Świadectwo Serca Ubogiego
Treść
Ze słupskim kompozytorem prof. Leszkiem Kułakowskim rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik Jaka jest Pana zdaniem rola muzyki? - Myślę, że księdza pytanie należałoby doprecyzować. Bardzo ważną rolę edukacyjną i umuzykalniającą odgrywa muzyczna edukacja szkolna na poziomie od podstawowego do licealnego. Tam zajęcia z muzyki traktowane są marginalnie, zabawowo i odstresowująco. Marginalizacja lekcji muzyki daje w przyszłości marny efekt społeczny w postaci niewyszukanych gustów muzycznych polskiego społeczeństwa. Dlatego mamy tylu miłośników Dody i Rubika. Daleko nam do pięknych tradycji włoskich czy niemieckich. Dla kontrastu - znakomicie funkcjonuje system kształcenia dzieci i młodzieży w szkołach muzycznych I i II stopnia. Z tego możemy być dumni i polecać go naszym europejskim przyjaciołom. Muzyka wypełnia całkowicie moje życie, czasami wkraczając w rejony nocnych marzeń sennych. Jestem profesorem na dwóch uczelniach: Akademii Pomorskiej w Słupsku i Akademii Muzycznej w Gdańsku. Czas wolny od akademickiej aktywności zajmuje mi komponowanie i twórcze myślenie o muzyce. Jest Pan znakomitym muzykiem jazzowym i kompozytorem. Proszę nam opowiedzieć o swojej działalności i sukcesach... - Nie jest łatwo mówić o sobie. Jestem autorem ponad 150 utworów na obsady instrumentalne i instrumentalno-wokalne: od muzyki kameralnej, przez big-bandy, po wielką orkiestrę symfoniczną, wydałem 10 autorskich płyt. Oprócz Mszy Serca Ubogiego do najważniejszych kompozycji należą m.in.: Piano concerto na fortepian i orkiestrę symfoniczną oraz Eurofonia - na głos solowy, kwintet jazzowy i orkiestrę (kompilacja muzyki współczesnej, polskiego stylizowanego folkloru i jazzu), uznana za płytę roku 2000 magazynu "Jazz Forum". Zapraszam wszystkich na moją stronę: www.leszekkulakowski.com. Właśnie pojawiła się na rynku płyta z Pana Mszą Missa Miseri Cordis poświęconą Janowi Pawłowi II. Proszę nam opowiedzieć o tym utworze... - Geneza powstania mszy narodziła się już w roku 2000. Przystępując do komponowania mszy wiosną 2004 r., dedykowałem ją Papieżowi Janowi Pawłowi II. Nigdy nie byłem na mszach, które on celebrował podczas swoich wizyt pasterskich w Ojczyźnie. Obserwowałem je w mediach. Po jego śmierci czułem dyskomfort, że nie zdążyłem, lecz śledziłem jedynie z boku. Komponując mszę jemu dedykowaną, chcę usprawiedliwić swoją nieobecność. Czas jego umierania - kwiecień 2005 r. - był pięknym okresem żałoby i jedności polskiego Narodu, pierwszym tak pięknym, intensywnym, z którego byłem bardzo dumny. Miałem wtedy już skomponowane Kyrie. Chciałem, by zostało wykonane podczas uroczystej Mszy żałobnej w moim rodzinnym Słupsku, lecz stało się to możliwe dopiero w pierwszą rocznicę śmierci Papieża Polaka. Było to dla mnie ogromne przeżycie artystyczne i emocjonalne. We wrześniu 2007 r. ukończyłem dzieło. Zostało prawykonane w moim rodzinnym Słupsku w trzecią rocznicę śmierci Jana Pawła II. Msza Serca Ubogiego posiada klasyczną budowę ordinarium missae (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei). Komponując mszę, założyłem programowo oszczędność środków i technik kompozytorskich. Za priorytet uznałem sakralny, duchowy wymiar muzyki oraz komunikatywność przekazu. Za nadrzędne elementy uznałem melodykę i intensywnie nasyconą harmonikę. Częściowo opieram się na tradycyjnych skalach kościelnych, tworzę również własne skale modalne na potrzeby