Szczyt dla Wisły
Treść
Po zwycięstwie nad Jagiellonią Białystok piłkarze Wisły Kraków mają osiem punktów przewagi nad wczorajszym rywalem i otwartą drogę do mistrzostwa Polski. Znajdująca się za "Białą Gwiazdą" grupa pościgowa do pogoni zabiera się bowiem wyjątkowo niemrawo, punkty potraciły Legia, Lechia, Lech i Bełchatów.
Przed wczorajszym meczem na szczycie w Krakowie obie drużyny doskonale wiedziały, o jaką stawkę toczyć się będzie gra. Pierwsi zaatakowali goście, próbując zaskakiwać wiślaków strzałami z dystansu. Brakowało im jednak precyzji. W drugim kwadransie z większym animuszem zaczęli poczynać sobie podopieczni Roberta Maaskanta i w 26. minucie dopięli swego. W zamieszaniu podbramkowym fatalny błąd popełnił Thiago Cionek, do piłki dopadł Andraż Kirm i posłał ją do siatki. Chwilę później Słoweniec mógł trafić po raz drugi, tym razem jednak jego wspaniałe uderzenie przewrotką było minimalnie niecelne. W drugiej połowie "Jaga" próbowała odwrócić losy, lecz groźniejsi byli gospodarze. W 56. min Cwetan Genkow nie wykorzystał co prawda sytuacji sam na sam, ale niedługo później zrehabilitował się, ładnym strzałem podwyższając na 2:0. Kolejny błąd popełnili przy tej okazji defensorzy gości, przepuszczając piłkę wybijaną przez... bramkarza Sergeja Pareikę. Estończyk stał się z kolei bohaterem w 77. minucie, gdy obronił rzut karny wykonywany przez Tomasza Frankowskiego. Wynik mimo okazji obu stron już się nie zmienił, co oznacza, że wiślacy są coraz bliżej odzyskania mistrzowskiej korony.
Na Łazienkowskiej liczono, że spotkanie z Ruchem będzie dla Legii przełomem pozwalającym zatrzeć kiepskie wspomnienia z ostatnich tygodni. I długo wydawało się, że tak faktycznie się stanie. Gospodarze szybko zdobyli dwie bramki, mogli strzelić kolejne, grając przy tym piłkę ciekawą i ładną dla oka. Wyróżniał się Maciej Rybus, dla którego był to pierwszy występ na wiosnę. Nawet gdy tuż przed przerwą kontaktowego gola strzelił Arkadiusz Piech, zanosiło się, że punkty i tak zostaną w Warszawie. W drugiej połowie Legia jednak stanęła, a goście zwietrzyli swą szansę. Wystarczyło im kilka minut, między 64. a 66., by zadać dwa ciosy, kompletnie nokautując zagubionych warszawiaków. - Ciężko zrozumieć porażkę w takim stylu, ciężko powiedzieć coś mądrego. Kiedy idzie nam dobrze, gramy podobnie, ale w trudnych chwilach całkowicie tracimy koncept - powiedział załamany trener Maciej Skorża. Jakby tego było mało, w trakcie pomeczowego rozbiegania pseudokibic Legii wbiegł na murawę i uderzył Jakuba Rzeźniczaka.
Efektownie pracę w drugiej stołecznej drużynie, Polonii, rozpoczął za to Jacek Zieliński. Jego podopieczni wygrali w Kielcach, choć przegrywali od drugiej minuty. Wystarczyło jednak niespełna 20 kolejnych, by goście trafili trzykrotnie, zapewniając sobie komplet punktów. - W szatni Polonii znowu zabrzmiał śpiew i zapanowała radość - cieszył się Zieliński. Odmienne nastroje panują za to w Koronie, która rozegrała kolejny słaby mecz. Do 85. minuty wydawało się, że nie padną bramki w Lubinie. Wtedy to fatalny błąd popełnił bramkarz bytomskiej Polonii Marcin Juszczyk, przepuszczając piłkę po lekkim, niegroźnym strzale Szymona Pawłowskiego. To podłamało gości na tyle, że w samej końcówce dali sobie wbić jeszcze jednego gola. Wynik 0:0 padł w Łodzi i odzwierciedlał to, co na boisku pokazały Widzew i Arka. Jeszcze w piątek świetny chwilami spektakl stworzyły Lech i Śląsk. Goście potwierdzili aspiracje, byli nawet bliżsi zwycięstwa, ale w końcówce dwukrotnie trafili w słupek.
Piotr Skrobisz
Wyniki:
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:2 (2:1). Kriwiec (31.), Ubiparip (40.) - Mila (23. - karny), Sztylka (53.); Lechia Gdańsk - PGE GKS Bełchatów 0:0; Korona Kielce - Polonia Warszawa 1:3 (1:3). Stano (2. - głową) - Sobiech (7.), Mierzejewski (13.), Smolarek (19. - karny); Widzew Łódź - Arka Gdynia 0:0; Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:3 (2:1). Rybus (8.), Radovic (24.) - Piech (45., 64. - głową, 66.); KGHM Zagłębie Lubin - Polonia Bytom 2:0 (0:0). Pawłowski (85., 90.); Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0). Kirm (26.), Genkow (63.); Górnik Zabrze - Cracovia Kraków 1:0 (1:0). Sikorski (18.).
Nasz Dziennik 2011-04-04
Autor: jc