Święty Bracie Albercie, opiekunie biedoty krakowskiej - módl się za nami
Treść
Zdjęcie: / -
Święty Bracie Albercie, opiekunie biedoty krakowskiej – módl się za nami
„Jest to święty o duchowości urzekającej zarówno swym bogactwem, jak i swą prostotą. Pan Bóg prowadził go drogą niezwykłą: uczestnik Powstania Styczniowego, utalentowany student, artysta-malarz, który staje się naszym polskim »biedaczyną« (jak św. Franciszek z Asyżu), szarym bratem, pokornym jałmużnikiem i heroicznym apostołem miłosierdzia” (Jan Paweł II, Rzym, 6 stycznia 1995 r.).
Adam Chmielowski przyszedł na świat w 1845 roku w ubogiej rodzinie ziemiańskiej. W wieku 14 lat zostaje sierotą. W 18. roku życia jako żołnierz bierze udział w Powstaniu Styczniowym, gdzie w wyniku ran traci nogę, stając się kaleką. Emigruje na Zachód, tam szczęśliwie kończy Akademię Sztuk Pięknych w Monachium, zaczyna być cenionym malarzem. Wraca do kraju, gdzie tworzy pracownię malarską, obracając się w kręgu polskich artystów. Namalowany obraz „Ecce Homo” stanowi dla niego początek drogi szukania Oblicza Chrystusa. Poprzez nieudaną próbę pozostania jezuitą i przez czas załamania psychicznego dociera do idei życia św. Franciszka z Asyżu. Pod wpływem Biedaczyny zaczyna zauważać wokół siebie świat ludzi ubogich, cierpiących i samotnych. Chociaż sam od dziecka zna samotność i cierpienie, dopiero pod wpływem Ewangelii odnajduje sens życia, który próbuje pokazać ludziom żyjącym w nędzy i często towarzyszącej jej nienawiści. Zamieszkuje w ogrzewalni dla bezdomnych, dzieląc z nimi los oraz zdobywając dla nich jałmużnę. Zakłada Zgromadzenie Braci III Zakonu św. Franciszka Posługującego Ubogim, zwanych wkrótce Albertynami. Prowadzi bardzo bogate życie wewnętrzne, równocześnie ucząc podopiecznych kultu do Najświętszego Serca Pana Jezusa i do Matki Bożej, która jego samego – jak mówił – wiodła przez całe życie. Założył w sumie 21 domów opieki dla biednych.
Do końca życia wypełniał konsekwentnie ślub ubóstwa oraz życia w pokucie i uczył innych tej drogi. Wprowadzał logikę miłosierdzia, która jako jedyna może leczyć rany ludzkich serc i pojednać biednych z bogatymi. Jego działalność społeczna spotykała się z krytyką rozpowszechniającego się socjalizmu, głoszącego odwieczne podziały i walkę klas oraz dążącego do rewolucji.
Ile jesteśmy w stanie nauczyć się od Brata Alberta? Czy w świecie konsumpcji, materializmu, egoizmu społecznego, w czasach robienia kariery, brania kredytów i polepszania warunków życiowych jesteśmy w stanie przyjąć cokolwiek z ubóstwa, które głosił, i miłosierdzia wobec siebie nawzajem? Czy potrafimy sobie czegokolwiek świadomie i ze względu na dobro innych odmówić, zrezygnować z czegoś, coś ofiarować? Wszyscy boimy się ubóstwa, dlatego coraz bardziej możemy się upodobnić do tych, którzy dla bezpieczeństwa, chęci posiadania i wygody gotowi są wszystko poświęcić.
„Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”.
ks. Łukasz KadzińskiNasz Dziennik, 3 października 2014
Autor: mj