Syndrom poaborcyjny dowiedziony
Treść
Brytyjscy psychiatrzy dowiedli, że kobieta, która zgodziła się na zabicie swojego dziecka, jest narażona na depresję, a nawet chorobę psychiczną w wyniku szoku poaborcyjnego. Jak na ironię, 90 proc. z 200 tys. przeprowadzanych rocznie w Wielkiej Brytanii morderstw uzasadnia się "psychicznym zdrowiem" matki.
W sporządzonym przez siebie raporcie lekarze zrzeszeni w brytyjskiej Królewskiej Akademii Psychiatrii zwrócili uwagę również na niedoinformowanie kobiet o psychicznych konsekwencjach aborcji. Podkreślili, że każda kobieta, która zamierza dopuścić się tego czynu, powinna zostać bardzo dokładnie poinformowana o skutkach podjętej decyzji zarówno dla dziecka, jak i dla niej samej.
Podczas gdy lekarze starają się uzmysławiać spustoszenie, jakie w ludzkiej psychice czyni zabicie własnego dziecka, polityczni zwolennicy legalizacji aborcji nadal przekonują, iż jedyną reakcją na to jest "żal". Lobby proaborcyjne za wszelką cenę usiłuje przeforsowywać korzystne dla siebie prawo, nawet kosztem ludzkiego życia i zdrowia.
- W jaki sposób lekarz może uzasadnić aborcję ze względu na zdrowie psychiczne, skoro sami psychiatrzy zadają sobie pytanie, czy istnieje jakikolwiek jasny dowód, że donoszenie ciąży prowadzi do problemów ze zdrowiem psychicznym - zastanawia się dr Peter Saunders, sekretarz generalny Chrześcijańskiego Towarzystwa Medycznego, komentując wyniki analiz.
Raport nie uwzględnił problemu syndromu poaborcyjnego u mężczyzn.
Oświadczenie Królewskiej Rady Psychiatrów przypadło w czasie, gdy Brytyjczycy są poruszeni niedawnym samobójstwem 30-letniej brytyjskiej artystki malarki Emmy Beck, która przed śmiercią wyznała, że nie mogła unieść ciężaru winy po dokonaniu aborcji swoich dzieci bliźniaków.
W najbliższym czasie w parlamencie Wielkiej Brytanii odbędzie się głosowanie nad propozycją obniżenia wieku dziecka poczętego, które w świetle prawa można zabić "z powodów społecznych", z 24 do 20 tygodni. Według ankiety przeprowadzonej przez gazetę "The Times", za takimi zmianami opowiada się 59 proc. kobiet.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2008-03-19
Autor: wa