Świętość [cz.2]
Treść
Kontynuując temat świętości, spójrzmy na pozostałe jej elementy. Drugą cechą świętości jest moc. Widać to na przykładzie fragmentu z Iz 6, 3-4: „I wołał jeden do drugiego: «Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały». Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem”. Obraz ten ukazuje moc Bożą. Moc, przed którą człowiek musi się uniżyć. Wywołuje to w nim jednoznaczną reakcję. Widać to również na przykładzie połowu ryb, który dokonał się za sprawą Jezusa, a którego nie byli w stanie dokonać Jego uczniowie. Oni, którzy żyli z tej pracy i można powiedzieć, że znali się na niej dobrze, poczuli się co najmniej dziwnie. „Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5,8-10).
Gdy spojrzymy jeszcze na następną cechę świętości – doskonałość, to wtedy lepiej dostrzeżemy reakcję człowieka na świętość. Doskonałość Boga wyrażają następujące słowa: „I powiedziałem: «Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!» Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: «Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech»” (Iz 6, 5-7).
Bóg jest doskonały. Jemu nic nie brakuje. On jest cały święty: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi” (Iz 8,2, Ap 4,8).
Reakcja Izajasza była zrozumiała. On, jako człowiek, nie jest doskonały, zatem nie może uczestniczyć w tym, co doskonałe. Spotkanie z Bogiem powoduje zarówno bojaźń, jak i pewne zadziwienie, poczucie dotknięcia czegoś niewyobrażalnego. Możemy więc mówić o tzw. „efekcie świętości”. Oznacza to, że z jednej strony występuje potrzeba pozostawania w oddaleniu, z powodu poczucia własnej niegodności, małości, niedoskonałości, a z drugiej występuje jakaś fascynacja, chęć zbliżenia się do tego, co święte. Połów ryb, dokonany przez uczniów, ale ze wsparciem Jezusa spowodował bojaźń Piotra, co pokazały jego słowa: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”, a z drugiej było wielkie zdziwienie tym, co się wydarzyło. Tę bojaźń odczuwał również Abraham, podczas rozmowy z Bogiem (zob. Rdz 18,27), Mojżesz, przy krzewie gorejącym (zob. Wj 3,6) czy Hiob (zob. Hi 42, 2-3). Z tym łączy się dalszy sens etymologii hebrajskiego qadoš. Jeżeli w odniesieniu do Boga znaczy to „oddzielony, odseparowany”, to każdy, kto wchodzi w kontakt ze świętością również musi się oddzielić, odseparować od tego, co nie jest święte. Takie oddziaływanie świętości możemy dostrzec zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie.
Zmiana następuje jednak z Wcieleniem. Pierwotniejsze od oddzielenia i odseparowania staje się pojęcie uświęcenia. I tu dochodzimy do ostatniej cechy świętości – właśnie uświęcenia. Ktoś uświęcony przez Boga musi być oddzielony od grzechu i niesprawiedliwości, jednak jest to skutek uświęcenia przez Boga. To jest kluczowe! Uświęcać może bowiem tylko Bóg! On tylko tak naprawdę jest święty. Więc tylko Ten może uświęcać, kto jest Święty! Wymowne są następujące słowa Chrystusa: „Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie” (J 17,16-19). Pragnienie Chrystusa, to pragnienie uświęcenia człowieka, doprowadzenia jego do prawdy. I pomimo tego, że człowiek, na skutek spotkania z Bogiem, czuje się niegodny i widzi swoją grzeszność, to jednak nie znaczy to, że nie może zbliżyć się do Boga! Św. Paweł pisał: „W Nim mamy śmiały przystęp [do Ojca] z ufnością, przez wiarę w Niego” (Ef 3,12). To sam Logos, druga Osoba Trójcy Świętej, poprzez przyjęcie natury ludzkiej, zniżył się do człowieka, wyciągnął do niego Swoją dłoń i zaprasza go do komunii ze Sobą. „Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4,16). „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie (…) Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. (…) Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy” (1 Tes 4, 3.7.11).
Mamy zatem wyraźne wezwanie do świętości. Zachętę do tego, żeby zbliżyć się do Boga i to bez względu na to, co aktualnie przeżywamy, w jakim stanie się znajdujemy, jakie uczucia nam towarzyszą.
Św. Paweł w powyższym fragmencie nie pisze o niczym nadzwyczajnym, o jakimś heroizmie, zarezerwowanym dla nielicznych. On pisze do każdego z nas, abyśmy ze spokojem wykonywali swoje obowiązki, pracowali uczciwie, a przez to będziemy „coraz bardziej się doskonalili”. Codzienna praca wykonywana sumiennie, zachowywanie spokoju pozwoli nam zbliżać się do świętości. Nigdy nie osiągniemy takiej doskonałości, jaka jest możliwa tylko u Boga, ale nie zmienia to faktu, że możemy być doskonali na miarę naszych możliwości. To możemy osiągnąć i do tego jesteśmy zaproszeni.
Natan Soederblom, protestancki teolog i biskup Uppsali, a zarazem wybitny znawca i teoretyk dziejów religii, napisał w 1913 r. znamienne słowa: „Świętość jest najważniejszym słowem religii; jest ono może nawet bardziej istotne od pojęcia Boga”. Ta wypowiedź miała wyjść naprzeciw tym, którzy uważają, że nie można świętości definiować jako relacji do osobowego Boga, gdyż istnieją religie, w których Bóg nie jest postrzegany w ten sposób. Jeżeli jednak Bóg nie jest Osobą, to kim, a raczej czym jest? Jak w takim razie rozumieć człowieka, jego stan? To rodzi wiele pytań i napotyka na pewne sprzeczności. Człowiek jest osobą, a Bóg nie jest? To czym jest modlitwa? Czyż nie wejściem w relację z Bogiem? Z drugiej strony, dla chrześcijanina świętość jest najważniejszym słowem religii, gdyż świętość to sam Bóg. Spotykając Boga, dotykam nie czego innego, jak tylko Świętości. Modlitwa nieustanna ma mnie powoli wprowadzać w to misterium, w tę przestrzeń, gdzie widzę to, co mnie różni od tej Świętości. To misterium powoduje z jednej strony bojaźń, dystans wynikający z czegoś, co przekracza człowieka, ale z drugiej strony jest światłość, która olśniewa człowieka, fascynuje go. W miarę praktykowania modlitwa Jezusowej w człowieku rodzi się pragnienie coraz częstszego przebywania z tą Świętością, coraz głębszego wchodzenia w misterium, przez co rzeczywiście ta modlitwa staje się nieustanna.
Materiały dodatkowe:
Brunon Koniecko OSB
Źródło: ps-po.pl, 15 września 2016
Autor: mj