dzieła. Ów osobisty ton i zaangażowanie przekładają się na bardzo świadome i precyzyjne korzystanie z własnego warsztatu kompozytorskiego. Znakomicie nastrój i charakter dzieła oddaje w książeczce płyty Barbara Kotłowska. Kim był dla Pana Jan Paweł II? - W partyturze 2 kwietnia 2005 r., w dniu śmierci Papieża Polaka Jana Pawła II, napisałem: "Odszedł do domu Ojca Najwybitniejszy Syn polskiej ziemi, jedna z kluczowych postaci w historii ludzkości - ksiądz, filozof, Chrystus Naszych Czasów, Ojciec Narodu, Autorytet Moralny, Posłaniec Pana Boga. Dziękuję Bogu za błogosławieństwo, że mogłem żyć w Jego czasie. Chciałbym poprzez swoją muzykę i sztukę czynić świat lepszym". Te słowa w pełni wyrażają mój stosunek do Jana Pawła II, stały się one mottem mojej mszy. Brakuje Polakom jego wiary i autorytetu... W warstwie tekstowej korzystał Pan z poezji słupskiego poety Ryszarda Hetnarowicza, nie z łacińskich tekstów mszalnych. Dlaczego? - Dlatego że priorytetem dla mnie jest komunikatywność przekazu, zrozumienie tekstu przez słuchaczy. Pierwotnie planowałem komponowanie do łacińskiego tekstu, lecz podświadomie szukałem polskiego. Pamiętam z dzieciństwa Msze Święte, w których uczestniczyłem z rodzicami - były wówczas celebrowane po łacinie. Niewiele z nich rozumiałem, stąd sam nie chciałem skorzystać z łacińskiego tekstu. Myślę, że w tym tkwi przyczyna poszukiwania jego polskiego odpowiednika. Okazja nadarzyła się w 2003 r., kiedy polski tekst mszy zaprezentował mi mój kolega, znakomity dziennikarz i poeta Ryszard Hetnarowicz. Odwołuje się on do encykliki Jana Pawła II o Miłosierdziu Bożym "Dives in misericordia", faktów z jego życia i cierpienia. Tekst wykorzystuje tropy polskich pieśni religijnych i tropy modlitw kanonicznych. Jest osobistym, głębokim wyznaniem wiary Hetnarowicza, ten osobisty ton stanowi o wielkiej sile przekazu. Dzieła mszalne są bogatym dorobkiem w historii muzyki. Nie stanowiło to dla Pana obciążenia? - Oczywiście. Świadomość tej przebogatej tradycji była pewnym obciążeniem, zarazem dyscyplinowała. Forma mszy to dla kompozytora egzamin z dojrzałości twórczej, warsztatu kompozytorskiego, operowania zróżnicowaną fakturą. Ja chyba ten egzamin zdałem... Czy ta msza to Pana jednorazowe podejście do muzyki sakralnej, czy planuje Pan dalsze dzieła? - Tak, planuję, ponieważ muzyka religijna to najpiękniejszy nurt muzyki w ogóle. Głos ludzki jest najdoskonalszym, najpiękniejszym, inspirującym instrumentem nieporównywalnym z żadnym innym. Sam Jan Paweł II w Liście do artystów pisał: "Życzę wam wszystkim, drodzy artyści, abyście doznawali takich twórczych natchnień ze szczególną siłą. Oby piękno, które będziecie przekazywać pokoleniom przyszłości, miało moc wzbudzania w nich zachwytu! W obliczu świętości życia i człowieka, w obliczu cudów wszechświata zachwyt jest jedyną adekwatną postawą". W pełni identyfikuję się ze słowami Jana Pawła II. Osiągnięcie ideału w sztuce jest celem wielu twórców, ale tylko niektórym udaje się ten absolut osiągnąć. Moja Msza Serca Ubogiego to akt pokory, prostoty, miłości, wdzięczności darowi życia. Poprzez swoje dzieło chciałbym przypominać o nauce polskiego Papieża, o jego ogromnej spuściźnie. To, że mogłem żyć w jego czasie, czyni mnie lepszym. Chciałbym z całego serca podziękować dobrodziejom, bez których finansowego wsparcia wydanie tej nadzwyczajnej płyty nie byłoby możliwe. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-18
Autor: wa