Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Świt Odysei" w Libii

Treść

Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania, Kanada oraz Włochy przystąpiły w sobotę do operacji mającej powstrzymać ataki wojsk Muammara Kadafiego na rebeliantów. Operacja pod kryptonimem "Świt Odysei" odbywa się na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Do akcji skierowano siły powietrzne i marynarkę wojenną. Jak informują libijskie władze, w pierwszych godzinach operacji zginęły 64 osoby, a około 150 uznaje się za zaginione.
Operację militarną rozpoczęło wystrzelenie przez amerykańskie i brytyjskie okręty 124 pocisków tomahawk, wymierzonych w ponad 20 celów zlokalizowanych na libijskim wybrzeżu. Jak podkreśla szef sztabów Pentagonu William Gortney, zaatakowano stanowiska obrony przeciwlotniczej sił pułkownika Kadafiego w okolicach Trypolisu i Misraty. Według przedstawiciela amerykańskiego ministerstwa obrony, cele stanowiły zagrożenie dla pilotów koalicji, patrolujących libijską przestrzeń powietrzną, lub dla narodu libijskiego. Jak poinformował w nocy z soboty na niedzielę inny reprezentant amerykańskich sił, na skutek tych ataków libijska obrona przeciwlotnicza została "poważnie uszkodzona". Tymczasem Gortney podkreśla, że na dokładną ocenę skuteczności akcji trzeba poczekać około 12 godzin, w tym m.in. na lot zwiadowczy samolotu bezzałogowego Global Hawk. Szef sztabów Pentagonu nie powiedział jednak, jak długo potrwa operacja. Podkreślił jedynie, że ostrzał rakietowy stanowi zaledwie pierwszy etap wielofazowej misji.
Przedstawiciele włoskiego MSZ utrzymują, że operacja w Libii będzie prowadzona aż do obalenia Kadafiego. Odmiennego zdania jest Francja. Operacja ma potrwać do momentu, aż Kadafi przyjmie rezolucję ONZ. Szef kolegium połączonych sztabów armii USA admirał Mike Mullen w wywiadzie dla telewizji NBC zaznaczył, że cele międzynarodowej operacji są ograniczone do realizacji rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i nie należy do nich odsunięcie od władzy libijskiego przywódcy. Dodał, że Kadafi będzie musiał "podjąć decyzję" dotyczące własnej przyszłości.
Amerykanie rozpoczęli, Europejczycy dokończą
Niedziela w Libii rozpoczęła się od porannego nalotu, który przeprowadziło - jak informuje dowództwo sił zbrojnych USA na Afrykę - 19 samolotów amerykańskich. - Naloty przeprowadziły trzy samoloty B2, jak również F-15 i F-16 oraz jeden samolot AV8-B piechoty morskiej - oświadczył rzecznik dowództwa sił zbrojnych USA na Afrykę Kenneth Fiedler. Dodał, że celem bombowców były "przede wszystkim obiekty lotnicze i systemy obrony przeciwlotniczej".
W pierwszych dniach operacji dowództwo przejęli Amerykanie. Podkreślają jednak, że szykują się do rozdzielenia kompetencji między wszystkie państwa. W najbliższych dniach do koalicjantów przyłączą się też nowe kraje. Takie zapewnienia pojawiły się już ze strony chociażby Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Premier tego pierwszego szejk Hamad ibn Dżasim ibn Dżabr as-Sani oznajmił, że obecna sytuacja wymaga, by do operacji mającej na celu powstrzymanie dalszego rozlewu krwi w Libii przyłączyły się także kraje arabskie. - Jesteśmy przekonani, że muszą znaleźć się kraje arabskie, które podejmą się takiego działania, ponieważ sytuacja jest nie do przyjęcia - powiedział as-Sani.
Na Morzu Śródziemnym znajduje się 25 okrętów koalicji, w tym 11 amerykańskich. Wśród jednostek USA są 3 okręty podwodne wyposażone w pociski tomahawk, a także m.in. 2 niszczyciele i 2 okręty desantowe. W okolicy - jak informuje Agencja Reutera - znajduje się również 5 amerykańskich samolotów zwiadowczych. Włosi zapowiadają, że w najbliższych godzinach skierują do akcji kolejne samoloty.
Tymczasem libijski przywódca w wystąpieniu dla telewizji państwowej oświadczył, że naloty zachodniego lotnictwa na jego kraj to terroryzm. - To terroryzm i nowy hitleryzm. (...) Nie pozwolimy eksploatować naszej ropy - powiedział Kadafi, zapowiadając jednocześnie pokonanie tej "nieusprawiedliwionej agresji krzyżowców". - Wojna będzie długa, ale nie zostawimy naszej ziemi i wyzwolimy ją, a rządowe siły zwyciężą - podkreślił, dodając, że odtąd wszyscy mieszkańcy będą nosić broń.
Tuż po rozpoczęciu ataków sił koalicji libijskie ministerstwo spraw zagranicznych zażądało pilnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-03-21

Autor: jc