Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szansa na miejsce w historii

Treść

Anglia - Polska w Manchesterze

Dzisiejszym spotkaniem z Anglią piłkarska reprezentacja Polski zakończy zmagania w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Dla obydwu drużyn spotkanie będzie miało charakter prestiżowy, wszak już od soboty są pewne gry w turnieju finałowym. Nie oznacza to jednak, że podejdą do niego na luzie i bez zaangażowania. Przeciwnie. Biało-Czerwoni stoją przed niepowtarzalną szansą pokonania niewygodnego i trudnego rywala. Dotąd w historii udało im się to tylko raz. Przed 32 laty.
Na razie sytuacja w tabeli grupy 6 eliminacji jest następująca: prowadzi Polska, która o dwa punkty wyprzedza Anglię. Dzięki sobotniej wygranej Wyspiarzy z Austrią i Holendrów z Czechami (grupa 1) obu zespołom już nikt i nic nie odbierze radości z awansu do mistrzostw świata. Niezależnie od wyniku dzisiejszego meczu, który tym samym będzie miał znaczenie wyłącznie prestiżowe. Tylko, ale i aż. Szczególnie dla Polaków, którzy w historii dotąd zaledwie raz pokonali środowego rywala. Miało to miejsce 6 czerwca 1973 roku w Chorzowie podczas wspaniałych dla nas eliminacji MŚ 1974. Biało-Czerwoni wygrali wówczas 2:0, a kilka miesięcy później przywieźli z Wembley zwycięski remis 1:1. Pojechali na mistrzostwa (do Niemiec!), gdzie zdobyli brązowy medal. Poza tym jednym pojedynkiem zwykle górą byli jednak Anglicy. Triumfowali w dziewięciu potyczkach, sześć zakończyło się remisami. Strzelili 25 bramek, tracąc zaledwie 9. 8 września ubiegłego roku w Chorzowie Wyspiarze wygrali 2:1. Nasi bardzo chcieliby się im za to zrewanżować.
I nie są bez szans. Z kilku powodów. Po pierwsze, są na fali wznoszącej. Grają dobrze, coraz lepiej i pewniej. Zdobywają wiele goli, prezentując futbol ofensywny i efektowny. Nie ciąży na nich presja, bo są już pewni swego. Nie ma więc obaw, że strach i stres sparaliżuje ich poczynania. Na boisko wyjdą spokojni, rozluźnieni, ale i maksymalnie skoncentrowani, bo wiedzą doskonale, że na Old Trafford mogą przejść do historii.
Trener Paweł Janas nie chciał przyjmować gratulacji za awans w sobotę. Prosił, by wstrzymać się z nimi do środowego wieczoru, gdy zakończy się ważny i prestiżowy pojedynek z Anglią. Selekcjoner wierzy, że jego podopieczni nie tylko zaprezentują się dobrze, ale i osiągną dobry wynik. Taki, który pozwoli im utrzymać pierwsze miejsce w tabeli grupy 6.
Janas raczej nie będzie mógł liczyć dziś na Macieja Żurawskiego, który doznał kontuzji mięśnia dwugłowego. To spore osłabienie. Na uraz narzekał też Tomasz Frankowski i szkoleniowiec w trybie awaryjnym zdecydował się dodatkowo powołać Andrzeja Niedzielana. W kadrze zostawał bowiem tylko jeden napastnik, Grzegorz Rasiak.
Kłopoty, i to większe, ma jednak prowadzący reprezentację Anglii Sven Goran Eriksson. I to nie chodzi wcale o kontuzje piłkarzy, bo ze znalezieniem następców Szwed problemów nie ma. Owszem, w dzisiejszym meczu nie zagrają m.in. Ashley Cole, Steven Gerrard, Sol Campbell i David Beckham, ale w Anglii jest cała masa świetnych graczy i potencjał drużyny nadal będzie ogromny. Campbella zastąpi od pierwszej minuty Rio Ferdinand, Beckhama Shaun Wright-Phillips, a Gerrarda najprawdopodobniej Alan Smith. Do gry wraca także Wayne Rooney i z jego osobą związane są ogromne nadzieje.
Problem leży w tym, że zespół ostatnimi czasy gra fatalnie, równie zła jest atmosfera wokół niego. Nie poprawiło jej nawet zwycięstwo 1:0 nad Austrią i awans do mistrzostw świata, bo odniesione zostało w stylu beznadziejnym. Angielskie media od dłuższego czasu krytykują szkoleniowca, domagają się jego dymisji i to się nie zmienia. Narodowej drużynie zarzucają asekuranctwo, brak pomysłu na grę i zaangażowania. Nawet radość z awansu była bardzo stonowana.
Jedynym, który zachowuje spokój i dobry nastrój, jest sam Eriksson. Szwed podkreśla, że ma pod opieką niezwykle mocny zespół, który na niemieckich boiskach może zrobić furorę.
Prawdą jest jednak, że dziś owa drużyna gra bardzo źle i Polacy mogą to wykorzystać. Stoją przed niepowtarzalną szansą drugiego w ogóle i pierwszego na wyjeździe zwycięstwa z angielską reprezentacją. Stać ich na to.
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2005-10-12

Autor: mj