Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Syrii potrzebny jest pokój

Treść

Do natychmiastowego zaangażowania się wspólnoty międzynarodowej na rzecz zapobieżenia dalszej eskalacji konfliktu w Syrii wezwał papieski delegat przy ONZ ks. abp Silvano M. Tomasi. Podstawową kwestią jest zaprzestanie dostarczania broni do Syrii i bezpośrednia pomoc uchodźcom

- Delegacja Stolicy Apostolskiej stanowczo potępia eskalację aktów przemocy w Syrii, szczególnie ostatnie mordy, których dokonano w mieście Hula. Rzeź niewinnych, wśród których było wiele dzieci, jest wyjątkowo odrażająca. To źródło ogromnego cierpienia dla Ojca Świętego i całej wspólnoty katolików, a także wspólnoty międzynarodowej, która jednoznacznie potępiła tę sytuację. Łamane są podstawowe prawa człowieka, a ryzyko dalszej eskalacji konfliktu wymaga zdecydowanego i natychmiastowego zaangażowania wszystkich stron na rzecz dialogu - mówił w miniony piątek podczas specjalnej sesji poświęconej pogorszeniu sytuacji praw człowieka w Syrii ks. abp Silvano M. Tomasi, stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ. Podczas masakry, do której doszło 25 maja br. w mieście Hula, zabito ok. 110 osób, w tym blisko 50 dzieci.
W swoim wystąpieniu ks. abp Tomasi przywołał apele Benedykta XVI, w których Papież "nieustannie nawołuje do zakończenia przemocy i rozlewu krwi". Papieski delegat zwrócił uwagę, że "przemoc może rodzić jedynie dalszą przemoc, śmierć i zniszczenie", dlatego też "powinien zostać wdrożony plan pokojowy, a współpraca wspólnoty światowej powinna zapewniać lojalną i konstruktywną pomoc". By ten cel osiągnąć, trzeba przede wszystkim zablokować napływ broni do tego kraju i zająć się dramatyczną sytuacją syryjskich uchodźców. - Chodzi o Irakijczyków, w tym także chrześcijan, którzy znaleźli schronienie w Syrii, oraz o uchodźców zmuszonych do opuszczenia Syrii, którzy znajdują się teraz w Turcji, Libanie i innych krajach - wskazywał watykański obserwator cytowany przez Radio Watykańskie. - W tej wojennej tragedii - a mowa jest o naprawdę poważnym konflikcie zbrojnym - ofiarami są często całe rodziny, które tracą dom i pracę, a nie mają wpływu na rozwiązanie tego konfliktu. Wspólnota międzynarodowa, organizacje charytatywne i wolontariat mają zatem szczególny obowiązek opieki nad tymi osobami - apelował.
Ciekawych informacji bezpośrednio z Syrii dostarcza w korespondencji przesłanej agencji Fides ks. bp Philippe Tournyol Clos, archimandryta greckokatolicki, naoczny świadek wydarzeń w tamtym rejonie. Jego zdaniem, "można byłoby ocalić pokój w Syrii, gdyby wszyscy mówili prawdę". Jak się okazuje, "tamtejsza rzeczywistość jest daleka od obrazu, jaki narzucają opinii publicznej zachodnie media". Francuski biskup stwierdza, że celem konfliktu jest zniszczenie braterskich relacji, jakie od zawsze łączyły tamtejsze wspólnoty chrześcijan i muzułmanów. By to osiągnąć, "wrogowie Syrii najęli sobie członków Bractwa Muzułmańskiego. Ale do tej pory im się to nie udało. Wręcz przeciwnie: wywołali reakcję odwrotną do zamierzonej i przyczynili się do jeszcze większego zbliżenia zarówno poszczególnych wspólnot, jak i jednostek". Z relacji ks. bp. Closa wynika, że syryjscy żołnierze w dalszym ciągu muszą stawiać opór obcym wojownikom, libijskim najemnikom, ludziom z Krajów Zatoki Perskiej, Afganistanu i Turcji. - To, czego najbardziej obawiają się mieszkańcy stolicy, to samochody-pułapki i zamachy bombowe organizowane przez ludzi pragnących trafić do raju Allaha albo przez sunnitów marzących o zniszczeniu alawitów. Obecnie chodzi o zaprowadzenie krwawej i stałej destabilizacji w kraju przez bandy awanturników, którzy z Syryjczykami nie mają nic wspólnego - przekonuje ks. bp Clos. Dodaje, że "w Damaszku w ostatnich tygodniach odnotowano potworne zamachy, w wyniku których śmierć poniosło 130 osób w tym 34 chrześcijan, rannych zostało 400, a wiele domów zniszczono. W mieście panuje ogólne przerażenie, rozpacz nie do opisania, rozdzierające serce pochówki". Francuski duchowny podkreśla, że lud syryjski z natury jest prosty i radosny. - Tamtejsi chrześcijanie żyją w pokoju, dzieląc cierpienia ze wszystkimi. Jak czytamy na stronie agencji Fides, przekazane przez niego informacje są sprzeczne z wiadomościami prezentowanymi w dziennikach i reportażach telewizyjnych, które mają podsycać nastroje przeciwko Syrii.

Anna Bałaban

Nasz Dziennik Środa-Czwartek, 6-7 czerwca 2012, Nr 131 (4366)

Autor: au