Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Świadkowie: Gulczyński bił, Wałęsa się śmiał

Treść

- Podrywają mi autorytet, kręcą jakieś filmy oparte na kłamstwie, to są ludzie niepoważni - mówił Lech Wałęsa, przedstawiając program obchodów 25. rocznicy przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Odpowiedział w ten sposób na pytanie dziennikarzy, czy ta rocznica nie jest dobrą okazją do pojednania się z przedstawicielami innych nurtów "Solidarności" - z uwagi na to, że Nobla dostał cały ten ruch. Tymi słowami Wałęsa odniósł się głównie do czwartkowej rozprawy w warszawskim sądzie, podczas której spotkał się z reżyserem Grzegorzem Braunem. Braun domaga się przeprosin i sprostowania twierdzeń zawartych w książce Wałęsy "Moja III RP. Straciłem cierpliwość", wydanej przez wydawnictwo Bertelsmann, które także zostało pozwane. Były prezydent określił w niej Grzegorza Brauna "usłużnym dziennikarzem" i stwierdził, że działa "na zamówienie polityczne". Lech Wałęsa odpowiedział pozwem wzajemnym przeciw temu reżyserowi, żądając przeprosin za film pt. "Plusy dodatnie, plusy ujemne", mówiącym o tym, że w latach 70. Wałęsa był agentem SB o pseudonimie "Bolek". Atmosfera rozprawy, obfitującej w słowne potyczki między byłym prezydentem a Braunem, przeniosła się poza salę sądową. Kamerzysta towarzyszący reżyserowi twierdził, że został uderzony w twarz przez współpracownika byłego prezydenta Piotra Gulczyńskiego. Na dostępnym w internecie filmie widać, jak Gulczyński podchodzi do kamerzysty i wymierza cios ręką. Podczas wczorajszej konferencji zaprzeczył on, że uderzył kamerzystę. - Nikogo nie uderzyłem. Nie jestem osobą agresywną - podkreślił. Według obrońcy Wałęsy, chodziło tylko o osłonięcie Wałęsy przed naporem kamerzysty, chociaż na filmie widać, iż stał on w pewnym oddaleniu. Lech Wałęsa powiedział, że nie widział dobrze całego zajścia, ale incydent określa mianem prowokacji. - Odbieram to jako prowokację tamtych ludzi (...). W obrębie tych ludzi jest masa paranoików, którzy nakręcają bzdurne filmy i szukają sensacji - argumentował. Świadkowie zdarzenia mówią, że były prezydent śmiał się z całego zdarzenia, a obecni przy incydencie policjanci nie interweniowali. Według informacji rzecznika komendanta stołecznego policji Marcina Szyndlera, do policji wpłynęło już doniesienie w sprawie pobicia i złożył je poszkodowany dziennikarz. - Mamy też kontakt ze wskazywanym przez niego sprawcą. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności tej sprawy. Przesłuchamy również świadków tego zdarzenia - powiedział. Lech Wałęsa, pytany, jak wspomina moment odbierania nagrody przez żonę, powiedział, że jest "ustawiony na dziś" i nie wraca do historii. - Zostawmy to historykom i paranoikom - stwierdził, dodając, że niech się tym zajmują struktury państwa powołane "do rozliczeń". W uroczystościach rocznicy przyznania Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla, które odbędą się 5 grudnia, ma wziąć udział kilku laureatów tej nagrody, m.in. Dalajlama, duchowy przywódca Tybetańczyków. Ponadto francuski prezydent Nicolas Sarkozy, prezydent Izraela Shimon Peres (przez wideołącze), szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz były premier Hiszpanii Jose Maria Aznar. Z polskich dygnitarzy będą obecni premier Donald Tusk oraz były premier Jerzy Buzek, wicepremier Waldemar Pawlak, były prezydent Aleksander Kwaśniewski (przez wideołącze) oraz były szef NBP Leszek Balcerowicz. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-29

Autor: wa