Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Święta Urszulo Ledóchowska,apostołko służby Bożej - módl się za nami!

Treść

Zdjęcie: arch./ -

Pochodziła z niezwykłej rodziny, która tylko w dwóch pokoleniach wydała całe grono wielkich patriotów, wielkich ludzi Kościoła i wielkich społeczników. Wujem Urszuli był ks. kard. Mieczysław Ledóchowski, Prymas Polski, więziony przez pruskie władze za obronę polskości. Jej rodzice angażowali się w pracę dla ludzi i dla Kościoła. Za zasługi na rzecz Kościoła ojciec Antoni został przez Papieża odznaczony Orderem Grzegorza Wielkiego. Jeden z braci, Włodzimierz, był generałem jezuitów, drugi – Ignacy, był generałem Wojska Polskiego. Zmarł w opinii świętości. I wreszcie siostra Urszuli – bł. Maria Teresa – misjonarka w Afryce, „Matka Czarnej Afryki”, była założycielką klawerianek.

Rodzi się pytanie, czym wyróżniała się rodzina Ledóchowskich, która wydała tak wspaniałych ludzi?!

Dom Ledóchowskich był na wskroś przeniknięty pobożnością i miłością Boga ponad wszystko, troską o ubogich oraz oddaną służbą Polsce. Dzieci były wychowywane do wytrwałej i systematycznej pracy. O takiego ducha dbali pobożni i dążący do świętości rodzice, wychowujący i edukujący swoje dzieci w domu.

Urszula wstąpiła do urszulanek w Krakowie. Przez 15 lat zajmowała się działalnością pedagogiczną w przyklasztornej szkole. Wydawało się, że będzie to robiła do końca życia, ale w 1907 roku, za specjalną zgodą św. Papieża Piusa X, wyjechała do Petersburga. Zdjęła habit zakonny i w stroju świeckim ukrywała się przed władzami carskimi. Za rodzinne pieniądze kupiła posiadłość nad Zatoką Fińską i założyła szkołę z internatem. Śledzona przez Ochranę (policję polityczną), przesłuchiwana wielokrotnie, otrzymuje po kilku latach nakaz opuszczenia Rosji. Udaje się do Szwecji, później do Danii i Norwegii – wszędzie tworzy placówki i prowadzi działalność edukacyjną i propolską. Po 1918 roku wróciła do Ojczyzny, gdzie założyła zgromadzenie na nowych warunkach – Urszulanki Serca Jezusa Konającego, zajmujące się edukacją dzieci. Przez resztę życia zakładała nowe domy w całej Polsce, nieustannie je wizytując.

Zmarła w Rzymie na pół roku przed wybuchem II wojny światowej.

„Jedzcie me siły, bo one są do waszej dyspozycji, chcę wam służyć nimi. Bierzcie i jedzcie moje zdolności, moją umiejętność. Bierzcie i jedzcie me serce, niech swą miłością rozgrzewa i rozjaśnia życie wasze. Bierzcie i jedzcie mój czas, niech on będzie zawsze do Waszej dyspozycji. Weźcie mnie, choćby to było dla mnie ciężkie, jam Wasza, tak jak Jezus-Hostia jest mój”.

ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 7 października 2014

Autor: mj