Szaleniec mordował w Alabamie
Treść
Co najmniej 10 osób zginęło we wtorek na południu amerykańskiego stanu Alabama, kiedy uzbrojony mężczyzna otworzył ogień do przypadkowych osób. Napastnik prawdopodobnie popełnił samobójstwo, chociaż nie wyklucza się, że został zastrzelony przez policjantów.
Do zajścia doszło w miasteczku Samson, leżącym przy granicy stanu Floryda, gdzie mężczyzna zabił 7 osób, po czym skierował się do oddalonej o 20 km miejscowości Geneva. Po drodze napastnik zastrzelił kolejne dwie osoby. Uciekając przed policją, strzelał też do radiowozu, raniąc jednego z funkcjonariuszy, którego uratowała kamizelka kuloodporna. Napastnik zginął w wytwórni artykułów metalowych Reliable Metal Products w Genewie, gdzie przypuszczalnie był zatrudniony. Istnieje podejrzenie, że wśród zabitych są również członkowie rodziny mężczyzny. - Jatka rozpoczęła się, kiedy podejrzany spalił swój dom w Kinston, w którym mieszkał z matką - powiedział lekarz sądowy Robert Preachers. - Później pojechał do Samson, gdzie zabił swoją babcię, dziadka, ciotkę i wujka - dodał. Kolejne ofiary zostały zastrzelone w magazynie zaopatrującym sklepy i na stacji benzynowej. Według policji, wśród zabitych są żona i dziecko lokalnego szeryfa. Burmistrz Samson Clay King poinformował, że w pobliskim kościele zostało otwarte centrum kryzysowe. - Żyję tutaj już 44 lata i nigdy nawet mi się nie przyśniło, że coś takiego może się wydarzyć - powiedział King.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-03-12
Autor: wa