Szczęśliwe Oslo. Wreszcie
Treść
Choć Justyna Kowalczyk wielkich sukcesów na koncie ma mnóstwo, do soboty nigdy nie stała na podium zawodów rozgrywanych w Oslo. Seria ta zakończyła się w najważniejszym z możliwych momencie, podczas rozgrywanych w stolicy Norwegii mistrzostw świata. Polka zajęła drugie miejsce w biegu łączonym, ustępując jedynie reprezentantce gospodarzy Marit Bjoergen.
W sobotę narciarki miały do pokonania dwie 7,5-kilometrowe pętle, pierwszą techniką klasyczną, drugą dowolną. Kowalczyk była faworytką, ale tylko jedną z wielu. Apetyt na medal miało bowiem wiele świetnych biegaczek, na czele z Norweżkami Bjoergen (zwyciężczynią czwartkowego sprintu) i Therese Johaug. Już chwilę po starcie wszystkie przypuszczenia się sprawdziły. Od grupy oderwała się bowiem czwórka zawodniczek, trzy już wspomniane oraz Charlotte Kalla. Szwedka trzymała się dzielnie aż do połowy dystansu, ale potem nie była już w stanie sprostać tempu narzuconemu przez Polkę i Norweżkę. Wtedy stało się jasne, że Kowalczyk na podium stanie, niewiadomą był tylko kolor medalu. Na jednym z ostatnich podbiegów na atak zdecydowała się Bjoergen. Niesamowicie przyspieszyła, zdobywając przewagę kilkunastu metrów. Kowalczyk ruszyła w pogoń, uciekła Johaug, ale mimo szalenie ambitnej walki nie potrafiła doścignąć idolki gospodarzy. Ostatecznie minęła metę na drugim miejscu, za potrójną mistrzynią igrzysk w Vancouver. Choć marzyła o złocie - srebro ją uszczęśliwiło. - To trzecia z rzędu wielka impreza, na której staję na podium. Na dodatek w Oslo do tej pory nie osiągałam spektakularnych wyników - zauważyła, dodając jednak, że gdyby nie współpraca obu Norweżek, wynik mógłby być inny. - Pierwszą połowę dystansu pobiegłam bardzo mocno, by zmęczyć rywalki specjalizujące się w technice dowolnej. To się udało, choć nie miałam żadnego wsparcie ze strony Bjoergen i Johaug, które w ogóle nie dawały mi zmian, tylko się za mną cały czas "wiozły". Być może nieco nawet przeszarżowałam, ale nie miałam wyjścia. Na ostatnim długim zjeździe Johaug do tego puściła Bjoergen, mnie już nie chciała. Straciłam przez to kilka sekund - powiedziała. Polka zaznaczyła jednak, że taki już jest urok sportu i nie ma o to specjalnego żalu do konkurentek. - Kto wie, może gdybym to ja miała koleżankę do współpracy, to postąpiłabym podobnie - przyznała.
Piotr Skrobisz
Wyniki biegu łączonego:
1. Marit Bjoergen (Norwegia) 38.08,6 min, 2. Justyna Kowalczyk strata 7,5 s, 3. Therese Johaug (Norwegia) 8,8, 4. Charlotte Kalla (Szwecja) 53,9, 5. Marianna Longa (Włochy) 1.08,4 min... 32. Paulina Maciuszek 3.42,6.
To warto wiedzieć
Niemiec Eric Frenzel został w Oslo mistrzem świata w kombinacji norweskiej. Rywalizujący zawodnicy najpierw oddali po jednym skoku na obiekcie K-95, a następnie wybiegli na 10-kilometrową trasę, w kolejności zajętych miejsc i z czasowymi bonifikatami. Już wtedy było jasne, że jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, złoto wywalczy Frenzel. Niemiec zdeklasował bowiem rywali na skoczni, uzyskując aż 109,5 m (nowy rekord obiektu). Przewagę utrzymał, na mecie wyprzedził rodaka, Tino Edelmanna i Austriaka Felixa Gottwalda. Najlepszy z Polaków, Adam Cieślar, uplasował się na 42. miejscu, 48. był Paweł Słowiok, a 52. Tomasz Pochwała.
We wczorajszym biegu łączonym panów (na 30 km) aż do mety o zwycięstwo walczyli Norweg Petter Northug i dwaj Rosjanie - Maksim Wylegżanin i Ilia Czernousow. Ostatecznie, ku radości gospodarzy, najlepszy okazał się Northug, który Wylegżanina wyprzedził zaledwie o 0,7 s, a Czernousowa o 1,2 s. Polacy na starcie się nie pojawili.
W sobotę liczba medali zdobytych przez naszych reprezentantów na mistrzostwach świata wzrosła do 19, dziś szansę na kolejny będzie miała Justyna Kowalczyk (jedna z faworytek rywalizacji na 10 km stylem klasycznym).
Pisk
Nasz Dziennik 2011-02-28
Autor: jc