Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Symboliczna redukcja

Treść

Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Rosji podpisali w Pradze traktat o ograniczeniu zbrojeń strategicznych. Nowa umowa ma być bezpośrednią kontynuacją układu START-1, który wygasł pod koniec ubiegłego roku. Obydwa państwa zobowiązały się do zmniejszenia liczby posiadanych głowic nuklearnych do 1550 sztuk. Jest to o 30 proc. mniej, niż uzgodnili jako maksymalny pułap w tak zwanym układzie moskiewskim z 2002 roku George W. Bush i Władimir Putin.
Zdaniem Baracka Obamy, złożenie podpisów pod traktatem jest "pierwszym krokiem na długiej drodze do międzynarodowego rozbrojenia nuklearnego". Z kolei Dmitrij Miedwiediew powiedział, że według niego nowy START jest historycznym sukcesem, i z całą pewnością przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa na świecie. Do podpisania dokumentu doszło w Sali Hiszpańskiej w pałacu prezydenckim na Hradczanach.

USA i Rosja, podpisując dokument, zobowiązały się do posiadania maksymalnie 1550 głowic nuklearnych. Jest to o 74 proc. mniej, niż przewidywał poprzedni układ START, i o 30 proc. mniej, niż uzgodnili jako maksymalny pułap w tzw. układzie moskiewskim z 2002 r. prezydenci George W. Bush i Władimir Putin. Oba państwa zobowiązują się do wypełnienia tych postanowień do roku 2012. Zmniejszona ma być także do 700 sztuk liczba środków przeznaczonych do przenoszenia głowic jądrowych, a więc pocisków międzykontynentalnych, wyrzutni takich pocisków umieszczanych na łodziach podwodnych, a także samolotów mogących przenosić tego typu ładunki, przy czym bombowce liczone są jako jednostka przenosząca jedną sztukę ładunku nuklearnego, bez uwzględnienia faktu, iż każdy z nich może na swoim pokładzie pomieścić kilka pocisków. Poprzednie porozumienie zakładało posiadanie 1600 takich jednostek po każdej ze stron.
Atomem odpowiedzą na atom
Obaj prezydenci wyrazili nadzieję, że ich krok skłoni także inne państwa do rozważenia tego, jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą nieopanowane rozwijanie arsenału atomowego. Swoje słowa adresowali głównie do Iranu i Korei Północnej. W strategii nuklearnej przedstawionej na początku tygodnia Obama zaznaczył, że broń nuklearna nigdy nie zostanie użyta przeciwko państwom, które takiej broni nie posiadają. Jest to zerwanie z ustaleniami poprzedniej administracji, która przewidywała nuklearne kontruderzenie, także w przypadku ataku bronią chemiczną lub biologiczną. Amerykański prezydent powiedział, że oczekuje, iż w najbliższym czasie międzynarodowa społeczność nałoży kolejne sankcje na Iran, który nie zaprzestaje rozwijania swojego programu nuklearnego. - Mam nadzieję, że będziemy w stanie nałożyć silne i zdecydowane sankcje na Iran już tej wiosny - powiedział szef Białego Domu. - Dyskusje na ten temat posuwają się naprzód już od kilku tygodni. W rzeczywistości trwają już nawet kilka miesięcy. Spodziewamy się bardziej zdecydowanych negocjacji już w czasie spotkania w Nowym Jorku w nadchodzącym tygodniu - dodał. W USA odbędzie się wówczas szczyt poświęcony kwestii bezpieczeństwa nuklearnego na świecie, zaś w przyszłym miesiącu Waszyngton będzie gościł konferencję ONZ poświęconą także temu problemowi. Prezydent Miedwiediew zapytany o przebieg rozmów z Obamą na temat sankcji skwitował, że były "otwarte i szczere".
Rosja w dalszym ciągu przeciwko tarczy
Rosyjski prezydent podkreślił, że w jego opinii nowy układ będzie mógł sprawnie funkcjonować jedynie w przypadku zaprzestania przez Waszyngton prac nad tarczą antyrakietową, która ma zostać rozmieszczona w krajach Europy Wschodniej. Obama uspokajał, że amerykańskie plany obrony przeciwrakietowej nie wpłyną na zachwianie strategicznej równowagi między USA a Rosją. Wcześniej minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow groził, że Moskwa może wycofać się z podpisywania START-u II, jeśli USA będą z takim uporem forsowały ideę tarczy antyrakietowej. Rosja ostrzegła jednocześnie, że jeśli dojdzie do przekonania, iż plany defensywne Waszyngtonu będą wpływały bezpośrednio na jej bezpieczeństwo, wówczas wycofa się z umowy.
Zarówno Obama, jak i Miedwiediew przekonywali, że nie będzie żadnych problemów z ratyfikowaniem nowego START-u przez parlamenty USA i Rosji. Amerykański prezydent powiedział, że czuje się pewnie, jeśli chodzi o poparcie Kongresu w tej kwestii. Umowa zakłada zatwierdzenie jej, w przypadku Stanów Zjednoczonych, liczbą 67 głosów senatorów. Oznacza to, że amerykański prezydent będzie musiał szukać zwolenników nowej umowy także wśród opozycji.
Papierowe rozbrojenie
Jak podkreślają komentatorzy, mimo że prezydenci zapowiedzieli w przyszłości dalsze rozmowy rozbrojeniowe, nowy układ pozostawia ich z arsenałami pozwalającymi unicestwić się nawzajem. Nie wprowadzono przy tym żadnych ograniczeń na broń nuklearną średniego zasięgu ani na rozwój broni konwencjonalnej. Podpisanie nowego START-u odebrano jako pierwszy główny efekt polityki Obamy "zresetowania" relacji z Moskwą. Rosyjscy analitycy przewidują, że choć takie postępowanie ze strony Waszyngtonu bardzo Kreml zadowala, to jednak nie musi ono wcale przynieść efektów najbardziej pożądanych przez Obamę. Nie wydaje się bowiem, aby Rosja chciała poprzeć w jakikolwiek sposób sankcje nakładane na Iran czy wpierać USA w wojnie w Afganistanie. Na razie jest to polityka korzystna wyłącznie dla Moskwy. Stany Zjednoczone nie krytykują już bowiem Rosji za naruszanie demokracji, praw człowieka czy politykę wobec państw byłego Związku Sowieckiego. Z kolei Moskwa ustami premiera Władimira Putina coraz głośniej domaga się włączenia jej do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jak zaznaczył Putin, pełna kooperacja z USA nie będzie możliwa, dopóki Rosja nie zostanie przyjęta do WTO. Jak podkreślają eksperci, dalsze dążenie do redukcji arsenałów pozwoli Moskwie odzyskać wizerunek kraju, który potęgą dorównuje USA.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-04-09

Autor: jc