Święty Brunonie, apostole ziem polskich - módl się za nami
Treść
Święty Bruno jest postacią niezwykłą. Europejczyk w każdym calu, pochodzący z bogatej rodziny niemieckich grafów z Kwerfurtu, przyjaciel cesarza i pisarz. Był człowiekiem starannie wykształconym, ukończył szkołę katedralną i studia w Magdeburgu, razem ze słynnym kronikarzem średniowiecza, a swoim kuzynem Thietmarem. Z racji wysokiego urodzenia, obycia i mądrości łatwo uzyskał stanowisko kanonika i kapelana cesarskiego. Rychło zaprzyjaźnił się z młodym cesarzem Ottonem III, dzieląc jego wizję chrześcijańskiej Europy. Przeżywszy bardzo śmierć św. Wojciecha, porzucił dwór i osiadł w klasztorze Benedyktynów na rzymskim Awentynie. Szybko jednak dołączył do św. Romualda, który pragnął zreformować życie zakonne, i zamieszkał w eremie kamedulskim Pereum pod Rawenną. Tam dotarła do niego prośba polskiego władcy wsparta wolą cesarza – kraina Bolesława Chrobrego potrzebowała misjonarzy. Pierwsi wyruszyli Jan i Benedykt, którzy wkrótce ponieśli męczeńską śmierć w Międzyrzeczu. Ich przywódcą i biskupem misyjnym miał zostać Bruno. Udał się więc do Rzymu, aby po święceniach wyruszyć do Polski. W tym czasie zmieniła się sytuacja polityczna – umarł Otton III, władzę objął nieprzychylny Polsce Henryk II. Święcenia wstrzymano, a Bruno podjął się misji na Węgrzech. Dopiero po kilku latach, po kolejnej misji, tym razem na Rusi, udało mu się, już jako arcybiskupowi, dotrzeć na dwór Bolesława Chrobrego. Niektórzy historycy są zdania, że zdążył jeszcze odbyć podróż apostolską do Szwedów.
W Polsce spędził kilka ostatnich miesięcy swojego życia. Tu napisał trzy dzieła będące opowieścią o bliskich sobie ludziach: „Żywot św. Wojciecha”, „Żywot Pięciu Braci Męczenników” oraz zaginiony „Opis męczeństwa św. Wojciecha”. W tym czasie podjął się także mediacji pomiędzy polskim księciem a Henrykiem II. Jego list do cesarza pozostaje czymś niezwykłym w dziejach stosunków polsko-niemieckich.
Zginął w 1009 roku wraz z 18 towarzyszami, gdy prowadził wyprawę misyjną na pograniczu Polski, Prus i Rusi. Miał zaledwie 35 lat…
Czego uczy nas św. Bruno przez swój tak barwny życiorys? Czyż jako arystokrata i intelektualista nie powinien zawstydzić członków współczesnych elit, tak dumnych ze swojej europejskości? Nie miał w sobie pogardy do „plebsu”, nie posługiwał się kłamstwem w polityce, nie wyparł się swoich korzeni i wiary. Mimo niewątpliwego kosmopolityzmu nie poświęcił się karierze i nie szukał wygodnych stanowisk w europejskich ośrodkach władzy. Choć mógł kreślić polityczne plany jako cenny doradca księcia, wolał oddać swoje życie wśród dzikich wówczas plemion. Czyż w ten sposób nie ukazuje prawdy o tym, co tak naprawdę może spoić dekadencką Europę? Nie polityczne czy ekonomiczne układy są jej ratunkiem, ale ożywiona chrześcijańska dusza, pełna radykalizmu godnego męczenników. O taki radykalizm gorliwie prośmy.
Autor: mj