Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Świętość zaczyna się zwyczajnie... Od uśmiechu!

Treść

Zły nastrój, niskie ciśnienie, brak chęci do życia: to tylko niektóre elementy, które mogą nam zepsuć cały dzień, czy to w pracy, czy też wśród rodziny i znajomych. Postaramy się temu zaradzić, publikując wybrane fragmenty, dzięki którym ten ciężki dzień może się okazać nieco łatwiejszy – wszystko dzięki motywatorom ojca Leona Knabita OSB. Oby wyrwały każdego ze złego samopoczucia!


Musimy nabrać silnego przekonania, mieć pewność, że Kościół – TO MY. Jesteśmy jego częścią, a więc jesteśmy za niego odpowiedzialni. Krytykując Kościół, siebie krytykujemy, ciesząc się Kościołem, sobą się cieszymy…

Kiedyś starsza kobieta powiedziała mi: jak zaczynaliśmy się kłócić z mężem, to tak do końca żeśmy się nie kłócili, bo od razu mówiłam: „Słuchaj stary, czy my sobie ślubowali, że będziemy się kłócić? My sobie ślubowali miłość, wierność i uczciwość małżeńską, daj pyska”.

Czy jesteś w domu, czy w szpitalu, leżysz czy chodzisz, boli cię bardziej czy mniej, zawsze możesz spocząć – odpocząć w Bogu.

Jakże bardzo wielu ludzi dzisiaj przychodzi smutnych, że nikt im nie powiedział „dziękuję”.

Pan Bóg jest jak słońce – wystarczy Go każdemu i każdy może w Jego blasku, w Jego cieple się ogrzać. I potem całą wieczność przy Nim.

Posiadaliśmy tyle, ile nam było potrzeba, dzięki czemu ustrzegliśmy się przed pędem ku temu, co materialne, a co w prostej linii prowadzi do kultu pieniądza. Gdy pojawiały się chwile, kiedy było czegoś więcej, pojawiała się zwykła radość i szacunek do tego, co nam było dane. Bez postawy: a może by tak więcej…

Trzeba uznać, że nie jestem samowystarczalny, a wtedy staję się zdolny do tego, by powiedzieć: „Panie, będę czynić tak, jak Ty chcesz”.

Rozważnie stawiajmy kroki miłości, aby ślady, które dzisiaj zostawimy, jaśniały, żeby inni chcieli w te ślady wstępować, żeby ten świat był trochę lepszy.

Ilekroć trafiam, gdzieś w Internecie, na półnagie panienki, zwyczajnie odmawiam za nie „zdrowaśkę”. Jedni krytykują, wyzywają, drudzy oblizują się ze smakiem. A ja pytam, kto się za takie osoby modli? Kto poświęci dla nich choćby tę przysłowiową „zdrowaśkę”? Może jest to tak naprawdę nieszczęśliwa kobieta, która nadrabia miną i swoim ciałem, kto wie…

Niektóre kobiety mają to do siebie, że oscylują pomiędzy dwoma skrajnościami — przesadną skromnością a zupełnym brakiem granic moralnych. Lekarstwem jest przekonanie o swojej wyjątkowej osobowości. Wtedy, już po spojrzeniu i rozmowie, można stwierdzić, że to jest ktoś i nie ma potrzeby eksponowania wszystkich swoich wdzięków. Wtedy to, kim ona jest, staje się najważniejsze. Niestety, kompleksy niszczą ten układ…

Lepiej dostać w łeb od kogoś kochającego, niż być pogłaskanym przez obłudnika.

Trzeba mieć zaufanie do Pana Boga, że ten rodzaj powołania, jaki mnie dotknął, jeśli tak można powiedzieć, jakim zostałem obdarowany, to jest coś dla mnie najlepszego.


Często składam życzenia, z różnych okazji: „Żebyś się nie zawiódł na ludziach, którym ufasz”. Te dwa aspekty, uczciwość i kompetencja, są jak nasze „módl się i pracuj”. Uczciwość bez kompetencji raczej nie zadziała. Przepraszam za określenie, ale takiego człowieka można określić poczciwym fujarą, którego każdy, mówiąc kolokwialnie, „wykiwa”.

Żart, byle dobry, kupuję. Mówią, że człowiek o twarzy jak cmentarz o 23.47 to jest strasznie wielki ponurak, że z taką twarzą się świata nie ocali, że z taką twarzą się dobra nie czyni. Najlepiej żartować z siebie. Zwróćmy uwagę na to, że ludzie, którzy umieją z siebie zażartować, którzy są pogodni, radośni, najczęściej sami nie są obiektem złośliwości innych.

Wcale mi nie przeszkadza, że w Kościele są grzechy, nieuczciwości i tyle niedociągnięć, tyle ludzkiej biedy. Każda rzeka ma swoje głębie i mielizny.

