Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sytuacja wymknęła się spod kontroli

Treść

Niezadowoleni politycy PiS popierający marszałka Sejmu Marka Jurka zapowiadają, że będą domagali się od władz partii ponownych prac nad poprawką do art. 30 Konstytucji, usunięcia z klubu Marka Suskiego i wyciągnięcia sankcji dyscyplinarnych wobec przewodniczącego klubu Marka Kuchcińskiego.

Groźba odejścia z klubu PiS, a takie ultimatum stawia tym razem część posłów, nie jest czczą pogróżką. Ale pogróżką już również nie są zapowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego, straszącego wcześniejszymi wyborami. Obie strony przyznają jednak: "sytuacja wymknęła się nam spod kontroli".
- Marek Jurek był dla mnie, jest i będzie politycznym mentorem i przewodnikiem - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Filip Libicki (PiS), jeden z liderów niepodzielnie władającej PiS w Poznaniu "frakcji zetchaenowskiej".
Libicki jest wymieniany jako jeden z tych parlamentarzystów PiS, którzy wespół z Markiem Jurkiem mieliby tworzyć nowy klub parlamentarny. Tymczasem odejście Jurka z klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości wczoraj po południu stało się faktem.
- Znam dobrze regulamin Sejmu i o wiele łatwiej jest uczestniczyć w pracach Sejmu posłowi niezależnemu niż posłowi funkcjonującemu gdzieś na obrzeżach swojego klubu - mówił wczoraj dziennikarzom Marek Jurek.
Marek Jurek nie wykluczył również definitywnie utworzenia nowego klubu parlamentarnego, choć jak zapowiedział - nie zamierza składać żadnych deklaracji politycznych. Nie ukrywał jednak, iż "na pewno nie opuści ludzi", którzy współpracowali z nim w pracach nad zmianą Konstytucji w sprawie ochrony życia i poparli jego stanowisko w tej kwestii oraz "bronili zasad współpracy i solidarności partii". I jak mówią politycy PiS, którzy w sobotę podczas Rady Politycznej opuścili salę wraz z Markiem Jurkiem - on również może liczyć na ich lojalność. A to oznacza, że w przypadku fiaska rozmów podział w PiS jest praktycznie przesądzony.
- Trzeba rozmawiać i wyjaśnić wszystkie punkty sporne. Załatwić sprawę w zgodzie i dalej służyć Polsce. Nie możemy oddać władzy lewicy i liberałom - mówi poseł Jacek Tomczak (PiS), inny z grona niezadowolonych posłów.
O porozumienie może być jednak trudno. Zwolennicy Marka Jurka są zdegustowani wojowniczymi wypowiedziami niektórych posłów i groźbą wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Poseł PiS Marian Piłka powiedział wczoraj dziennikarzom, że rozważa wyjście z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Podkreślił, że decyzje w tej sprawie podejmie w najbliższym czasie. Jest on jednym z tych posłów PiS, którzy - wraz z Jurkiem - zaliczali się do największych zwolenników wprowadzenia zmiany do Konstytucji w kwestii ochrony życia.

Wiadomo, że nic nie wiadomo...
- Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Nie mogę powiedzieć panu rano, że dogadamy się, skoro wieczorem może być już rozpad klubu. Sytuacja wymknęła się obu stronom spod kontroli - mówi nam jeden z parlamentarzystów blisko związany z marszałkiem Markiem Jurkiem.
Zwolennicy marszałka twierdzą, że postulaty, jakie kierują do władz partii, a od których uzależniają swoje pozostanie w klubie, nie są trudne do spełnienia i wymagają jedynie wykazania dobrej woli. Skłóceni z obecnymi władzami klubu parlamentarzyści chcą powrotu do prac nad zmianami w Konstytucji i wprowadzenia poprawki rekomendowanej przez Marka Jurka, dotyczącej zmiany art. 30. Chcą też wyciągnięcia ostrych sankcji wobec Marka Kuchcińskiego - przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS, oraz Marka Suskiego - rzecznika dyscypliny w tym klubie.
- W poniedziałek skierowałem do Marka Kuchcińskiego pismo z żądaniem usunięcia Marka Suskiego z klubu parlamentarnego PiS. Dzisiaj zwróciłem się do premiera z prośbą o spotkanie celem wyjaśnienia roli Marka Kuchcińskiego w rozbijaniu jedności naszego klubu - powiedział nam poseł Dariusz Kłeczek.
- Do konfliktów wewnątrz PiS dochodziło już wcześniej. I to bynajmniej nie za sprawą premiera Kaczyńskiego czy Marka Jurka, ale za sprawą ludzi, którym - mówiąc dosadnie - "władza uderzyła do głowy" - mówi inny z polityków wielkopolskiego PiS.
Choć żądania wydają się dość niską ceną za utrzymanie jedności klubu, nie wiadomo, czy zostaną one przyjęte. Władze PiS marginalizują determinację i groźbę realnego opuszczenia klubu przez niezadowolonych posłów. Marek Kuchciński ostro krytykowany przez wielu członków klubu zapewniał wczoraj na konferencji prasowej, że... PiS niebawem zasilą nowi posłowie zwerbowani z grona "niezrzeszonych". Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w grę wchodzą m.in.: Ryszard Kaczyński - wcześniej usunięty z PiS, oraz poseł Krzysztof Szyga - obecnie członek Koła Poselskiego Ruchu Ludowo-Chrześcijańskiego, który do Sejmu dostał się z list PO.

Gdy chcesz pokoju, gotuj się do wojny
Groźba wcześniejszych wyborów jest jednak realnie traktowana również w samym PiS i tym razem - jak przyznają nasi rozmówcy - nie jest to już wyłącznie "straszak" premiera. Na nadzwyczajne spotkanie zorganizował wczoraj Komitet Polityczny PiS dyskutujący o sytuacji w tej partii. Podczas obrad nie podjęto jednak żadnych decyzji. Rzecznik Adam Bielan powiedział dziennikarzom po posiedzeniu Komitetu, który obradował w kancelarii premiera, że omawiane były różne scenariusze dalszego rozwoju sytuacji.
Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński powiedział z kolei, że scenariusz przyspieszonych wyborów parlamentarnych trzeba brać pod uwagę. - Nigdy nawet przez chwilę nie było naszym zamiarem, by ludzi tak wartościowych, tak ideowych i tak zasłużonych dla PiS z naszej partii eliminować - mówił Brudziński pytany o stronników Jurka. - Ja mam nadzieję, że potrafimy się porozumieć i załatwimy sprawy polubownie, staniemy razem murem, tak po PiS-owsku - mówił w rozmowie z nami poseł Dariusz Kłeczek.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-04-18

Autor: wa