Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szczyt nie wybierze nowego szefa NATO?

Treść

Decyzja o wyborze nowego szefa NATO może nie zapaść na rozpoczynającym się w piątek szczycie Paktu Północnoatlantyckiego w Strasburgu i Kehl. Trwają dyskusje z Turcją na temat możliwej do przyjęcia dla tego kraju kandydatury. Również źródła w czeskiej dyplomacji wyraziły przekonanie, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać konsensusu w kwestii następcy Jaapa de Hoopa Scheffera. Kadencja obecnego sekretarza generalnego Sojuszu wygasa dopiero w lipcu.
- Pewnie Turcja ustąpi, ale jakąś cenę będzie trzeba za to zapłacić - ocenia przymiarki do wyboru nowego szefa NATO nasz rozmówca, polski dyplomata. Zwraca przy tym uwagę, że jest to wprawdzie ważny szczyt natowski i wszystkie strony będą się starać, aby osiągnąć porozumienie i uzgodnić tę kandydaturę, należy jednak wziąć pod uwagę, iż dla Stanów Zjednoczonych są w tej chwili inne ważniejsze z ich punktu widzenia sprawy. - Obama, amerykańska administracja nie jest gotowa, aby naciskać w kwestii wyboru następcy Jaapa de Hoopa Scheffera. Im bardziej zależy, aby przeszło to bez wpadek. Zdają sobie sprawę, że są większe problemy z Europejczykami, że Europejczycy nie chcą się bardziej zaangażować w walkę z kryzysem, nie chcą zwiększyć kontyngentów w Afganistanie, że Niemcy i Francuzi oczekują większego zaangażowania Amerykanów wobec Rosjan - tłumaczy.
Wszystko wskazuje na to, że Amerykanie nie będą naciskali, aby rozstrzygnięcie zapadło już w czasie szczytu NATO. - Dla Obamy główny problem to jest kryzys, walka o finanse, walka o miejsca pracy. Nikt tam nie ma serca zajmować się sprawą NATO, kwestią relacji z Unią Europejską - twierdzi nasz rozmówca.
W opinii czeskich urzędników, możliwe jest, że na tym szczycie nie zapadną żadne definitywne ustalenia.
- Rzecz jasna Czechy popierają kandydaturę Radosława Sikorskiego. Myślę jednak, że w ostateczności zwycięży duński kandydat, premier Anders Fogh Rasmussen - mówi nasz rozmówca z Pragi.
Realizacja tarczy zawieszona na czas nieokreślony
Czechy oczekują od prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy podczas jego najbliższej wizyty w Pradze jasnej deklaracji w sprawie instalacji w Europie systemu rakiet przechwytujących. Bardzo prawdopodobne wydaje się jednak wstrzymanie realizacji tego projektu w Polsce i Czechach na czas nieokreślony.
- Głównym pretekstem dla Amerykanów, aby wstrzymać realizację, jest fakt, że rakiety, jakie miały być w Polsce, nie są jeszcze wyprodukowane, a więc nie przeprowadzają na nich testów. Rakiety, które miały być w Polsce, są inne niż w bazach amerykańskich. W bazie w Kalifornii i na Alasce są rakiety z silnikami trójczłonowymi o dłuższym zasięgu, natomiast w Polsce miano rozlokować rakiety z silnikami dwuczłonowymi z racji tego, że Polska leży bliżej Iranu i nie było potrzeby umieszczania rakiet o tak dalekim zasięgu - tłumaczy nasz rozmówca, przypominając, iż Polska nie ratyfikowała jeszcze umowy z USA.
Testy rakiet zostaną przeprowadzone najwcześniej w lecie. Ponadto Barack Obama przyjął zobowiązanie, że podejmie próby wyperswadowania Iranowi konieczności odstąpienia od programu nuklearnego. Wyraźne wydaje się przy tym stanowisko strony rosyjskiej, największego w świecie mocarstwa nuklearnego, która ewidentnie dąży do prowadzenia z Amerykanami dialogu w tonie appeasementu. - Zgadzam się z prezydentem Obamą, że wznowienie procesu rozbrojenia powinno stać się naszym priorytetem. Pragnienie zapewnienia całkowitego bezpieczeństwa jedynie z jednej strony stanowi niebezpieczną iluzję. Wierzę, iż nasi partnerzy w Waszyngtonie zdają sobie z tego sprawę - oświadczył wczoraj prezydent Rosji Dymitrij Medwiediew. - Wszystko wskazuje na to, że wszyscy rozumiemy potrzebę znalezienia wspólnych rozwiązań w kwestii Afganistanu - dodał, czyniąc tym samym gest wyrażający chęć współpracy z Waszyngtonem.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-04-01

Autor: wa