Świętość ukoronowana męczeństwem
Treść
Decyzja o ofiarowaniu życia za drugiego człowieka była dojrzałym owocem całego świętego życia o. Maksymiliana Marii Kolbego. Podkreślali to uczestnicy międzynarodowych obchodów 70. rocznicy męczeńskiej śmierci franciszkanina. W dniach 13-15 sierpnia odbyły się one w Centrum św. Maksymiliana w Harmężach, w byłym niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz w Oświęcimiu oraz w Niepokalanowie.
- Dziś świętujemy życie, a nie śmierć - mówił najwyższy przełożony zakonu franciszkanów o. Marco Tasca, który na uroczystości ku czci św. Maksymiliana przybył z Rzymu. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" podkreślił, że to, co my, chrześcijanie, możemy dziś w duchu służby przekazać światu, to dawanie swoim życiem świadectwa, że chrześcijaństwo jest czymś pięknym, daje nam radość, szczęście i pokój. - Jestem przekonany, że to właśnie chciałby powiedzieć św. Maksymilian Europie naszych czasów - podkreślił.
Na to, że całe życie i posługa Męczennika z Auschwitz przygotowywały go do złożenia najwyższej ofiary ze swego życia poprzez ratowanie bliźniego, zwracał uwagę w homilii ks. kard. Stanisław Dziwisz. Podczas uroczystej Mszy św. sprawowanej w niedzielę na placu obok celi, w której poniósł męczeńską śmierć głodową św. Maksymilian, metropolita krakowski podkreślił, że heroiczna decyzja nie była tylko spontanicznym odruchem, ale świadomą decyzją, do której dorastał konsekwentnie przez czterdzieści siedem lat życia.
Towarzyszące wydarzeniom sprzed 70 lat obozowe realia wspominali przybyli na obchody dawni więźniowie. Jednym z nich był Ignacy Golik, który przypomniał słowa, jakie usłyszał od Niemców zaraz po przybyciu do obozu KL Auschwitz. Te słowa już na początku odbierały wszelką nadzieję na przeżycie. - Mówili nam, że wprawdzie wchodzimy przez bramę, ale wyjście jest tylko przez komin krematorium - wspomina. Tej nadziei nie stracił nigdy o. Kolbe, i co więcej, dzielił się nią z innymi. Pokora i dobro o. Maksymiliana, aż po jego męczeńską śmierć, dodawały otuchy więźniom, których godność każdego dnia bestialsko tłamsili hitlerowcy. - Podjął heroiczną walkę w obronie ludzkiej godności i zwyciężył - ocenia Ignacy Golik. Z kolei inny były więzień obozu Tadeusz Sobolewicz podkreśla, że postawa św. Maksymiliana zmobilizowała innych do niesienia pomocy. Jak twierdzi, przeżył właśnie dzięki wsparciu ze strony starszych współwięźniów, na których heroizm św. Maksymiliana wywarł ogromne wrażenie. - Nie mam wątpliwości, że ich zachowanie wobec mnie było następstwem wspaniałego czynu św. Maksymiliana i ja, wówczas siedemnastoletni szczeniak, przeżyłem Auschwitz - wyznaje.
Na zakończenie uroczystości rocznicowych w Auschwitz uczestnicy wystosowali apel o pokój dla świata. Niedzielne uroczystości poprzedziło jednodniowe sympozjum naukowe zatytułowane "Ocalić człowieczeństwo. Święty Maksymilian i jemu podobni", w którym wzięli udział m.in. generał zakonu franciszkanów o. Marco Tasca z Rzymu, ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej ks. bp Tadeusz Rakoczy, eurodeputowana z Włoch Erminia Mazzoni oraz franciszkanin o. prof. dr hab. Zdzisław Kijas z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Uczestnicy sympozjum wskazywali, że o. Maksymilian był wierny i posłuszny chrześcijańskim wartościom aż do śmierci. Stając w obliczu pogardzającego ludzką godnością zbrodniczego systemu hitlerowskich Niemiec, zachował człowieczeństwo. Poprzez swój heroiczny czyn pokazał światu, w jaki sposób można oprzeć się kulturze śmierci.
Natomiast wczoraj w Niepokalanowie zostały otwarte dla zwiedzających klasztor oraz wydawnictwo założone przez o. Maksymiliana. Odprawiono Mszę św. dziękczynną za dar życia i kanonizację o. Maksymiliana, której przewodniczył metropolita warszawski ks. kard. Kazimierz Nycz wraz z biskupami z Polski i Niemiec, generałem zakonu franciszkanów o. Marco Tascą oraz wyższymi przełożonymi trzech polskich prowincji franciszkańskich.
Bogusław Rąpała, Oświęcim
Nasz Dziennik 2011-08-16
Autor: jc