Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Świat nie może pozostawać bierny

Treść

Poddany presji islamskich fundamentalistów Pakistan należy co prawda do Organizacji Narodów Zjednoczonych i jako jej członek podpisał Powszechną Deklarację Praw Człowieka, jednak kwestia ochrony mniejszości religijnych jest tam wręcz nieobecna. Potrzebą chwili - wobec nasilających się tam prześladowań wymierzonych głównie w chrześcijan - staje się więc interwencja państw Zachodu. Niezbędny jest nacisk na tamtejsze władze, jak również pomoc finansowa dla prześladowanych, którzy nie dość, że żyją w ciągłym strachu, to jeszcze dotyka ich skrajna nędza. Niemałą rolę w ratowaniu godności ludzkiej w tym rejonie i w odsunięciu islamskich fanatyków od władzy mają do odegrania również USA - jeden z największych pakistańskich sojuszników.
Pakistan należy do dwóch największych organizacji międzynarodowych - do ONZ oraz do OIC (Organization of Islamic Conference). Zrzeszająca państwa islamskie OIC chce przeforsować nową koncepcję prawa człowieka, która byłaby zależna od kontekstu geograficzno-kulturowo-religijnego. Jest to bardzo niebezpieczne, gdyż w islamie nie ma wolności religijnej. Natomiast wiadomo, że ONZ w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r. mówi wyraźnie, iż wolność religijna to podstawowe prawo człowieka. I wiadomo też, że Pakistan należy do jej sygnatariuszy. Znawcy tematu podkreślają, że kraj ten powinien znaleźć się w centrum uwagi świata. - Jeżeli tamtejsze władze nie potrafią sobie poradzić z fanatykami, to ONZ powinna zareagować, jednak Pakistan należy także do OIC, która chroni ruchy radykalne i osoby stojące na ich czele - podkreśla dr Tomasz Korczyński z polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie (PKwP). Poprzez obowiązującą od 25 lat ustawę o bluźnierstwie w Pakistanie zalegalizowano prześladowanie mniejszości religijnych w tym przede wszystkim chrześcijan. - Już samo to prawo jest złe. W dodatku jest ono często nadużywane. Wystarczy, że np. w szkole chrześcijan, w której uczą się muzułmanie, jakieś dziecko przypadkowo strąci Koran, szkoła może spłonąć - wyjaśnia ks. dr Waldemar Cisło z PKwP. Nieraz zdarzały się przypadki, kiedy muzułmanin pogniewał się na sąsiada chrześcijanina, a chcąc się go pozbyć, doniósł, jakoby sąsiad zbluźnił przeciwko Mahometowi. Stąd też obecnie w wielu więzieniach w Pendżabie przetrzymywanych jest na podstawie tego paragrafu ok. 130 osób.
Jeżeli ONZ i Stany Zjednoczone, których Pakistan jest największym sojusznikiem w tym regionie, nie zaczną wpływać na Pakistan, to - jak zauważa dr Korczyński - dojdzie do sytuacji, w której fanatycy przejmą władzę w państwie o potencjale nuklearnym. To oznaczałoby, jego zdaniem, nie tylko koniec dla regionu, ale także katastrofę na skalę światową, do której doszłoby w wyniku świętej wojny.
W imię ustawy o (pseudo)bluźnierstwie
Od kilku miesięcy głośna jest sprawa Asii Bibi, matki pięciorga dzieci, która przebywała w więzieniu od 18 czerwca 2009 r., a 7 listopada 2010 r. skazano ją na karę śmierci właśnie na podstawie prawa o bluźnierstwie. W obronie kobiety występowali i nadal występują zarówno umiarkowani muzułmanie, jak i chrześcijanie z całego świata. O jej uwolnienie apelował też Benedykt XVI. We Włoszech zbierane są podpisy pod petycją domagającą się jej uwolnienia. Filipiny również solidaryzują się z prześladowaną Bibi, USA i Włochy zadeklarowały chęć udzielenia jej azylu. Dramatyzmu dopełnia fakt, że nawet gdyby sąd zadecydował o wypuszczeniu jej na wolność, wówczas o dalszy los Asii Bibi "zatroszczyliby się fundamentaliści". Zgodnie z tym, co powiedział agencji Fides Haroon Bsrket Masih, szef organizacji zajmującej się pomocą rodzinie uwięzionej chrześcijanki, "obecnie już 10 mln osób jest gotowych zabić Asię". Wierzą, że zabójstwo chrześcijanki zapewni im drogę do raju.
W jej obronie stanął Salman Taseer, gubernator pakistańskiej prowincji Pendżab. Zabiegał on również o reformę prawa o bluźnierstwie. Stracił przez to życie. Zabójca oddał się w ręce policji i podał motywy zbrodni. - Salman Taseer był bluźniercą i poniósł karę przeznaczoną dla bluźnierców - powiedział 26-letni ochroniarz. W kraju uznano go za bohatera i coraz częściej słyszy się głosy, że nie można go sądzić, bo "nie można sądzić obrońcy islamu".
Działania Kościoła
Tamtejszy Episkopat wystosował odezwę do premiera Pakistanu, domagając się postawienia w stan oskarżenia imama, który wyznaczył nagrodę (4500 euro) za zabicie chrześcijanki, zniesienia bądź wprowadzenia zmian do ustawy o bluźnierstwie, przestrzegania praw mniejszości. W tekście przypomniano, że od chwili utworzenia Pakistanu w 1947 r. aż do 1986 r., kiedy wprowadzono ustawę, w kraju panował pokój, ludzie mimo różnic wyznaniowych żyli w harmonii, a do sądu nie trafiła żadna skarga dotycząca bluźnierstwa. Odpowiadając na podjęte działania, prezydent Zardari zapowiedział wprowadzenie zmian do ustawy, jednak w wyniku gwałtownych protestów fundamentalistów zarzucił tę obietnicę. Minister spraw wewnętrznych zapowiedział cenzurowanie stron internetowych zawierających treści sprzeczne z ustawą. Rząd znalazł się więc niejako w pozycji zakładnika wobec fundamentalistycznych partii islamskich.
Po wypowiedzi Benedykta XVI o potrzebie zmiany tego prawa radykalni teologowie islamscy ostrzegają, że każdego, kto będzie chciał zmienić to prawo, spotka los podobny do Salmana Taseera. W minionym tygodniu grupy fundamentalistów manifestowały przeciw Papieżowi. Zgodnie z opiniami chrześcijan z Pakistanu, fundamentaliści islamscy dążą do wzniecenia wojny religijnej przeciwko Papieżowi i chrześcijaństwu.
Maria Błaż, Małgorzata Bochenek
Nasz Dziennik 2011-01-19

Autor: jc