Sylwia Gruchała wywalczyła srebro i przeszła do historii
Treść
Do wczoraj polska florecistka nie mogła poszczycić się medalem turnieju indywidualnego mistrzostw świata. Passę tę w pięknym stylu przerwała dopiero Sylwia Gruchała, która w dramatycznym finale rozgrywanego w Hawanie turnieju uległa utytułowanej Włoszce Valentinie Vezzali, zdobywając medal srebrny. Szermiercze MŚ rozpoczęły się więc dla naszych reprezentantów doskonale.
Tuż przed wyjazdem naszej ekipy do Hawany prezes Polskiego Związku Szermierczego Adam Lisewski przyznał, że liczy na jeden do trzech medali. - To realna prognoza - mówił. Zapytany o konkrety wskazał przede wszystkim na broniącą tytułu wicemistrzowskiego sprzed roku drużynę florecistek. - Mam nadzieję, że jedna z dziewczyn indywidualnie również pokusi się o dobry wynik - dodał. Najbardziej wierzył zapewne w naszą najlepszą zawodniczkę, Sylwię Gruchałę. Ta także jechała na Kubę z nadzieją. - W ostatnim czasie miałam drobne kłopoty zdrowotne, ale już o wszystkim zapomniałam. Uważam, że jestem dobrze przygotowana do występu i chciałabym powalczyć o medal - mówiła. I słowa dotrzymała.
Drogę na podium Gruchała rozpoczęła w 1/16 finału, gdzie wygrała z Japonką Maki Kawanishi 15:11. Los sprawił, że w kolejnej rundzie doszło do pojedynku dwóch Polek - pani Sylwii oraz Magdaleny Mroczkiewicz. Walka była piękna, dramatyczna, Mroczkiewicz prowadziła już 13:12, ale ostatnie trzy trafienia zadała Gruchała i znalazła się w ćwierćfinale. A w nim rywalką naszej zawodniczki była aktualna mistrzyni Europy - Węgierka Gabriella Varga. Smaczku tej potyczce dodawał fakt, że obydwie zmierzyły się w niedawnych ME, gdzie minimalnie lepsza była Varga - 15:14. Rewanż był srogi. Uskrzydlona Polka wręcz zmiażdżyła Węgierkę, wygrywając aż 15:2. W półfinale Gruchała spotkała się z ósmą zawodniczą światowego rankingu, Rumunką Roxaną Scarlat. Od pierwszych sekund pojedynku przejęła inicjatywę i pewnie zwyciężyła 15:8.
W wielkim finale przeciwniczką niespełna 22-letniej gdańszczanki była najbardziej utytułowana florecistka ostatnich lat (dwukrotna mistrzyni świata, mistrzyni olimpijska z Sydney) Valentina Vezzali. Początek walki był remisowy - 3:3, ale kolejne minuty należały już do 29-letniej Włoszki, która objęła prowadzenie 10:5. To ją uspokoiło, a Polka zaatakowała i zdobyła pięć punktów z rzędu. Kosztowało ją to jednak wiele sił. Zbyt wiele. Końcówka należała już do Vezzali, która ostatecznie zwyciężyła 15:10.
Wicemistrzostwo świata - praktycznie zapewniające start na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Atenach - jest jednym z największych sukcesów w karierze Sylwii Gruchały. Wcześniej dwukrotnie - w 2000 i 2002 r. - była indywidualną mistrzynią Europy, a z drużyną sięgała po srebrny medal olimpijski w Sydney (2000) oraz złote medale ME (2002 i 2003), srebrne MŚ (1999 i 2002) i brązowe MŚ (1998) i ME (2000).
Medal z Hawany jest 73. zdobytym przez polskich szermierzy na mistrzostwach świata. Indywidualnie jest to 33. krążek. Dotychczas - łącznie z osiągnięciem Gruchały - nasi reprezentanci zdobyli 7 złotych, 11 srebrnych i 15 brązowych medali.
Na koniec krótko o występach pozostałych naszych reprezentantów. W turnieju florecistek najlepiej - oczywiście oprócz pani Sylwii - spisała się Mroczkiewicz, która ostatecznie zajęła 12. miejsce. Na 23. pozycji zawody ukończyła Małgorzata Wojtkowiak.
Wczoraj rozdane zostały także medale w turnieju indywidualnym szpadzistów. Złoty wywalczył Francuz Fabrice Jeannet, który w finale pokonał 15:13 Ukraińca Maksyma Chworosta. W 1/32 finału wyeliminowani zostali Tomasz Motyka i Adam Wiercioch.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 8-10-2003
Autor: DW