zdecydować o kształcie Wspólnoty Europejskiej na wiele lat. Czy nawet jeśli na rozpoczętym dzisiaj w Polsce spotkaniu uda się przeforsować postulat wpisania mechanizmu z Joaniny do traktatu reformującego, będzie on w stanie zabezpieczyć nasze interesy? Jakie będzie miejsce Polski w zreformowanej Unii? Czy obronimy resztki suwerenności politycznej i niezależności w sprawach etyki? Oto miara odpowiedzialności, jaka ciąży na naszej delegacji pod kierunkiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Od ich sprawności, kompetencji i zdecydowania zależy powodzenie w trudnych negocjacjach, w których nie mamy wielu sojuszników.
Walkę o tzw. pierwiastkowy system ważenia głosów w Radzie Unii Europejskiej przegraliśmy. To, co wywalczyliśmy, to obowiązywanie systemu nicejskiego do 2014 roku. Po tej dacie wprowadzony będzie nowy system głosowania podwójną większością (55 proc. państw reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności Unii), zdecydowanie faworyzujący duże państwa kosztem mniejszych. Przy czym przez pierwsze trzy lata, czyli do 31 marca 2017 r., każde z państw członkowskich będzie mogło żądać powtórzenia danego głosowania jeszcze zgodnie z nicejskim systemem głosów ważonych. Polska domaga się wpisania do tekstu traktatu mechanizmu z Joaniny, który obniża próg konieczny do zablokowania głosowanego projektu. - Ocena traktatu reformującego UE zależy od wyjaśnienia kompromisu z Joaniny, który pozwala na odwlekanie niekorzystnych dla nas decyzji. Jeśli szczyt w Lizbonie zapisałby mechanizm, tak jak tego chcemy, to wtedy traktat byłby do zaakceptowania - przynajmniej pod względem siły głosu - ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" eurodeputowany Janusz Wojciechowski (PSL Piast). Podobne stanowisko zajęli przedstawiciele polskiego rządu. Minister Anna Fotyga pozostaje optymistką. Jest prawie pewna, że szczyt w Lizbonie zakończy się sukcesem. A co z resztą niekorzystnych zapisów, które forsuje traktat - wzmocnienie niezależności Komisji Europejskiej, unijny przedstawiciel ds. polityki zagranicznej, nadanie osobowości prawnej UE? O preambule bez "invocatio Dei" nie wspominając.
- Joanina wzmacnia pozycję Polski w sposób znaczny. Biorąc bowiem pod uwagę zapisy traktatu konstytucyjnego, uzyskanie mniejszości blokującej byłoby dla Polski trudne - podsumowuje poseł PiS, a zarazem były przewodniczy Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Zalewski. Warunkiemw zablokowania uchwały jest zgromadzenie odpowiedniej większości (do 2017 roku: kraje reprezentujące co najmniej 75 proc. ludności lub 75 proc. liczby państw niezbędnych do utworzenia mniejszości blokującej; od 2017 roku: 55 proc. ludności lub 55 proc. liczby państw niezbędnych do utworzenia mniejszości blokującej). Projekt traktatu mówi o możliwości odwlekania podjęcia decyzji przez "rozsądny czas", czyli - jak pokazuje praktyka - od 3 do 6 miesięcy. Czas ten z założenia ma służyć negocjacjom, ale nie gwarantuje późniejszego przeforsowania nowej propozycji ustawy. Równie ważny, o ile nie ważniejszy, jest polski postulat dotyczący wyłączenia spod obowiązywania zapisów Karty Praw Podstawowych, która może otworzyć drogę do zalegalizowania w Polsce aborcji czy związków homoseksualnych.
Krok w kierunku federacji
Właściwie jedynie w Wielkiej Brytanii dyskusja poszła w kierunku trzeźwego spojrzenia na całokształt dokumentu. Brytyjczycy, którzy notabene są jednymi z bardziej uprzywilejowanych obywateli Unii, obawiają się, że traktat reformujący ograniczy ich suwerenność. Obawy te nie są obce również Polakom. - Przede wszystkim jednak trzeba sobie zdać sprawę, że traktat reformujący będzie kolejnym krokiem w kierunku federacji europejskiej - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" specjalista w obszarze prawa europejskiego Stefan Hambura. - Przyjęcie polskich postulatów zdecydowanie wzmacnia pozycję Polski, ale istotne jest jeszcze to, że jest to zaczątek nowej polskiej doktryny, nowego spojrzenia na kwestie europejskie zmierzające do tego, aby pewne sprawy zagwarantować prawnie i zapewnić suwerenność Polski - dodaje Hambura. Wprawdzie zdaniem rzecznika prasowego Komisji Europejskiej Marca Graya, ta ostatnia nie jest zagrożona, ale najwyraźniej nie brzmi to zbyt przekonująco.
Zdaniem ekspertów, projekt traktatu reformującego jest w 90 proc. powtórzeniem zapisów odrzuconej przez Francję i Holandię konstytucji europejskiej. Stanowi poza tym pierwszy krok do stworzenia ogólnoeuropejskiego państwa federacyjnego. Wprawdzie zrezygnowano z nazwy "europejska konstytucja" na rzecz "traktatu reformującego", z kolei ministra spraw zagranicznych zastąpiono wysokim przedstawicielem Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, zrezygnowano z nowego nazewnictwa aktów prawnych (ustawa, ustawa ramowa) na rzecz dotychczasowych nazw (rozporządzenie, dyrektywa), a także z artykułów o symbolach (hymn, flaga), ale są to jedynie nieistotne szczegóły, niemające wpływu na polityczną rzeczywistość. Może się wydawać, że proponowane w traktacie zmiany są jedynie kosmetyczne, a sama idea integracji w postaci stworzenia federacyjnego państwa z Niemcami na czele rysuje się coraz wyraźniej.
- Przyznawanie Unii Europejskiej kolejnych cech państwa, takich jak prezydent Unii Europejskiej z dwuipółletnią kadencją, zadekretowana wspólna polityka zagraniczna, która przyjęta przez jeden rząd jest wiążąca dla reszty krajów członkowskich, zdecydowanie wyprzedza uzgodnienie wartości i interesów - ocenia poseł Marek Jurek (Prawica RP). - Może więc być narzędziem dominacji, a nie solidarności - dodaje. Zdaniem Jurka, także pominięcie odwołania do Boga w preambule traktatu tworzy zagrożenie dla rzeczywistego ładu społecznego narodów Europy. - Joanina nie rekompensuje złych stron traktatu - podsumowuje.
Można żywić obawy, że traktat reformujący, chociaż ubrany we wspaniałą retorykę, stanie się fundamentem nowego ponadnarodowego organizmu państwowego, odrzucającego dotychczas wyznawane wartości i kreującego nowy, dążący do ateizmu wymiar społeczny. Przyjęcie przez kraje członkowskie Karty Praw Podstawowych będzie stanowiło poważne zagrożenie dla podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina, oraz zagrozi wartościom chrześcijańskim.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-10-18
Autor: wa