Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Światowa krucjata w obronie życia

Treść

Z Rayem Mooneyem, rzecznikiem jednej z największych organizacji broniących życia poczętego w USA - Priest For Life, rozmawia Łukasz Sianożęcki

Wiemy, że dzięki staraniom Priest For Life w ostatnim czasie doprowadzono do zamknięcia lub wstrzymania działalności wielu klinik aborcyjnych w całych Stanach Zjednoczonych. Jak się udało to osiągnąć? Jakie metody "walki" z tego typu klinikami Państwo stosują?
- Bardzo często udajemy się w okolice takich placówek i odmawiamy przed ich wejściem Różaniec. Eksponujemy także różnorodne transparenty. Mają one na celu przyciągnięcie uwagi kobiet mających zamiar udać się do takiej kliniki. Staramy się, by umieszczone na nich treści wyrażały współczucie. Nie jest więc sprawiedliwe postrzeganie nas jako tych, których jedynym celem jest tylko i wyłącznie ocalenie dziecka. Taką samą uwagę poświęcamy kobiecie i obojgu staramy się zapewnić wszelką potrzebną pomoc.
Inną równie ważną formą naszej walki są tzw. porady chodnikowe. Polega to na tym, że nasi przedstawiciele starają się podejść jak najbliżej, a nawet wejść do tych placówek aborcyjnych i wręczyć udającej się tam kobiecie literaturę, porozmawiać z nią, zapytać, dlaczego zdecydowała się na taki krok. Kiedy uda się nawiązać dialog, staramy się namówić ją do odwiedzenia centrum poradnictwa ciążowego. Tam już np. może zrobić sobie USG i przekonać się, że ludzie, którzy wmawiali jej, iż nie nosi w sobie prawdziwego dziecka, okłamywali ją. Pokazanie kobiecie jej dziecka jest jednym z najbardziej skutecznych sposobów skłaniających ją do zmiany zdania odnośnie do aborcji.

Czy udało się doprowadzić do zamknięcia takiej kliniki na dobre?
- Wiele klinik zostało już dzięki naszym modlitwom zamkniętych. W USA w ciągu ostatnich 10 lat udało się doprowadzić do zamknięcia więcej niż połowy tego typu prywatnych ośrodków. W 1998 roku było ich ponad 1500 w całym kraju. Dziś ocenia się, że działa niewiele ponad 700 takich miejsc.

Jak funkcjonuje organizacja Priest For Life?
- Jesteśmy w nieustannym kontakcie z dziesiątkami tysięcy działaczy pro-life w całym kraju. Staramy się, by ten kontakt pozostawał żywy, wymieniamy się doświadczeniami. Dwa razy w miesiącu ponad 15 tysięcy osób zamawia newsletter z naszej organizacji na pocztę elektroniczną. Także wiele osób pisze do nas, przesyłając nam swoje pomysły. Niekiedy pytają o radę, co mogą zrobić w danej sprawie, i wiele, wiele podobnych. Można zatem śmiało powiedzieć, że nasza organizacja liczy naprawdę kilkadziesiąt tysięcy ludzi, choć zatrudnionych jako pracowników jest ułamek tej liczby.

Co można określić jako największy sukces Państwa organizacji?
- Jesteśmy częścią ogólnoświatowego ruchu w obronie dzieci nienarodzonych. I każde ocalone dziecko jest naszym wspólnym sukcesem. Toteż żadnego nie poczytujemy jako wyłącznie swojej zasługi. Dlatego nie należy wybierać jakichś pojedynczych sukcesów, które w jakiś wyjątkowy sposób będą gloryfikowały Priest For Life czy jakąkolwiek inną organizację.
Staramy się być jak najbardziej aktywni, nasi księża niemal w każdy weekend podróżują po kraju, wyjeżdżają za granicę, by wspomagać obrońców życia, sprawować Msze Święte czy prowadzić modlitwy. Zdarza się, że kiedy ludzie słyszą, że przyjechał ksiądz z Priest For Life, wówczas odważą się wyjść i modlić z mieszkańcami danej miejscowości, czego nie zrobiliby, gdyby nie obecność naszego duchownego - to jest bardzo miłe. Dzieje się to oczywiście wszystko we współpracy z lokalnymi działaczami pro-life i za ich pełną zgodą.

Z jakimi organizacjami Państwo współpracują?
- Prawdziwymi bohaterami w świecie pro-life należy nazwać organizację Human Life International, gdyż robią oni w całym świecie dużo więcej niż my w USA. Innym cichym bohaterem należy nazwać działaczy kampanii Silent No More Awareness (Nigdy Więcej Milczenia). Jest to organizacja zrzeszająca kobiety, które przeżyły piekło aborcji, a potem przeszły swego rodzaju proces uzdrawiania. W ramach działania kampanii przedstawiają one, jakie spustoszenie w ciele i psychice kobiety czyni zabicie własnego dziecka, a także opowiadają o tym, jak wielkim bólem może to być dla mężczyzny. W ten sposób chcą uchronić inne kobiety przed błędem, jaki same popełniły. Ponadto zajmują się pomocą wszystkim matkom, które cierpią na różne sposoby po dokonaniu aborcji. Te fakty po raz kolejny - podkreślam - obalają mit, jakoby obrońcom życia zależało tylko i wyłącznie na poczętym dziecku i tym samym lekceważyli oni zdrowie fizyczne i psychiczne kobiety.
Silent No More zrzesza kobiety z całego świata. Dlatego też organizuje naprawdę w różnych częściach naszego globu np. marsze w pobliżu centrów aborcyjnych czy pod siedzibami organizacji promujących aborcję, jak Planned Parenthood i z nią powiązanych. Wówczas np. noszą transparenty z napisami "Żałuję mojej aborcji". Dziś wiemy z doświadczenia, że także właśnie takie osobiste przedstawienie świadectwa wobec matki planującej zabić swoje poczęte dziecko niejednokrotnie powstrzymuje ją od tego.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-06-28

Autor: wa