Jeśli człowiek modli się dlatego, że trzeba, ale z góry zakłada, że i tak nic z tego nie będzie, to prawdopodobnie rzeczywiście nic z tego nie będzie.

Praca, rozrywka, są jak radość i cierpienie. Jak światło i cień. Mówią, że bez cienia to tylko robi się operacje. A dla uzyskania pełnego kształtu rzeczy musi być i światło, i cień. A więc posiadanie rzeczy i jednocześnie umiejętność kontrolowania stosunku do nich.

Często się słyszy: „Nie chodzę do spowiedzi, bo grzechy w kółko jedne i te same”. Dziękuj Bogu, że to samo, a nie gorzej, bo co by było, gdybyśmy nie chodzili do spowiedzi, gdybyśmy nie pracowali nad sobą…

Chodzi o to, żeby zawsze troszkę przekraczać siebie, żeby starać się dawać nie tylko tak z łaski to, co muszę, ale dawać ponad to, co muszę, i jeszcze odrobinę więcej.

Każdy jest jakiś, każdy jest ktoś, każdy ma swoją wielką, jedyną, niezaprzeczalną godność. Pamiętajmy o tym, myśląc o sobie i o wszystkich, których dziś spotkamy.

Dobro trzeba robić dobrze, żeby ono dało sobie radę ze złem, które jest doskonale robione. Dzisiaj zło jest bardziej mądre i sprytne od tego zła robionego w czasach komunistycznych, które było bardziej toporne, łatwe do odkrycia. A dzisiaj wciska się na różne sposoby. Dawniej było wprost powiedziane: „Nie wolno”, a dzisiaj mówią: „Wolno, ale po co, nie wygłupiaj się”. Żyje się tak, jakby Boga nie było.

Smętny jest los człowieka niewierzącego w Pana Boga. Pożyje sto dwadzieścia lat i co? I koniec! Według jego przekonania zostanie garścią prochu albo rozkładającymi się zwłokami w grobie. A my słyszymy: Ja jestem zmartwychwstanie i życie, kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie (J 11,25). My uwierzyliśmy Jezusowi, dlatego tu jesteśmy. Nasze niedzielne wyznanie „Wierzę w jednego Boga” i we wszystkie prawdy naszej wiary jest tego wyrazem.

Wiara nie ostygnie, jeśli cierpliwie będę szedł tą drogą, wiedząc, że nie ma dla mnie ważniejszej sprawy nad zapewnienie sobie wiecznego szczęścia po śmierci.

Nikt z nas nie ma gwarancji, że nigdy nie upadnie, ale każdemu z nas Bóg gwarantuje, że pomoże mu podnieść się z każdego upadku.

Rozumiemy słabość, nie potępiamy człowieka, potępiamy agresję z jednej i z drugiej strony i nie możemy zgodzić się jako ludzie wierzący w stworzenie, że współżycie homoseksualne to jest norma, że to jest zupełnie w porządku. Nie próbuj z tego robić ideologii, nie próbuj wmawiać jej innym i obrażać tych wszystkich, którzy myślą inaczej.

Księża nie zdają sobie często sprawy z tego, że zdejmowanie sutanny przy byle okazji wspomaga laicyzację. Przecież polega ona między innymi na tym, żeby usuwać z przestrzeni zewnętrznej znaki religijne.

26 grudnia 1929 roku przyszła na świat osoba przez bardzo wielu czytelników ogromnie ceniona – Ojciec Leon Knabit OSB, benedyktyn tyniecki, autor książek i wielu innych publikacji, duszpasterz, rekolekcjonista, spowiednik, ceniony autorytet duchowy i przewodnik wielu szukających odpowiedzi na trudne pytania i wątpliwości. Ojciec Leon jest z nami od dziewięćdziesięciu lat! Większość tego okresu przeżył w klasztorze w Tyńcu, stąd dziś działający przy opactwie portal PSPO wraz z Wydawnictwem Benedyktynów TYNIEC pragną uhonorować Czcigodnego Jubilata w każdy dostępny nam sposób. Chcemy nie tylko sprawić przyjemność i radość Ojcu Knabitowi, ale i wesprzeć Jego dzieło, przypomnieć i rozpowszechnić jeszcze bardziej Jego słowa.


Za to wszystko pragniemy podziękować Szanownemu Jubilatowi! Podobnie jak to było 5 lat temu, uruchomiliśmy specjalną podstronę: http://jubileusz.ps-po.pl/ gdzie możecie złożyć życzenia urodzinowe ojcu Leonowi. Również z tej okazji udostępniliśmy dla wszystkich czytelników darmowy e-book „Rekolekcje z ojcem Leonem. Potrzeba radosnych głosicieli Słowa Bożego”.

Źródło: ps-po.pl, 25 listopada 2019

Autor: mj