Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Święty czas poza czasem

Treść

Pewien starzec odwiedził któregoś z ojców. Ten zaś ugotował trochę soczewicy i powiedział mu: „Odmówmy krótką synaksę!”. I jeden z nich odmówił cały psałterz, a brat jego powiedział z pamięci dwóch wielkich proroków. A rano starzec, który przyszedł w odwiedziny, odszedł, i zapomnieli o posiłku. (N 150[1150], Apoftegmaty Ojców Pustyni. Tom 4, Kraków 2013)

Słowo „synaksa” pochodzi od greckiego czasownika synago, oznaczającego ‘gromadzić’, ‘zbierać’ (taką etymologię ma też „synagoga”). Dziś w prawosławiu synaksą określa się rodzaj liturgicznego zgromadzenia, i podobne znaczenie miała ono również dla wielu Ojców Pustyni. „Synaksę” jednak rozumiano także jako każdą wspólną modlitwę, raczej zwięzłą, złożoną z tekstów biblijnych, odmawianą na początek i na koniec spotkania. O ile bohaterowie naszego apoftegmatu najwyraźniej pojmowali synaksę właśnie tak, o tyle sprawy potoczyły się — jak się zdaje — zupełnie nie według ich pierwotnych zamiarów.

Jeden z abba odmówił wszystkie psalmy: jest ich sto pięćdziesiąt, a św. Benedykt w Regule każe odmówić je wszystkie w… tydzień („Skoro czytamy, iż nasi święci Ojcowie potrafili wypełnić to zadanie z gorliwością w jeden dzień…”, zob. RB 18,25). Drugi wyrecytował z pamięci dwie duże księgi Starego Testamentu (do „wielkich proroków” zaliczano Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela, Barucha i Daniela). Jakkolwiek pobożna była ta synaksa, żadną miarą nie mogła być krótka!

Czy pociąga nas taka świętość? Czy święty to ktoś nieprzytomny, niezdolny do odmierzania czasu, postępujący nieracjonalnie? Zanim zaczniemy zżymać się jeszcze i na marnowanie soczewicy, wstrzymajmy się nieco i weźmy pod uwagę specyfikę apoftegmatu: to tekst hagiograficzny, niejednokrotnie mocno przerysowany i wymagający rozsądnej interpretacji. Gdy się lepiej przyjrzymy treści tej zwięzłej opowieści, dostrzeżemy, że nasi rozmodleni ojcowie mogą nas co nieco nauczyć na temat czasu.

Po pierwsze, czas jest cenny i należy go wykorzystywać w możliwie najlepszy sposób. Spotkanie mnichów z apoftegmatu to spotkanie przyjaciół i spotkanie z Bogiem (lub — w Bogu) jednocześnie.

Tradycyjne gesty gościnności (przygotowywanie posiłku) siłą rzeczy ustępują temu, co dla dwóch pustelników jest prawdziwie ważne: obaj są zwróceni w jednym kierunku, ku Chrystusowi. Ich wspólna miłość ku Bogu porządkuje ich czas i dobierane słowa: nie oddają się rozmowom o sobie, plotkom, jeden nie chce przekrzyczeć drugiego, lecz obaj zgodnie chwalą Boga, tracąc przy tym poczucie upływu chwil. Czy mnich, który przyszedł w odwiedziny, nie mógł modlić się do Boga u siebie? Czy nie przyszedł do zaprzyjaźnionego abba, by usłyszeć, jak ten żyje, z czym się zmaga, jak mogą sobie wzajemnie pomóc lub dodać otuchy? We wspólnej modlitwie jednak pustelnicy ci nie tracą siebie wzajemnie, ale wzajemnie odnajdują się w Bogu. Dla chrześcijanina bowiem nie ma już zrozumienia samego siebie bez Chrystusa, i to we wspólnocie Kościoła, Jego ciele: Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20).

Po drugie, rzeczywiste doświadczenie modlitwy poucza nas o Bogu wiecznym, wolnym od wpływu czasu. Ten, kto się modli, z czasem zaczyna wiedzieć — mniej rozumując, a bardziej przeżywając — że Pan jest nieskończony i niepojęty, a każde słowa, z którymi do Niego się zwracamy, przestają wystarczać. Wraz z tą prawdą rośnie świadomość, że tak samo bezgraniczna jest miłość, jaką Bóg nas kocha: On, tak nieogarniony, stał się w Chrystusie tak niezmiernie bliski. Jak zrozumieć miłość bez końca? Jak pojąć Boga, który staje się człowiekiem, by najściślej związać się z całą ludzkością? Modlitwa zatem w swoim szczycie przestaje być doświadczeniem intelektualnego pojmowania: mnisi z apoftegmatu nie poświęcają uwagi upływowi czasu, bo poprzez modlitewną łaskę na krótko zaznali wiecznego „teraz” Trójcy.

Jeśli nie dzielimy tego doświadczenia z naszymi pustelnikami, możemy ich naśladować w czym innym: w pamięci o tym, że Bóg jest zawsze bliski, a zarazem zawsze pozostaje nieodkryty; a choć zawsze obecny i zawsze zwrócony ku nam, zawsze też „czeka”, byśmy zechcieli zwrócić się ku Niemu, Jemu poświęcić swój czas i z Nim go… stracić.

Materiały dodatkowe:

Grzegorz Hawryłeczko OSB

Źródło: ps-po.pl, 2 maja 2017

Autor: mj

Tagi: Święty czas poza czasem