Świętowanie bez Litwy i Estonii
Treść
Prezydenci Estonii i Litwy - Arnold Ruutel i Valdas Adamkus - nie pojadą do Moskwy na obchody 60. rocznicy zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami, które się odbędą 9 maja. Ruutel już w niedzielę powiadomił o swojej decyzji premiera, ministra spraw zagranicznych i szefa parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Litwy. Do Moskwy pojedzie natomiast prezydent Łotwy Vaira Vike-Freiberga.
We wczorajszym oświadczeniu prezydent zaznaczył, że w wyniku wojny "na 50 lat imię Litwy zniknęło z kontynentu europejskiego". "350 tysięcy osób, czyli co dziesiąty mieszkaniec Litwy, było więzionych, wywiezionych na Sybir. Nie ma na Litwie rodziny, która uniknęłaby tych strat i bólu. Był to najbardziej bolesny cios zadany Litwie przez system totalitarny. (...) Biorąc pod uwagę to bolesne doświadczenie historii i uwzględniając opinię społeczną, postanowiłem 9 maja pozostać na Litwie z narodem" - oznajmił Adamkus, dodając, że Litwa należycie uczci pamięć wszystkich poległych.
Wczorajszą decyzję prezydenta poprzedziła ponaddwumiesięczna dyskusja w społeczeństwie litewskim, w której przeważała opinia, że prezydent nie powinien jechać do Moskwy. O nieprzyjmowanie zaproszenia Putina apelowali litewscy historycy, konserwatyści i liberalni centryści, mniejsze partie narodowo-prawicowe, organizacje społeczne. - Gdyby prezydent przyjął zaproszenie Putina, byłoby to ciosem dla naszego społeczeństwa - oświadczył wczoraj lider sejmowej opozycji Andrius Kubilius.
Początkowo prezydenci Litwy, Łotwy i Estonii zamierzali zająć wspólne stanowisko w tej kwestii, by w razie odmowy nie wywołać niepożądanego napięcia w stosunkach z Rosją oraz by wspólne stanowisko było bardziej zrozumiałe dla świata. Tymczasem w styczniu prezydent Łotwy nieoczekiwanie oznajmiła, że przyjęła zaproszenie Rosji i weźmie udział w uroczystościach z okazji Dnia Zwycięstwa. Swoją decyzję uzasadniła tym, że "miejsce prezydenta Łotwy jest tam, gdzie będą i inni liderzy Europy". Zaznaczyła przy tym, że pozostali dwaj przywódcy państw bałtyckich sami zadecydują, czy uczestniczyć w moskiewskich uroczystościach.
PS, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-03-08
Autor: ab