Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Świadectwo wychowanków

Treść

W licznych medialnych komentarzach dotyczących sprawy oskarżenia w publikacjach "Gazety Wyborczej" jednego z księży diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej o przestępstwa przeciwko moralności podkreśla się, że najważniejsze jest dobro rzekomych jego ofiar, wychowanków Ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie. Ich rzecznikiem przedstawia się dominikanin o. Marcin Mogielski. Nie przez rzecznika, ale osobiście, przedstawiając się z imienia i nazwiska, w obronie oskarżanego kapłana wystąpili inni wychowankowie księdza, nazywając go człowiekiem o wielkim sercu, od którego każdy z nich doświadczył wiele dobra. Mamy zatem świadectwo przeciw słowu. Możemy przypuszczać, że ci wychowankowie i ich rodziny, którzy bronią kapłana, nie otrzymają takiego wsparcia medialnego, jakim cieszy się od ponad tygodnia dominikanin i kilka osób dyżurnych - "autorytetów od uzdrawiania Kościoła". Tym lepiej, że wszystkim zajęła się prokuratura, która przesłuchała już głównego oskarżyciela o. Mogielskiego i wyjaśnia sprawę. Nie ma dwóch prawd. Ktoś tu kłamie. Jest jeszcze coś, czym zapewne również zajmą się organa ścigania. Chodzi o wspomniane w liście nakłanianie niektórych wychowanków do składania fałszywych zeznań przeciwko ks. Andrzejowi. Wszystko zatem wygląda, jak zaplanowana akcja! Boli nas ogrom krzywdy, jaka została wyrządzona naszemu byłemu dyrektorowi i wychowawcy ks. Andrzejowi - człowiekowi, który dla nas poświęcił swoje kapłaństwo i swoje życie, napisali wychowankowie, uznając się także za skrzywdzonych nagłośnieniem całej sprawy. Prezentowany przez nich obraz kapłana jest zupełnie inny niż ten, który przedstawia "Gazeta Wyborcza". Co zatem może oznaczać taki atak na księdza? Czy postanowiono zniszczyć bardzo dobrego kapłana? Za co? Czy może np. za to, że dzięki pomocy księdza Andrzeja wychowankowie kończyli szkoły, dzięki wpojonym przez niego zasadom potrafią uczciwie żyć i wychowywać swoje dzieci? Wypada w tym miejscu przypomnieć słowa metropolity szczecińsko-kamieńskiego odczytane w niedzielę w kościołach archidiecezji: "Trudno zrozumieć, jakie motywy kierowały autorami wspomnianego tekstu oraz osobami dostarczającymi im materiałów. Okazuje się, że w dzisiejszym świecie tak łatwo publicznie można odrzeć człowieka z jego godności". Sławomir Jagodziński "Nasz Dziennik" 2008-03-19

Autor: wa