Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Syn esesmana kradł ciała

Treść

W związku z planami Guenthera von Hagensa uruchomienia w Sieniawie Żarskiej zakładu preparacji zwłok odezwały się liczne głosy protestujące przeciwko tym planom - nie tylko w Polsce, lecz także w Niemczech i Austrii. Władze podejmujące decyzję w sprawie działalności Hagensa powinny mieć świadomość, że prokuratura w Niemczech i Kirgizji prowadzi śledztwo przeciw niemu pod zarzutem wykradania ciał.
Wypreparowane ludzkie ciała są wykorzystywane przez medyka szarlatana jako "eksponaty" na wystawie "Koerperwelten", którą pokazuje on już od 1997 roku.

Mimo protestów bezcześci ludzkie szczątki
Od samego początku jego działalność wzbudzała protesty. Pomimo że od pierwszego pokazu w 1997 roku obejrzało ją już około 15 milionów ludzi (między innymi w Niemczech i Wielkiej Brytanii), to od samego początku część społeczeństwa, przedstawiciele Kościołów, etycy, lekarze, a także część środowiska prawniczego żądają wydania zakazu organizowania tej wystawy. Domaga się tego od dłuższego czasu także Polonia niemiecka. Podczas "ekspozycji" Hagensa w Hamburgu do tutejszego senatu wpłynął zbiorowy protest społeczny przeciwko wydaniu na nią zgody. Urzędnicy tłumaczą, że z prawnego punktu widzenia ani senat, ani inna jednostka administracyjna nie posiada władzy i uprawnień, aby nakazać zamknięcie wystawy.
Przeciwko pokazywaniu w Niemczech tej pseudowystawy od początku protestuje również niemiecka Izba Lekarska. Szef jej hamburskiego oddziału dr Michael Reusch stwierdził, że jest ona wyrazem braku szacunku dla godności ludzkiej.
W tych miejscowościach, gdzie wystawa była prezentowana, do biur prokuratorskich zaczęły napływać zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez dr. Hagensa, ale jedynie prokuratura hamburska zdecydowała się wszcząć postępowanie przeciwko niemu. Zarzuciła mu m.in. zakłócanie zmarłym spokoju, pogwałcenie ludzkiej godności, ale najważniejszym zarzutem było oskarżenie o kradzież zwłokami ludzkimi i handel nimi.

Kradł ciała w Azji
Jak donoszą od pewnego czasu media, głównie niemieckie, Guenther von Hagens dużą część wykorzystanych ciał umieszczał na wystawie bez uzyskania zgody. Niemiecka telewizja informowała w jednym z programów, że zdobywał ciała nielegalnie w Kirgizji i w Chinach.
Według władz Kirgizji (skąd do tej pory pochodzi największa liczba ciał i gdzie tamtejsza prokuratura również prowadzi dochodzenie w tej sprawie), niemiecki lekarz ukradł setki zwłok z tamtejszej kliniki neurologicznej, szpitali i więzień. Następnie wywiózł je, nie uzyskawszy zgody ani władz, ani rodzin zmarłych. Jak poinformowała telewizja MDR, po przesłuchaniu przez tamtejszą milicję wielu osób podejrzanych o współpracę z niemieckim medykiem i po licznych przeszukaniach znaleziono wiele plastikowych beczek wypełnionych ludzkimi organami, przygotowanych do transportu do Niemiec.
Według byłego ordynatora jednej z klinik w Kirgistanie, w ciągu kilku lat sprzedano von Hagensowi kilkaset ciał. Za każde płacił około 10 euro. Według ordynatora, ponad 30 proc. wszystkich pokazywanych przez Niemca na wystawie "Koerperwelten" ciał pochodzi właśnie z Kirgizji. Hamburska prokuratura wszczęła postępowanie również w tej sprawie.

Na razie skazany tylko za kradzież tytułu
Jak dotąd Guenther von Hagens został skazany jedynie za nieprawomocne używanie tytułu profesorskiego, gdyż w rzeczywistości nigdy takiego tytułu nie otrzymał. Innych zarzutów na razie mu nie udowodniono.
Ponadto hamburski tygodnik "Der Spiegel" już w styczniu zeszłego roku informował o tym, że von Hagens nielegalnie wykorzystuje do preparacji ciała chińskich więźniów, na których wykonano wyroki śmierci.
W ostatnich dniach temat Guenthera von Hagensa i jego rodziny powrócił na łamy niemieckich i austriackich gazet za sprawą jego ojca - Gerharda Liebchena, który w jego imieniu zamierzał uruchomić w Sieniawie Żarskiej zakład do preparacji zwłok. Wyszło wówczas na jaw, że Gerhard Liebchen to esesman (numer legitymacji SS - 374728), którego do dzisiaj pamiętają mieszkańcy np. wielkopolskich Skalmierzyc. Dyrektor Muzeum Miasta Ostrów Witold Banach poinformował, że Liebchenowi można przypisać odpowiedzialność za wysłanie do niemieckich obozów co najmniej 60 Polaków, z których wielu zmarło.
Von Hagens zareagował na protesty w Polsce i Niemczech odebraniem ojcu pełnomocnictwa do reprezentowania jego firmy. Przekonywał też, że o przeszłości ojca nic nie wiedział, w co chyba nikt nie wierzy.
Waldemar Maszewski, Hamburg

"Nasz Dziennik" 2005-03-10

Autor: ab